Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

M. Manko: "Polska zrobiła już dużo dla Ukrainy"

"Wielu rannych leczy się w Polsce, mam znajomych, którzy to organizują. Z tego co wiem jest jakieś rozporządzenie, że szpitale przy granicy mogą przyjmować rannych z Majdanu. 10 ton pomocy zebranych przez ludzi pojechało na Ukrainę. Sam to segregowałem. Trzeba mieć jednak poprawkę na to, że Polska nie jest mocarstwem. Tyle ile potrafi zrobić to robi." - mówił na antenie Radia Kraków Mykoła Manko, wydawca, obywatel Ukrainy od lat mieszkający w Krakowie.

fot: Krzysztof Orski


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Mykołą Manko, wydawcą, obywatelem Ukrainy od lat mieszkającym w Krakowie.

Wracam z krakowskiej sesji Rady Miasta, która się zaczęła od minuty ciszy poświęconej ofiarom starć na Ukrainie. Czego by pan oczekiwał od społeczności europejskiej, Polaków, krakowian? Mówi się na przykład o sankcjach. Symboliczne gesty to nie wszystko.

- Ja uważam, że Polska robi dużo, mimo że atmosfera jest inna. Po pierwsze dziennikarze są na Ukrainie. Nie ma tylko odbioru informacji tylko z rosyjskich mediów. Wielu rannych leczy się w Polsce, mam znajomych, którzy to organizują. Z tego co wiem jest jakieś rozporządzenie, że szpitale przy granicy mogą przyjmować rannych z Majdanu. 10 ton pomocy zebranych przez ludzi pojechało na Ukrainę. Sam to segregowałem. Trzeba mieć jednak poprawkę na to, że Polska nie jest mocarstwem. Tyle ile potrafi zrobić to robi.

To słowo pada nieustannie. Sankcje?

- Tu powinni się wypowiedzieć specjaliści. Ja sądzę, że nie można obarczać Europy winą za sytuację na Ukrainie. My się musimy uderzyć w pierś. My nie odrabiamy zadania domowego. Ani kiedy była pomarańczowa ekipa, ani kiedy Janukowycz zrobił przewrót ludzie nie wyszli na ulicę. Europa mogłaby bardziej pomóc, ale to trudne. Prawdą jest, że Janukowycz i jego otoczenie dawno weszła do Unii. Ich rodziny tam mieszkają, ich aktywa są w Austrii czy Szwajcarii. Można by zadziałać. Te pieniądze są gromadzone nielegalnie.

Mieszkasz i pracujesz w Krakowie. Obserwujesz dyskusje i przepychanki między rządem a opozycją. Kto ma rację?

- To jest trudne pytanie. Ja nie usłyszałem z żadnej strony konkretnych propozycji. Mówi się, że rząd jest niezdecydowany, ale nie słyszałem co powinien tak naprawdę zrobić. Polska nie może wprowadzać sankcji, tu nie ma aktywów. To nie kraj, do którego jeżdżą ludzie odpowiedzialni za sytuacją na Ukrainie. Polska może wpływać na władze Unii i Polska to robi.

Co możemy zrobić my, jako krakowianie? Dzisiaj ponoć kilkaset osób przyjdzie pod konsulat Ukrainy.

- Przede wszystkim jest współczucie i zaangażowanie emocjonalne. To ważne. To wpływa na polityków. Nie ma sensu robienia akcji, które by zwracały uwagę na sytuację na Ukrainie. Media to śledzą. Są akcje solidarności jak zapalnie świec. Trzeba powiedzieć, że pracownicy konsulatu są po stronie protestujących. Najlepszym rozwiązaniem jest zbieranie pomocy, żeby szpitale mogły przyjmować rannych czy chorych. Ważny jest program na wypadek prześladowań. Żeby była możliwość schronienia się tutaj.


Mówiłeś, że brałeś udział w pakowaniu paczek pomocowych. Jeśli pomoc to jaka?

- W tej chwili takiej pomocy nie trzeba. Śledzę co się dzieje. Państwo wiecie, że na Majdanie był cały szpital. Lekarze ratowali honor na Majdanie. Tam pracują profesorowie i leczą. Nie ma potrzeby leków. Potrzeba drewna i jedzenia. Cały Kijów to jednak przynosi. Wiecie, że budynki, wedle umowy, zostały zwrócone władzy. Nie ma bazy noclegowej. Na szczęście nie ma mrozu, ale nie ma za to gdzie zorganizować szpitala.

Myślisz, że ta sytuacja może się zmienić jak skończą się Igrzyska w Soczi? To ma jakieś znaczenie?

- Myślałem wcześniej, że to ma znaczenie, ale dzisiaj tak nie jest. Zgadzam się z pewnym dziennikarzem z Ukrainy, że dla Putina ważniejsza jest Ukraina niż Igrzyska. To co się dzieje na Ukrainie to przemyślana akcja. Najgorszy dla Putina i Janukowycza jest Majdan, który będzie walczył o wartości europejskie. Za tym mogą stać białoruscy, ukraińscy i rosyjscy mieszkańcy. Oni chcą zmienić hasła na bardziej narodowe czy radykalne. Śledziłem przedwyborcze sondaże i okazuje się, że mimo, że w telewizji rosyjskiej pokazują tylko radykałów, nacjonaliści by mieli 3% poparcia. To margines w świadomości Ukraińców.

Mówiłeś, że trochę się zmieniła sytuacja od czasu Pomarańczowej Rewolucji. Dzisiaj ciężej jest zaangażować młodych ludzi. Co się stało?

- To prawda. Jak robiliśmy akcję solidarności na Rynku Głównym to o wiele trudniej było zaangażować studentów. To dla mnie zagadka. Myślę, że po części jest to związane z tym, że Polska długo żyje w innej rzeczywistości, gdzie nie trzeba walczyć. Ta pamięć o walce zniknęła. Młodzi na tyle żyją życiem światowym, że Ukraina, która jest izolowana, jest mentalnie bardzo daleko. W świadomości Polaków Ukraina jest bardzo daleko, mimo że geograficznie jest tak blisko.

Tym niemniej kilkaset osób ma być dzisiaj pod konsulatem.

- W Krakowie nie ma organizacji Ukraińców, która by wszystko koordynowała. Nie wiele wiem na ten temat. Nie wiem kto to organizuje, jak to będzie. Każdy próbuje jednak na swój sposób działać.


Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię