Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Tarnowa, Romanem Ciepielą.

 

Rząd jest nieugięty ws. jednego terminu ferii dla wszystkich i zamknięcia bazy noclegowej i hotelowej. Jak pan ocenia tę decyzję?

- Najważniejsze jest nasze życie i zdrowie. Rząd ma dane, które pozwalają mu oceniać sytuację. My od tej statystki jesteśmy nieco odcięci. Oczekuję racjonalnych decyzji. Myślę o zdrowiu. Jesteśmy nieco uwięzieni w domach, aktywność jest mniejsza. Te ferie będą zatem nietypowe.

 

Czyli racjonalna to decyzja? Intencją rządu jest to, żeby uczniowie zostali w domach.

- Jeżeli mamy być zdrowsi w przyszłości, trzeba zrobić wszystko, żeby przerwać transmisję wirusa. Nie chcę oceniać sytuacji na stokach narciarskich. W Tarnowie takiego nie ma. Dla mnie najważniejsze jest nasze zdrowie. Trzeba słuchać epidemiologów, nie polityków. Oni muszą dać wytyczne co do możliwości rozszerzenia się wirusa w trakcie długich ferii. Ja oczekuję racjonalnych decyzji.

 

Tarnowskie szpitale chciałyby zwolnić łóżka covidowe. W tej sprawie apeluje miejski szpital Szczeklika i szpital św. Łukasza. Jest odpowiedź wojewody?

- Mamy optymistyczną sytuację. Mniej osób ciężko choruje, w ogóle mniej osób choruje na Covid. Ostatnie dane pokazują, że dynamika przyrostu jest mniejsza. Widać to też po ciężkich przypadkach. Łóżka w tarnowskich szpitalach są zabezpieczone. Dzisiaj chorych jest dużo mniej. Jest rozpiętość między możliwością przyjmowania chorych na Covid i tymi, którzy chorują na inne, niecovidowe choroby. Dla nich łóżek jest mniej. Wczoraj rozmawiałem ze szpitalami, placówkami zdrowia i POZ w kontekście budowy szpitala tymczasowego. Wydaje się, że ilość łóżek covidowych będzie zabezpieczona. Jeśli system jest na tyle elastyczny, że można na okres obniżonej zachorowalności zwiększyć łóżka niecovidowe, należy tak zrobić. Takie stanowisko zaprezentujemy w rozmowach z wojewodą.

 

Jest taka potrzeba? 140 łóżek covidowych w szpitalu Szczeklika. Połowa jest zajęta. W ten sposób zmniejszyła się dostępność do świadczeń medycznych i jest potrzeba zwalniania tych łóżek?

- Jak powiedziałem. To poważna decyzja. Uzależniona od tempa przywracania ilości łóżek covidowych, jakby się okazało, że są jednak potrzebne. Wypowiedzieć się muszą epidemiolodzy. Dzisiaj dyrektorzy szpitali mówią, że mogą przyjąć więcej chorych bez Covid. Jednak ilość łóżek covidowych jest duża. To pierwsze dni ze spadkiem zachorowań. Jak szybko można przekształcić oddział covidowy na niecovidowy i odwrotnie? Zadałem to pytanie. Potrzeba kilku tygodni. Jeśli tak, są przesłanki, żeby zmniejszyć ilość łóżek covidowych. To jednak poważne decyzje. One muszą wynikać z prognoz.

 

Ten termin przekształcenia hali Jaskółka w szpital tymczasowy w ostatnich dniach grudnia jest aktualny? Nawet jakby ten szpital miał stać pusty?

- Prace się toczą. Część zadań jest wykonanych. Nie wiemy, czy nie będzie trzeciej fali. Lepiej mieć szpital tymczasowy na ewentualną większą liczbę chorych, niż robić to później. Przygotowania są. W grudniu obiekt będzie gotowy. Czy te łóżka będą potrzebne? Zobaczymy w styczniu i lutym.

 

Co z osiedlem pod górą św. Marcina? Deweloper wykorzystał ustawę covidową, która ułatwiała inwestycję. Kilka miesięcy temu w Radiu Kraków szef tarnowskiej rady miasta zapowiadał, że miasto skieruje sprawę do prokuratury. Co dzieje się w tej sprawie?

- To praca dla inspektora nadzoru budowlanego. Te przejściowe przepisy pozwalały deweloperom realizować budownictwo mieszkaniowe na specustawie. Ona przestała obowiązywać we wrześniu. Prace są kontynuowane. Poinformowałem inspektora nadzoru budowlanego. Ocena należy do fachowców. Jeśli będzie przekroczone prawo, jest miejsce dla działań prokuratora.

 

Miasto nie odpuści tej sprawy?

- Tam, gdzie jest realizowane osiedle, przewidzieliśmy tereny zielone. To miejscowe prawo. Ustawa dopuściła zmiany. To miała być forma walki ze skutkami Covid. Przepisy wygasły we wrześniu. Nie o taki rodzaj wsparcia gospodarki chodziło. Mamy dużą niespójność w prawie. Deweloper to wykorzystał. Dzisiaj ta interpretacja co do kontynuowania jest co najmniej wątpliwa.

 

Covid dotyka też budżety samorządów. Chcą państwo ograniczyć odbiór odpadów segregowanych w zabudowie jednorodzinnej z dwóch odbiorów miesięcznie do jednego. Radni wskazują, że problemem mogą być odpady bio. Latem może to być uciążliwe.

- Nie może być uciążliwe. Odbiór odpadów bio musi być taki, żeby nie powodował fermentacji. Te odbiory organicznych odpadów zaczynamy od 1 stycznia w mieście, zgodnie z dyspozycją ustawową. Teraz jest to na wybranych osiedlach jako próba i sprawdzenie systemu. Nie budzi to niepokoju. System jest wdrażany. Proces nie będzie uciążliwy. Wielkie gabaryty? Tu muszą być zmiany. W Tarnowie oddaliśmy dwa nowoczesne miejsca odbioru wyselekcjonowanych odpadów. Każdy kto ma starszą wersalkę, powinien ja tam zawieźć. Nie można wystawiać tylko przed dom i niech sobie służby radzą. To zła praktyka. Będziemy zmierzać do samodyscypliny społecznej. Prosimy mieszkańców, żeby o każdej porze przywieźli niepotrzebne sprzęty do odpowiednich miejsc.

 

Inna sprawa to komunikacja zbiorowa. Nie udało się przeforsować podwyżki cen biletów. W najbliższym czasie będzie pan próbował ponownie podnieść ceny biletów komunikacji zbiorowej?

- To nie ja, ale rada miasta. Taki projekt jest złożony. Radni się tym jeszcze nie zajęli. Jest w zamrażarce. Czekam na decyzję rady. Poziom dochodów musi być jasny. Będziemy realizować tyle linii autobusowych, na ile będziemy mieć funduszy. Wpływy z biletów radykalnie się zmniejszyły. W Tarnowie było to 9,5-10 milionów. W tym roku poniżej 6 milionów. Dlaczego? Ludzie się boją… Natomiast podwyżka jest nieuchronna. Jak jej nie będzie, będzie mniej linii autobusowych.