Zapis rozmowy Jacka Bańki z etnobotanikiem, Markiem Styczyńskim.

Mówiąc o owocach i geopolityce to naszą rozmowę powinniśmy zacząć od Adama i Ewy?

- Co jest ważne, to jabłoń jest gatunkiem pochodzącym w skrócie z Europy. Nie jest to przybysz z daleka. Jabłoń możemy traktować jako nasz gatunek. Można go spotkać przy drogach czy w lesie. To nie są zdziczałe jabłonie, można z niej wyprodukować smaczniejsze jabłka. Sięgając do historii, dojdziemy do tego, co stanowi naszą Polską konstrukcję.

Mówiąc o konfliktach politycznych, można przywołać jabłko Parysa i wojnę trojańską. Często się zdarza, że owoce stają się elementem rozgrywki politycznej?

- Wiele nici prowadzi przez jabłko do kłębka. To szacunek do przyrody. Rośliny są od zawsze polityczne, są w centrum uwagi. Napisano kilka książek na temat roślin, które zmieniły historię. Lista jest różna, na przykład ważny jest ziemniak. On zmienił kulturę, sposób gospodarowania. Dla wielu ludzi trzcina cukrowa i buraki cukrowe to walka między strefami. Jak jedna roślina jest związana z jedną strefą to próbujemy szukać odpowiedników w innych strefach. Kilka lat temu rząd Korei Północnej zaproponował spłatę długu Czechom w korzeniach żeń-szenia. Czesi na tym dobrze wyszli. Z innej bajki jest cały front we Francji, gdzie niszczy się genetycznie modyfikowana winorośl, bo nie chce się dopuścić do wzrastania winorośli w kształcie butelek. Takie doniesienia z frontu roślinnego są w każdym tygodniu. Jabłka dobrze wpływają na mózg. Skupmy się na tym, żeby te jabłka jeść. Nad mózgiem trzeba pracować a możemy to robić jedząc jabłka. Niekoniecznie musimy obdarowywać nimi nieprzyjaciół. Są przetwory z jabłek. Jak popatrzymy do starych książek kucharskich to one są oparte na jabłkach.

Czyli embargo jakie Rosja nakłada na nasze owoce wpisuje się w kontekst kulturowy a dla nas może być szansą, bo to samo zdrowie?

- Często jestem w małych miejscowościach w okolicach Starego Sącza czy Krościenka i cieszą mnie skrzynki z jabłkami, które mają małą dziurkę. Ten robaczek wskazuje, że to jabłko należy kupić. Nie tylko te piękne jabłka są najlepsze. Ludzie to wiedzą. Kiedyś w Nepalu miałem okazję jeść jabłko i miejscowi z dumą dali mi je pocięte w talarki. To był rarytas. One były posypane chilli. Ja to polecam. Polecam różne opcje jedzenia jabłek.

A cydr? On się przebija. Jak pojedziemy do Francji to tam za grosze kupimy ten napój. U nas jest ciągle mało popularny. Może to jest moment dla cydru?

- Asortyment rzeczy z jabłek jest duży. Cydry przed wojną były obecne. Teraz to wraca. Cydry robiono w domu. Może dzisiaj nie wszyscy możemy to robić, ale możemy kupić. To okazja, żeby takie winne napoje pić. To nie musi być tylko piwo. Na południu ludzie to kupują tak jak my wodę. Jestem za. Jestem także za wszechstronnym korzystaniem z roślin i owoców. To integralna część naszej kultury.

Dołączył pan do akcji społecznej popierającej polskie jabłka?

- W tej chwili sieć przyjaciół się informuje. Jest wiele ciekawych przepisów, ktoś coś podrzuca. To się świetnie rozwinie. Wbrew pozorom Polacy dobrze się skrzykują. To ważna okazja na pokazanie, że jesteśmy przyzwoitym narodem z własną kulturą, który potrafi się bronić. Także na polu kultury. Pewna samowystarczalność jest. Nasze zasoby są duże. Jak to odpowiednio spożytkujemy to wyjdzie nam to na zdrowie. Akcja będzie udana, widzę energię. Cenię żartobliwe podejście do tego. Nie można tego traktować zbyt poważnie. Humor i jabłka ratują w wielu różnych sytuacjach.