Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z Wojciechem Żurawskim, dziennikarzem agencji Reuters i z Wojciechem Jakóbikiem, redaktorem naczelnym serwisu Biznes Alert.

 

Mariusz Bartkowicz: Możemy już stawiać kropki nad i tego kończącego się Forum. Mogą panowie zaproponować trzy hasła, z którymi będziemy kojarzyli to Forum?

Wojciech Żurawski: To hasła: rząd twardą ręką trzyma spółki skarbu państwa, spółki przygotowują nowe strategie, które były tu przedstawiane. Tak robił LOT czy PZU. To najważniejsze przesłanie. Jest jeszcze przesłanie płynące z nurtu politycznego. To przygotowanie do zbliżającego się szczytu UE w Bratysławie, brak wiz dla Ukraińców i wsparcie dla inicjatyw transgranicznych Grupy Wyszehradzkiej. Takie hasła mi się teraz nasuwają.

Wojciech Jakóbik: Trudno być tutaj odkrywczym. Patrząc z gospodarczej perspektywy, można powiedzieć, że głównym hasłem jest patriotyzm gospodarczy. Widać wzmocnienie tych trendów etatystycznych. To, o czym pan mówił, czyli trzymanie spółek skarbu państwa, przejawiało się w zapowiedziach. Nie będzie dywidend, pieniądze będą kierowane na projekty strategiczne. Jest państwowy punkt widzenia na gospodarkę. Był pawilon fundacji narodowej, gdzie spółki podkreślały ich wagę w kontekście rozwoju państwa. Ten rys został podkreślony. Tego nie było w zeszłym roku. Ważne jest też hasło innowacyjności. Ono było odmieniane przez wszystkie przypadki i przez każdą firmę. Wszyscy chcą udowodnić, jacy to oni są innowacyjni.

 

M.B: Chcą?

W.J: Tak. Był boom Tesli. W Polsce jest hasło elektromobilności. Każda firma prześciga się w strategiach na zwiększenie innowacyjności. Są zapowiedzi kojarzącej się z węglem Polskiej Grupy Energetycznej, że 25% ich źródeł wytwarzania to będzie energetyka odnawialna. Trzecie hasło to solidarność. To zużyte. W ramach Grupy Wyszehradzkiej padły deklaracje. Była ciekawa wypowiedź Viktora Orbana, która była bardzo prounijna i proeuropejska. Były deklaracje poparcia dla Ukrainy, za którymi nic nie poszło. Oczekiwania były większe. W Krynicy miały zapaść kluczowe decyzje dla Grupy Wyszehradzkiej w kontekście Ukrainy. Brakuje podpisów pod deklaracjami. Jesteśmy w tym samym miejscu, chociaż mamy więcej zapowiedzi.

 

M.B: Oprócz ważnych wątków gospodarczych były też słowa o kontrrewolucji kulturalnej Viktora Orbana. Z perspektywy XXVI Forum, rok po wyborach, jaką widzicie rolę Forum? To Forum tworzące nowe idee czy miejsce, gdzie podsumowuje się to, co i tak już jest na agendzie? To miejsce ciekawe, bo umożliwia spotkania wielu osób?

W.Ż: To znakomity czas. To wrzesień. Pamiętamy, że tu w Krynicy padały deklaracje przedwyborcze w kampanii 2015 roku. Dzisiaj można powiedzieć – sprawdzam. To, co mówili politycy PiS, w dużej mierze zostało zrealizowane. Trzeba powiedzieć, że ta koncepcja rozwoju gospodarki ma w sobie jeden plus, który przez lata był niezauważalny. Współdziałanie dużych spółek z udziałem skarbu państwa może prowadzić do tego, że wszyscy będą mieli z tego zysk. Jak mamy 4 duże spółki energetyczne, to paradoksem jest, że każda z nich miała inną strategię. Jak mamy polskie banki i dużego ubezpieczyciela PZU, to właśnie w Krynicy dyskutujemy o idei wyjścia PZU z koncepcją budowy dużej grupy bankowo-ubezpieczeniowej, która będzie działała także w ramach UE. Jak mówimy o ideach, to one same w sobie są czymś pustym. Krynica spełnia fantastyczną funkcję. Europejski Kongres Gospodarczy jest w maju w Katowicach. Wtedy nie buduje się na przykład budżetu. Tu były dyskusje o budżecie. To ważne.

W.J: Na pewno Krynica jest dobrą okazją, żeby spółki mogły przedstawić swoje nowe kierunki. Tak samo dotyczy to polityków. Jak chcemy być globalnymi czempionami, to decyzje muszą być wspólne. To było. Decyzje muszą być słuszne. Tu mocno zagrał akcent pójścia w kontrze do trendów w energetyce. Obrona węgla przy jednoczesnej deklaracji pójścia w innowacje. To sygnał mieszany dla rynku. Obrona węgla trwa. Zabrakło rozmowy o górnictwie. Ten głos nie był słyszalny. Nie wszystkie dyskusje w Krynicy są konstruktywne. Wiele było mowy-trawy.

 

M.B: Nie jest ich zbyt wiele? Mamy 300-stronnicowy informator. Dyskusji jest masa. Nie da się w tym uczestniczyć.

W.J: Kilka ciekawych paneli było w jednym momencie. Wszystkiego nie da się zobaczyć. W dobie mediów wszystko da się potem zobaczyć. Często mniejsze panele wnoszą więcej do dyskusji niż te największe.

W.Ż: Ja uważam, że nie można tak stawiać sprawy. Jest tu kilka nurtów spotkań, jak nie kilkanaście. Przedstawiciele mówiący o służbie zdrowia czy kulturze nie interesują się produkcją energii elektrycznej. Jak dyskutujemy na temat dużych prywatnych spółek, a oni też są w Krynicy, to oni przyjechali, żeby posłuchać stanowiska władz.

 

M.B: Usłyszeli odpowiedzi na pytania?

W.Ż: Uzyskali odpowiedzi. Czy one ich satysfakcjonują? Pewnie nie. Jak jednak z Krynicy jest przesłanie, które jest realizowane... Doświadczenie pokazuje, że to co zostało tu powiedziane, ma potem ciąg dalszy. Ta Krynica jest zatem potrzebna. Jest większa ilość uczestników niż wcześniej.

W.J: Krynica jest potrzebna. Oczywiście. Nie ma zastrzeżeń do organizatorów. Oni świetnie przygotowali panele, tematy rozmów. Zarzut jest do panelistów. Oni nie zawsze mają coś ciekawego do powiedzenia. Krynica to ciekawe forum dyskusyjne. Nie można zawyżać oczekiwań merytorycznych. To też okazja do reklamy. Tu jest wielka reklama różnych firm. To dobrze. Krynica będzie za rok, będą nowe tematy.