Zapis rozmowy Jacka Bańki z Wojciechem Kozakiem, wicemarszałkiem z Polskiego Stronnictwa Ludowego, odpowiedzialnym za opiekę zdrowotną oraz Stanisławem Rumianem, lekarzem i radnym Prawa i Sprawiedliwości.

 

Jacek Bańka: Co z zakazem palenia węglem w Krakowie? Jest skarga kasacyjna?

Wojciech Kozak: Kasacja jak najbardziej jest w toku. Efekty przyszły sejmik i krakowianie odczują.

 

J.B: Zdążycie jeszcze w tej kadencji?

W.K: Jak najbardziej.

 

J.B: Drugi raz jakby pan głosował to też by pan zagłosował przeciwko zakazowi? Radna PiS, szefowa szpitala Narutowicza, zagłosowała za.

Stanisław Rumian: Nie chodzi o kwestię czy mamy palić węglem w Krakowie czy nie. Jak weźmiemy centrum Krakowa z zabytkami i kamienicami to wiemy, że musimy się tego pozbyć. Pytanie jak do tego dążyć. Tu był spór.

 

J.B: Czyli dzisiaj głosowałby pan tak samo?

S.R: W tej chwili nie głosuję przeciwko zakazowi, ale przeciwko sposobowi w jaki ten cel ma być osiągnięty. To sprawa istotna. Z tym wiążą się duże dofinansowania na wymianę nie tylko pieców, ale także systemów grzewczych. Problem musi być rozciągnięty w czasie, musi być strategia dostępu do elektrociepłowni. Problem jest złożony. PiS jest oczywiście przeciwko wszelkim formom energetycznym, które powodują zanieczyszczenie.

 

J.B: Przeciwko zakazowi też?

S.R: Ostatecznie nasza opcja po rozwiązaniu tych problemów jest za zakazem.

W.K: Pieniądze są i środki są. Program ochrony powietrza jest dobrym programem.

 

J.B: Jak skrócić czas oczekiwania do specjalistów w Małopolsce? To może zrobić samorząd?

W.K: Na pewno samorząd może to zrobić w pewnym stopniu. Mamy nowoczesną infrastrukturę i technologie medyczne. Bloki operacyjne pracują w określonych godzinach a potem wiatr tam hula. Zgłaszanie i rejestracja pacjentów musi być pedantyczna. To jest w gestii szpitala. Czasami też płatnik nie nadąża. Nasze szpitale cierpią, bo robiąc nadwykonania my je finansujemy a potem sądownie dochodzimy ile mamy za nie płacone. Stąd nieporozumienia.

 

J.B: W programie PiS to jest podkreślone, że czas oczekiwania rośnie. Jaki macie na to pomysł?

S.R: Jest już 8 lat trwania kadencji tej opcji. Jest jeszcze gorsza sytuacja jak chodzi o oczekiwanie na specjalistów. Przyczyn jest dużo. Przede wszystkim samorząd jest pozbawiony wpływu na politykę zdrowotną i finansowanie. NFZ jest państwem w państwie. Podobna sytuacja jest na poziomie sejmu. Mamy dwa filary – ministerstwo zdrowia i NFZ. Jak jest w innych państwach?

 

J.B: Ale co z tym może zrobić samorząd?

S.R: Samorząd nie może wpłynąć na politykę zdrowotną NFZ. To co może zrobić to powiązać infrastrukturę, którą tworzy z możliwościami NFZ. Te plany powinny być długoletnie. One nie mogą być doraźne. Jak mamy tych jednostek 18, w tym jeden zakład długoterminowej opieki, stację pogotowia, trzy ambulatoria i szpitale. Głównym kontrahentem są szpitale. Musi być przejrzysta polityka dostosowania infrastruktury planowanej i wydawanych pieniędzy do możliwości NFZ. Przykład: jak popatrzymy na środki jakie są lokowane w szpitalu uniwersyteckim to jest to koło 91 milionów złotych. Z drugiej strony gromadzimy środki, około miliarda, które mają służyć na przeniesienie całej infrastruktury do nowoczesnego Prokocimia. Jaki jest cel alokacji tych środków?

W.K: Muszę zaprotestować. To nie jest w porządku. Nie wspomnę o inwestycji w szpitalu Jana Pawła II. Jak chodzi o choroby nowotworowe to mamy milowy krok przez te lata. Kiedyś na radioterapię czekało się 200 dni. Dzisiaj jest to możliwe w ciągu tygodnia – dwóch. Wiemy, że mamy w Małopolsce jeden z najlepiej zorganizowanych systemów związanych z kardiologią inwazyjną. Przekroczyliśmy świat w standardach. Doskonale wiemy, że nawet PET, o który zabiega szpital Jana Pawła II w Niemczech jest jeden na milion 700 tysięcy. My mamy trzy. Standardy są przekroczone.

S.R: Czy PET będzie w szpitalu Jana Pawła II?

W.K: Jest to uzasadnione. Jestem za tym, żeby PET był w tym szpitalu.

S.R: To około 50% pacjentów. Nie ma sensu przenosić szpitala uniwersyteckiego.

W.K: 800 procedur zleconych na PET-a pochodzi ze szpitala Jana Pawła II.

S.R: Właśnie. Bez sensu było przenosić do szpitala uniwersyteckiego.

 

J.B: Seniorzy i terminalnie chorzy – co z tym zrobić? Jaki jest program?

W.K: Absolutnie są dwie sprawy. Wiemy, że zabiegamy o wzrost urodzeń. Trzeba wszystkie ośrodki doprowadzić do wysokiego standardu. Wiemy, że w wypadku seniorów, ulokowanie seniora w zakładzie opiekuńczym jest trudne. Jest za długi czas oczekiwania. To musi się zmienić. W Makowie Podhalańskim uratowaliśmy 170 łóżek a są możliwości, żeby było 2 razy tyle. Znowu chodzi o pieniądze.

S.R: Owszem, mamy ten jeden ośrodek w Makowie Podhalańskim. PiS miało jedno zastrzeżenie. Dwa lata temu ten zakład poszedł do likwidacji. Przez te dwa lata można było tam coś robić. Wróciliśmy po dwóch latach do tematu i chwała za to. Problem związany ze starością jest szeroki. Ja uważam, że powinniśmy rozbudować system opieki indywidualnej, czyli opiekunów, którzy mogą działać w domu pacjenta. Nie ma na to jednak środków. To jednak jest tańsze. Ten wątek można ciągnąć. Ten system opieki też trzeba rozbudować. Nie można iść tylko w zakłady opieki długoterminowej.

W.K: Schodzimy do poziomu powiatowego.