Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Mariuszem Andrzejewskim, dziekanem wydziału finansów Uniwersytetu Ekonomicznego.

 

Będą większe uposażenia dla najważniejszych osób w państwie. Pierwsze strony tabloidów krzyczą za Pawłem Kukizem „koryto+”. Słowo koryto jest uzasadnione?

- Słowo koryto ma pejoratywne znaczenie. Na wyrost Paweł Kukiz go używa w komentarzach. Popatrzmy na chęć odwoływania się do wynagrodzeń rynkowych i porównywania z managerami w prywatnych spółkach. Oczywiście można powiedzieć, że do polityki powinno się iść jak się jest miliarderem. Tak jest w USA. Wtedy zostaje się senatorem, kongresmenem lub jest się kandydatem na prezydenta. Inni w USA nie mają szans. My mamy inny styl demokracji. U nas każdy pracownik uczelni może zostać prezydentem a jego małżonka, skromna nauczycielka, zostaje pierwsza damą. To dobre. To, że pierwsza dama jest bez wynagrodzenia a jest w ciężkiej pracy i nie ma odprowadzanych składek, to sytuacja nieelegancka. Pan chce jednak pytać o posłów i ministrów.

 

Jako były wiceminister cieszy się pan z wyższych uposażeń?

- Nie. Ja mogę się odnieść do tego. Powszechnie się przywołuje przykład wiceministra, który zarabia niemało w porównaniu do średniej krajowej, bo zarabia 9700 złotych, ale jak jest się wiceministrem, czyli członkiem rządu, jest ich około 100 osób, to jaki jest zakres obowiązków? Ten zakres obowiązków jest mniejszy od prezesa, wiceprezesa prawie każdej spółki, od swojego podwładnego dyrektora departamentu. To jest aberracja. Nadzorujący członek rządu zarabia mniej niż jego podwładny dyrektor departamentu.

 

Powiedział pan o stylu. Może to nie jest najlepszy moment? Mamy nieugaszony problem wynagrodzeń dla pielęgniarek a nagle najważniejsze osoby w państwie będą zarabiały kilka tysięcy złotych więcej.

- Zgadza się. Po pierwsze ten rząd dał najpierw ludziom 500+, obniżył podatki dla drobnych przedsiębiorców. To nie jest moment najgorszy. Oczywiście żaden moment nie jest dobry, ale ten rząd najpierw przekierował środki dla ludzi. Jak jest się wiceministrem finansów i jest się odpowiedzialnym za opracowanie, wprowadzenie, bycie nieugiętym i wyegzekwowanie pieniędzy na przestępcach, którzy kradną po 500 milionów z tytułu VAT to trzeba, żeby to wynagrodzenie w porównaniu z innymi stanowiskami, nie było tak niskie jak dzisiaj. Wtedy człowiek przestaje w siebie wierzyć. To dlatego trzeba to zrobić. Delikatnie, ale trzeba.

 

Mieliśmy takie głosy, że obecny szef resortu finansów sprzeciwia się prostej obniżce wieku emerytalnego. Ostatecznie rząd to przyjął. Progi będą wynosiły: 60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzn. To odpowiedzialna decyzja?

- Odpowiedzialna decyzja i odpowiedzialny udział w dyskusji ministra Szałamachy. W tym rządzie nie jest tak, że jak minister ma inne zdanie to nie może go przedstawić. Jak się zdecyduje to zrobić to nie grozi mu dymisja. Nie słyszymy, że ministrowi finansów grozi dymisja. Była dyskusja nad odmianą złej reformy podwyżki. Związki zawodowe chciały zaliczyć też lata pracy...

 

Może to byłoby lepsze rozwiązanie?

- Jest dzisiaj wiele osób na umowach śmieciowych. Ciężko uzyskać te 40 lat pracy. Osoby po studiach startują od 24-25 roku życia. Może to dobre rozwiązanie, ale jak ktoś szedł do wyborów z programem i tam było odwrócenie reformy, to trzeba zrobić to do czego rząd się zobowiązał. To załatwienie tej sprawy wobec osób, które na to czekają. Dla kobiet, które mają powyżej 40 lat, różnica w pracowaniu 20-27 lat to dużo. Zbrodnia zostaje odwrócona. Jak to się dokona... Odwołuję się do kwestii kobiet. One zostały zmiażdżone przez PO.

 

Stać nas na to? Kilkanaście miliardów trzeba będzie dopłacić do tej reformy każdego roku. Prędzej czy później zabraknie rąk do pracy. Po trzecie demografia wciąż jest fatalna.

- Demografia fatalna, mamy przyjęcia na studia, jest gorzej. U mnie na uczeni jest gorzej. Dlatego 500+ należało zrobić. Jak nie sprawdzimy tego programu to się nie dowiemy. Powiedziałem, że rząd Donalda Tuska wprowadzał okruchy ze stołu. Teraz jest ogromna zmiana. 500 złotych na dziecko. Ktoś krytykuje, że są sprowadzane za to stare samochody. To jednak za krótko. Za rok będzie można pierwsze efekty zobaczyć. Jakbyśmy tego nie zrobili to byłby stan, w którym nie spróbowaliśmy. Chciałbym rozwinąć program, żeby można było zdobyć od razu mieszkania. Ten program daje szanse na modyfikacje. Może premier Morawiecki dołoży cegiełkę. Nie można załamywać rąk, że obniżenie wieku emerytalnego to 15 miliardów rocznie. Przed chwilą mówiliśmy o wiceministrach finansów, którzy mają być nieugięci w ściganiu i uszczelnianiu strat na podatku VAT. Obecny rząd wskazywał, że tam jest źródło pieniędzy. Ja to tak widzę.

 

Na koniec jeszcze jedna obietnica wyborcza – frankowicze. Co z tym będzie?

- Jako niezależny ekspert powiem, że to jest niezrealizowane. To idzie w złym kierunku. Nie bronię zawsze tego rządu. Ostatnie wystąpienie ekspertów po burzy mózgów i przedstawieniu rozmydlonych rozwiązań... Wcześniejsze, te o kursie sprawiedliwym, wydawały mi się racjonalne. Jedno rozwiązanie – policzenie progu dla każdego z osobna i wprowadzenie tego na takiej zasadzie, że nie będzie negocjacji klient-bank. Brak dokumentu muszę ocenić krytycznie. Tym bardziej, że rozwiązanie było już na stole. O to bym apelował.