Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr. Piotrem Nowakiem, socjologiem z UJ.

 

Jakie społeczne skutki może przynieść wprowadzenie programu 500+ od 1 kwietnia?

- Na to pytanie odpowiem tak: nie wiem. Takiego eksperymentu społecznego nie było od 100 lat w Polsce. Nie było eksperymentu, że rodzicom dajemy pieniądze na wychowanie dzieci, trochę rekompensując koszty utrzymania dzieci. Ciężko powiedzieć jakie będą tego koszty. Na pewno będą koszty społeczne, ekonomiczne i polityczne. Jeśli ten program zakończy się powodzeniem i uzyska dużą akceptację społeczną to polityczne konsekwencje będzie miał w postaci głosów w kolejnych wyborach. Trudno to przewidzieć. Trudno się odnieść do czegoś podobnego. Jakby idealistycznie podejść i powiedzieć, że założeniem programu jest wzrost liczby urodzeń to trzeba powiedzieć, że nie jeden czynnik determinuje fakt posiadania dziecka.

 

Jeden z wielu, ale też jeden z ważniejszych czynników?

- Tak. Sięgnąłem do diagnozy z 2013 roku. Jeden raport jest poświęcony percepcji Polaków o problemie dzietności w Polsce. W 3 rozdziale wskazane są trudne warunki materialne, brak pracy i niepewność zatrudnienia, jako najważniejszy czynnik, który wymienia 85% Polaków przy decydowaniu się na dziecko. Jest to jeden z najważniejszych czynników, który decyduje o posiadaniu dziecka. Jest jednak też 20 innych czynników, które w różnej konfiguracji są równie ważne. One niekoniecznie są związane ze sferą ekonomiczną. Jedna ta sfera może to być jeden z wielu czynników i chyba najważniejszy.

 

Specjalizuje się pan w problematyce wiejskiej. Wyobraźmy sobie Limanowszczyznę, czyli miejsce gdzie w Małopolsce odsetek bezrobotnych jest największy. Tam rodzinie z czwórką dzieci takie rozwiązanie może tylko pomóc?

- Tak. To pomoże w wychowaniu dzieci. Jeśli barierą edukacyjną dla dzieci jest brak pracy rodziców i brak pieniędzy to pewnie taki był zamiar ustawodawców. Jednak nie można być naiwnym. To się może przerodzić w sposób życia na dzieci czy kosztem dzieci i kosztem naiwnego państwa, które funduje niezłe dochody rodzinie posiadającej wielu dzieci. Jak program nie będzie odpowiednio monitorowany, może przynieść środki rodzicom do patologicznego życia. Problemów w wielodzietnych rodzinach jest dużo. Nie jest prawdą, że wielodzietne rodziny są zawsze patologiczne, ale często w rodzinach wielodzietnych dochodzi do patologicznych zachowań na tle złych warunków materialnych. To może się pogłębiać.

 

Z drugiej strony słychać zarzuty opozycji, że może to prowadzić do dezaktywizacji na rynku pracy. Takie same argumenty przez pewien czas miało ministerstwo finansów.

- Tak, ale co z bezrobociem w Polsce? Zeszliśmy poniżej 10%. A niskie dochody? Jesteśmy rozwarstwieni. Program 500+ nie ma zamiaru walki z ubóstwem, on ma wspierać decyzje o rodzicielstwie. To będzie element, dzięki któremu środki będą trafiać na rynek i pobudzać gospodarkę. Przez to będą większe potrzeby zatrudnieniowe. Jest problem jak ludzie wykorzystają te środki. Jak oni będą wykorzystywać je na opak czy w zły sposób to może to pogłębić bezrobocie. Ludzie dojdą do wniosku, ze nie opłaca się pracować, skoro są łatwe pieniądze.

 

Czyli to narzędzie byłoby bardzo dobre, gdyby towarzyszyły mu inne? Musi być szeroki program związany z pobudzaniem gospodarki i wyrównywaniem szans?

- To jest dobry program, pod warunkiem, że stanie się częścią wielu działań, które ułatwią podejmowanie decyzji o posiadaniu dzieci. Jak będzie gwarancja zatrudnienia dla kobiet w ciąży, lub państwo przejmie zobowiązania, jak będą rozwijały się żłobki i przedszkola, jak państwo weźmie ciężar za pozalekcyjne zajęcia to będzie to miało sens. Na zachodzie to sprawdzili. Możemy sięgnąć po pewne rozwiązania. Irlandia jest liderem jak chodzi o wskaźnik dzietności. Można podglądnąć jak to tam działa. To musi być jednak jeden z wielu czynników polityki prorodzinnej w Polsce.

 

Ten program w jakiś sposób może stygmatyzować osoby, które będą się zgłaszać po pieniądze. Niektórzy politycy mówią, że na pewno zrezygnują, bo dobrze zarabiają.

- Jako socjolog nie mam badań. Mogę gdybać, czego nie lubię. Wydaje mi się, że przy tak spolaryzowanej scenie politycznej, stanie się to orężem manifestacji niechęci. Ludzie bogaci będą po niego sięgać. To nie jest wbrew zasadom. Skoro prawo pozwala to mogą sięgać. Stanie się to jednak symbolicznym elementem walki. Obserwując hierarchię prestiżu społecznego widzę, że nie dorobiliśmy się jasnych kryteriów honorowego postępowania. Mamy pozostałości starej mentalności. Każdy sposób walki z przeciwnikiem jest dobry. Bez znaczenia jak będziemy walczyć, będziemy sobie przypisywali zasługę zwycięstwa czy honorowego postępowania, nawet jak to były kradzieże jako walka z socjalizmem. Wzięcie tych pieniędzy to będzie demonstracja własnych racji politycznych.

 

Nie wiem czy to dobrze postawione pytanie, ale kogo nagradza a kogo karze ten program?

- Jak on będzie w tej formie, że każdy dostanie te pieniądze to on nagradza tych, którzy się podejmują bardzo odpowiedzialnej roli. Jako ojciec mogę powiedzieć, że wychowanie dzieci to duże koszty. To ważna rzecz. W tym sensie to pomoże podjąć decyzję i pokazuje ważność tej decyzji dla państwa. Nowi obywatele to też interes państwa. Dzięki dużej liczbie rąk do pracy gospodarka rośnie.