Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Solidarnej Polski, Piotrem Sakiem.

 

Sejm głosami Zjednoczonej Prawicy wybrał profesora Wawrzyka na Rzecznika Praw Obywatelskich. Są szanse, żeby tę kandydaturę poparł Senat? Przewaga partii opozycyjnych w izbie wyższej jest niewielka. Sam blok opozycji jest zróżnicowany.

- Nie ulega wątpliwości, że opozycja nie jest jednolita. Każde głosowanie może być różne. Musi być pełen monolit i zgoda opozycji. Zgłoszenie kandydata przez PSL w osobie pana Gwiazdowskiego trochę pokrzyżowało plany. Opozycja chciała być jednym głosem. Okazało się, że była wrzutka innego kandydata. To pokazuje, że są waśnie na tle personalnym, które doprowadzają do tego, że ostateczne głosowanie nie jest przesądzone. Można spodziewać się, że ta kandydatura spowoduje mobilizację senatorów opozycji. Będzie trudne przeforsowanie tej kandydatury w izbie wyższej. Kto nie próbuje, nie ma jednak szans na wygraną. To prolog. Po pierwszej połowie jest 1:0. Konstytucja jasno jednak mówi. Rzecznika Praw Obywatelskich powołuje Sejm za zgodą Senatu. Kandydatura nie jest definitywna. Musi być zgoda. Mam nadzieję, że rozmowy zostaną podjęte i skończą się pozytywnie. Raczej jednak patrząc na całą sytuację, kandydatura jest niepewna.

 

Co będzie jeśli ta kandydatura przepadnie w Senacie?

- Przepisy są jasne. Ustawa przesądza taką sytuację. Jak Senat nie zatwierdzi tegoż kandydata, ta kandydatura przepada. Ta osoba nie może kolejny raz ubiegać się o taką funkcję. Jak nie powołuje się tego kandydata po upływie 5 lat, dotychczasowy RPO dalej pełni funkcję do czasu wyboru nowego Rzecznika.

 

Jest konkretna data, kiedy Sejm zajmie się projektem ustawy likwidującej prawo odmowy przyjęcia mandatu? W tej sprawie odbywają się protesty, między innymi w tym tygodniu w Krakowie.

- Temat wywołuje wiele emocji. Wręcz gorączkę. Jest to podsypywane różnymi środkami, żeby wywołać większą akcję. Podpala się to. Wiem, że jako prawnik mógłbym mieć ambiwalentne uczucia, ale kluczowe jest to, że ten projekt ma jeden mankament. Główne założenia są do akceptacji. Wystarczy wzbogacić jedną rzecz. Jak jest składane odwołanie ze strony obywatela, osoby podejrzewanej o jakiś czyn, automatycznie powinno to powodować brak wykonalności mandatu nałożonego. Dzisiaj zgodnie ze statystykami, 90% spraw, gdzie ktoś nie przyjmuje mandatu, ostatecznie kończy się skazaniem. To generuje dalsze koszty. Wyższe grzywny, koszty postępowania sądowego. Czasem to jest niepotrzebne. Osoba po pierwszej emocji, gdzie jest przekonana, że nie zrobiła nic złego, po chwili dostaje autorefleksji. Jednak klamka zapadła. Brak przyjęcia mandatu powoduje procedurę sądową, gdzie sędziowie są zajmowani błahymi sprawami. To nie ma większej wagi. Wiadomo, że dla każdej osoby ukaranej to ważne, ale parząc na gwałty, morderstwa, to ktoś rzuci papierkiem… To nie są rzeczy, które tego wymagają. Pomysł jest taki, żeby przerzucić to na referendarzy. Jak osoba się nie zgodzi, będzie się można odwołać. Jak ktoś przyjmie mandat, procedura uchylania się od mandatu.. Musi wykazać, że czyn nie jest zabroniony. Nie ma żadnej innej procedury. To rzadka sytuacja. Definitywnie zamyka się temat. Były rozwiązania ministra Warchoła z innych państw. Takie instytucje istnieją. Jest to kara administracyjna. We Włoszech jak ktoś się odwoła i nie ma racji, płaci podwójną wartość mandatu.

 

Karniści mówią, że to porównywanie rzeczy nieporównywalnych. W Niemczech jest upomnienie i grzywna potem. Jak ktoś nie zapłaci, jest to formą nieprzyjęcia mandatu. We Francji jest 45, a w pandemii 90 dni, na to, zęby się odwołać od mandatu.

- Mówi się o krótkim czasie. 7 dni to wystarczający okres, żeby podjąć decyzję. Stosowanie tymczasowego aresztu i złożenie zażalenia na ten środek, wynosi 7 dni. To wystarczający czas, żeby pójść do prawnika i zastanowić się.

 

Ale to 7 dni, żeby zaskarżyć decyzję w sądzie.

- Tak. Przy stosowaniu aresztu też decyzję podejmuje sąd.

 

Udało się przekonać wicepremiera Gowina i Porozumienie do tych rozwiązań?

- Temat jest otwarty. Jako prawnik na pierwszy rzut oka zauważyłem rezerwę. Należy te przepisy ulepszyć. To jedno rozwiązanie, że mandat nie jest natychmiastowo wykonalny. To rozwiąże spór. Emocje by opadły w sposób szybki. Pomysł odciążenia sądów jest dobry. Słyszymy, że statystyki są jasne. 90% spraw jest podtrzymywanych. Jest wyrok wykroczeniowy. Ta jedna poprawka by załatwiła temat. Ten projekt byłby bardziej przyswajalny dla ugrupowania premiera Gowina.

 

Właścicielom stacji narciarskiej w Małopolsce, którzy ją otwarli mimo obostrzeń, grozi aż 35 tysięcy złotych kary. Jak powinno to wyglądać? Surowe kary, czy symboliczne, bo przedsiębiorcy od miesięcy znajdują się w trudnej sytuacji?

- Pandemia to nieszczęście. Wiem, że to surwiwal dla wszystkich. To dramat ludzi, chorych, przedsiębiorców. Nie ulega wątpliwości. Nie dziwię się tym osobom. Sam prowadziłem działalność. To trudna sytuacja prowadzić to dzisiaj, szczególnie działalność nastawioną na kontakt z ludźmi. W zimie są okienka dla pewnych branż, jak dla stoków. Wiem, że budzi się w nas natura buntownicza. Jednak nie zapominajmy o rozwadze. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, że przedsiębiorca otwiera restauracje, potem dochodzi do ogniska wirusa. W takim wypadku osoba, która skorzystała, może wysunąć roszczenia cywilno-prawne i przedsiębiorca może być posądzony o to, że doprowadził do rozsiedlenia się wirusa. Trzeba zachować umiar i rozwagę. Rząd wie, że sytuacja jest nietypowa. Każdy rząd chciałby działać jak wcześniej, mieć 4% PKB rozwoju. Musimy się jednak zmierzyć z tą niedobrą sytuacją. Musi być karność i posłuszeństwo. Chcemy wyplenić wirusa. Im więcej takich sytuacji… 80% rozsiewu wirusa jest w miejscach skupisk ludzi. To powoduje automatycznie, że te miejsca muszą być pod uwagą. Wprowadza się dla 45 branż nowe tarcze, które mają być kroplówką na podratowanie.

 

Kiedy zapadnie decyzja ws. budowy spalarni odpadów w Tarnowie? Zajmował pan się tą sprawą.

- Wraz z poseł Pieczarką i posłem Kaczmarczykiem składaliśmy zapytania i interwencje do ministerstwa klimatu. Są wstępne ustalenia. Jako radny miejski wiele razy rozmawiałem na ten temat. Prezes Rodak ma wizję rozwiązań, które są nowoczesne i spowodują, że ceny w subregionie tarnowskim na pewno się nie zwiększą. Jest otwarta perspektywa. Minister Jacek Ozdoba sygnalizował, że jest wstępne zielone światło. Teraz jest kwestia architektury i mapy drogowej. Mam nadzieję, że niedługo to zostanie oficjalnie ogłoszone.