Zapis rozmowy Jacka Bańki z radnymi Andrzejem Bulzakiem z PiS i Kazimierzem Czekajem z PO.

Jacek Bańka: Zaczniemy od pierwszej części sondażu. 11% przewagi PiS nad PO. To już triumf?

Andrzej Bulzak: Na pewno zadowolenie jest, ale koniec wieńczy dzieło. Ciężko mówić o triumfie. Musimy pracować w terenie. To zaczątek dyskusji. Jesteśmy dla wyborców. Jakość, którą możemy stworzyć to jest to, po co przyszliśmy do sejmiku.

 

J.B: 11% przewaga PiS nad PO oznacza, że PO się żegna z władzą w sejmiku?

Kazimierz Czekaj: Nie. Siła spokoju. To oczywiste. 4 lata temu były podobne sondaże. Ankietowani głosują na szyld. My liczymy na zespół naszych kandydatów. To ludzie rozpoznawalni. Są tam samorządowcy i przedsiębiorcy. Wybory do samorządu są trochę inne. Głosuje się raczej na ludzi.

 

J.B: 14% Małopolan rozpoznaje radnych sejmikowych. Jak panowie sobie to tłumaczą?

A.B: Dla niektórych władza jest celem. Dla radnych celem jest to, żeby mieszkańcom działo się lepiej. Nie głosuje się tylko na osoby. Głosuje się na program. Myślę, że po tych siedmiu latach władzy centralnej PO, prawdopodobnie wyborcy chcą zmian. Nie będę mówił czy to dobrze czy źle. Wyznacznikiem jest nie tylko psychologiczna jakość życia, ale też ta materialna. PiS ma alternatywę.

 

J.B: To o czym mówi radny Bulzak znaczy, że nasi przedstawiciele nie potrzebują kontaktu z wyborcami? Pan się z nimi kontaktuje?

K.Cz: Codziennie. Od 5 rano, bo jestem piekarzem. Chodzi o to, że my w ramach kompetencji sejmiku nie możemy być rozpoznawalni. Naszymi beneficjentami są samorządy i przedsiębiorstwa. Nie jest jak w gminie, gdzie jest bezpośredni kontakt. Nie jest też tak jak w powiatach, gdzie są różne pozwolenia. Prawdą jest, że kompetencje sejmiku są oddalone od obywatela. To nie jest urząd od załatwiania spraw dla obywatela. To przekaźnik środków finansowych na wiele rzeczy. Mało jest elementów obsługi obywatela.

 

J.B: Wszyscy tak mówią. Nie do końca mnie to przekonuje. To my wybieramy przecież radnych. W urzędzie marszałkowskim jest ponad 1000 urzędników a samorząd zostaje anonimowy. Sejmik rozdziela olbrzymia unijną kasę.

K.Cz: Ale dla samorządów szczebla gminnego i powiatowego.

 

J.B: Jest odpowiedzialność przed wyborcą. Trzeba to zmienić?

A.B: Odpowiedzialność jest potrzebna. To jest wpisane w działanie radnego. W przeciwieństwie do działaczy na poziomie posłów, praca radnego jest pracą non profit. To służba, którą wykonuje się w ramach pracy zawodowej. W związku z tym nie ma takich możliwości jak urzędnik, który jest marszałkiem czy wójtem. Jego praca to kontakt i pokazywanie się z ludźmi. 14% rozpoznawalności, nie wiem jaka była metodologa, to nie jest zły wynik. My funkcjonujemy w okręgach. Jakbyśmy zaglądali do tych miejsc to rozpoznawalność by była większa. Kolega Czekaj mówi o ogromnych środkach. Faktycznie są one przekazywane przez sejmik. Rolą radnego jest to, żeby kontaktować się na dole, żeby skonfrontować wizję zarządu czy sejmiku z wizją ludzi, którzy z tego będą korzystali. Przykładem jest batalia z obwodnicą zachodnią Nowego Sącza.

 

J.B: Pamiętajmy też, że sejmik podjął decyzje o zakazie palenia węglem w Krakowie. To nas dotyczy. Panowie macie jeszcze to szczęście, że są media lokalne, które mówią o sejmiku. Inne media omijają ten temat. Nie chcą się panowie chwalić tą pracą?

K.Cz: Chwalimy się jak możemy. Niestety media nie kupują tematów. Jest za duży poziom ogólności. Nie mówię do Radia Kraków. Nie mamy spektakularnych rzeczy. Kanalizacja nie interesuje, modernizacja dróg też. O kolei ciężko mówić jak mamy historię z tym, że najpierw trzeba zaorać PKP. To proza życia. Dlatego media nas nie kupują. Na szczęście uniknęliśmy przez 12 lat sejmiku spektakularnych afer. Chwała tym ludziom. Ciężko pracujemy, ale dla obywatela jesteśmy oddaleni. Mi transferujemy środki.