Zapis rozmowy Jacka Bańki ze Szczęsnym Filipiakiem, szefem dzielnicy Zwierzyniec, Mariuszem Waszkiewiczem z Towarzystwa Na Rzecz Ochrony Przyrody i Cecylią Malik, krakowską artystką.

 

Jacek Bańka: Centrum Edukacyjno-Ekologiczne. Co to ma być?

Cecylia Malik: Pawilon Okocimski jest bardzo pięknym budynkiem przedwojennym, zabytkowym i modernistycznym. On jest w głębi lasu. To idealne miejsce do tego czym zajmujemy się od lat we współpracy z Towarzystwem na Rzecz Ochrony Przyrody. We współpracy z ekologami artyści stworzyli w Krakowie pewien model poruszania ważnych tematów, jakimi jest ochrona przyrody, krajobrazu i przestrzeni. Przypomnę Modraszek Kolektyw, sprawę Zakrzówka, trasy Pychowickiej, czy naszą ulubioną Wodną Masę Krytyczną. W tym łączymy sztukę, aktywizm i ekologię. Nie mamy z tym gdzie się podziać.

 

J.B: To pytanie musi paść. To centrum w Pawilonie Okocimski to takie marzenia piękno duchów czy to się da zrobić?

M.W: To wyszło od tego. Wszyscy mamy sentyment do tego miejsca. Jako dzieci chodziliśmy do tego Pawilonu na lody. Jak się pojawiła informacja w gazecie dzielnicowej, że Pawilon jest w takim stanie to moja pierwsza myśl była taka, że jak nikt nie chce tego zrobić to się zrzućmy i to zróbmy. Myśleliśmy o takim ośrodku od paru lat. Dlaczego nie tam? Zebrało się troszkę aktywistów i ludzi, którzy działają od lat. Mamy przemyślenia i pracujemy nad takim dokumentem. Mamy policzone koszty. Wiemy na co się porywamy. Wiemy jak to wygląda, mamy rozpoznanie. Wiemy gdzie pieniądze można zdobyć. Jak nie my to nie zrobi tego nikt. Budynek jest w tragicznym stanie. Na wolnorynkowych zasadach się to nie dopnie.

 

J.B: Jak to jest? Wszyscy krakowianie łączą z tym Pawilonem wspomnienia, tymczasem piękny budynek jest w takim stanie w jakim jest.

Szczęsny Filipiak: Tego nawet my nie wiemy. Tak się stało. W 2008 roku ten budynek przestał funkcjonować. Fajne jest to, że mimo tego czasu, wzburzyliśmy opinię publiczną. Radny Jakubowski napisał artykuł. 15 grudnia podejmujemy uchwałę. 21 stycznia Zarząd Budynków Komunalnych występuje do wydziału kultury, żeby wskazać podmioty, które tam będą realizowały cele kulturalne z domieszką komercji w postaci małej gastronomii. To kapitalny efekt wspólnej pracy. Patrząc na dokonania państwa, jestem prawie pewny, że to są osoby, które podołają zadaniu. Powinniśmy być z tego miejsca zadowoleni.

 

J.B: Wyobraźmy sobie taką piękną sobotę czy niedzielę, wybieramy się tam, zaglądamy i co znajdujemy?

C.M: Chcemy, żeby to miejsce było dostępne. Mamy taką strategię, że zapraszamy wszystkich. Myślimy, żeby była galeria sztuki zajmująca się ekologią. Jest blisko do ZOO i lasu. Tam powinna być edukacja ekologiczna, spacery, słuchanie głosu ptaków czy biegi terenowe. Ekologia, krajobraz, przestrzeń. Musi być też kawiarnia. To ma być program dla rodzin i osób starszych. Chcemy współpracować z Kolektywem Biała Droga, gdzie aktywiści prowadzą takie zajęcia jak joga. To fajne działania. Andrzej Śledź jest zaangażowany i on marzy o przywróceniu biegówek czy tras rowerowych. Chcemy zrobić innowacyjne kombo, którego nie ma. Na pewno nie ma w Krakowie. Tam sztuka podejmująca te tematy spotka się z ekologią, edukacją i rekreacją.

 

J.B: Trzeba będzie przekonać jednak władze miasta, przede wszystkim jak chodzi o kosztorys.

M.W: Moje pierwsze hasło było szalone. Zaproponowałem miastu, żeby nam to sprzedali z bonifikatą 99%. Niestety taka opcja w grę nie wchodzi, ale jest przychylność władz miasta do dzierżawy. Jest zielone światło, ale to nie jest przyrzeczenie. Pracujemy nad biznesplanem. On będzie oceniany czy podołamy. Nie mam jednak obaw. Koszty są spore, ale my jesteśmy w stanie to zrobić. Biznes tego nie zrobi. Zyski nie zwrócą się. Jest jeszcze jedna rzecz. Tam nie ma dojazdu. Z punktu widzenia biznesowego nikomu się nie będzie chciało. Nas to cieszy. Jest parking pod ZOO i jesteśmy gotowi tam podejść.

 

J.B: Spore koszty to ile?

M.W: Wstępny szacunek to około 2 milionów. Obiekt jest wpisany do ewidencji zabytków. Chcemy, żeby był w rejestrze. Mówimy o dotacjach na działalność ekologiczną i renowację obiektów zabytkowych, ale nie ukrywam, że liczymy na wsparcie firm. Prowadzimy rozmowy na ten temat. Każdemu oczka się świecą. Mamy deklaracje co kto nam zrobi za darmo lub po kosztach.

 

J.B: Jest z nami szef dzielnicy, który testował budżet obywatelski. Być może historia tego Pawilonu będzie modelowym przykładem jak można łączyć różne siły w Krakowie? Mamy aktywistów, samorządowców, tworzenie czegoś wspólnie. Potem będą pewnie wspólne korzyści.

Sz.F: Jestem pewny, że będzie to taki przykład. Pan Mariusz mówi o dzierżawie. Można znaleźć inne rozwiązanie przez wyremontowanie z pieniędzy gminnych i przez formę użyczenia obiektu, ale zostawiam to do negocjacji zainteresowanych. Wkrótce będzie jeszcze jeden przykład, czyli strzelnica przy Królowej Jadwigi. Nie wiemy jak będzie oddana we władanie po ukończeniu remontu. Mamy dwa obiekty, które mogą być proobywatelsko prowadzone. Miejmy nadzieję, że w tym kierunku skręcamy z całym zarządzaniem miasta. Trzymam za to kciuki.

 

J.B: Wszystkie narzędzia partycypacyjne pozwalają na wspólne tworzenie podobnych miejsc. Jak z terminem?

M.W: Padło hasło czy przyjedziemy w sobotę i niedzielę. My chcemy to zmienić. Pawilon ma pracować w tygodniu przez cały rok. Chcemy tam prowadzić zajęcia od przedszkolaków do seniorów. Cały tydzień możemy zapełnić.

Sz.F: Dobra lekcja biologii na wyjeździe? Fajna sprawa.

M.W: prowadzimy takie działania. To nam pomoże.

 

J.B: To nie ten sezon, ale następny?

M.W: Może być problem z tym, żeby to zrobić przed zimą, ale nie wykluczam tego.