"To nominacje partyjne i ostatnie rozdanie w Platformie przed końcem kadencji" - przekonywał poseł Szczerski w porannej rozmowie Radia Kraków. "Wolałbym, by w takich miejscach jak edukacja było więcej ludzi fachowych" - mówił poseł Szczerski.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Krzysztofem Szczerskim.

W czterech resortach mamy cztery nowe panie wiceminister, w tym tarnowską posłankę, Urszulę Augustyn. Jak pan ocenia przegląd w resortach?

- Ten przegląd przebiegł po linii partyjnej. Wymiany w ministerstwach to osoby, które weszły do ministerstw po linii partyjnej. Pani Skowrońska dostała skarb, pani Augustyn też była w wielu miejscach proponowana. To ostatnie rozdanie dla ludzi partyjnie zasłużonych. Pani Augustyn jest partyjnie zasłużona.

 

Ale jest chyba też kompetentna. Jest byłą nauczycielką.

- Dobrze, że nie trafiła na infrastrukturę. Każda partia ma prawo do takich nominacji, ale ja bym wolał, żeby w MEN było więcej osób ponadpartyjnych. Taka jest jednak potrzeba w PO, żeby dogrzać kadry. To będzie sekretarz stanu. To kolejny krok dopinania partyjnej układanki w partii przez panią Kopacz.

 

Tworzenie własnej frakcji?

- Frakcji ludzi lojalnych wobec pani Kopacz. To panie, które musiały dostać miejsce w rządzie. Pani Skowrońska długo na to czekała. Dostała w końcu ważne stanowisko. Wiceminister skarbu ma duży wpływ. Dziwię się tylko, że w tej układance pomijany jest Ireneusz Raś. Jakoś go te stanowiska omijają. Są kolejne przetasowania a kolega Raś ciągle jest posłem.

 

Jest cierpliwy.

- Tak. Jest jeszcze młody. Przez następne lata mu się nie uda, bo będzie rząd PiS.

 

Nazwał pan szczyt przywódców Unii Europejskiej „falstartem Donalda Tuska”, bo ten nie zaprosił Petra Poroszenki. Jest w tym niespójność. Raz słyszymy, że brukselskie salony są bez znaczenia a z drugiej strony słyszymy, że tam się wykuwa potężną politykę. Jak jest?

- Wszyscy, którzy mówili jakie to zaszczyty na nas nie spłyną, zderzyli się ze ścianą. Polska nie była obecna na tym szczycie. A mieliśmy szansę. Nie było nic prostszego jak zaprosić Poroszenkę po wizycie w Warszawie. Poroszenko zapowiedział w Warszawie staranie się Ukrainy o członkostwo w UE. Gdyby Tusk go zaprosił do Brukseli i o tym powiedział to Polska by zyskała. Od tego on tam jest. Nie od załatwiania rzeczy, ale żeby wykorzystywać to co leży w jego gestii. Wystarczyło podnieść rangę Polski w UE. Tak mamy tylko deklarację w Warszawie, nie było mowy w Brukseli.

 

Trudno mówić jednak, że to klęska.

- Bohaterem tego szczytu był Juncker. On przyszedł z konkretem. Pytanie czy Tusk to odrobi. Juncker to wyjadacz europejski. Wiedział, że chodzi o konkret, jego plan był przyjęty. On mówił a Tusk słuchał. Jak Tusk chce się wybić to musi zacząć mówić. Dobrze by było, żeby mówił o takich rzeczach, które pomogą Polsce.

 

Zostawmy wielką politykę a zajmijmy się tym niższym szczeblem.

- Ta polityka jest ważniejsza niż tamta.

 

Dzisiaj krakowska PO podpisuje umowę koalicyjną z Jackiem Majchrowskim. Wynik wyborów był jednak taki, że to PiS powinien teraz podpisywać umowę z Jackiem Majchrowskim. Taki scenariusz był brany pod uwagę?

- My mieliśmy kandydata w II turze i do końca rywalizowaliśmy z prezydentem.

 

Ale pamięta pan jaka to była rywalizacja. To było tak: „Ależ proszę panie profesorze”, „Dziękuję panie doktorze”.

- Krakowianie tego oczekują. Fakt, że do końca kampanii były dwa pomysły na Kraków. Dla nas jest ważne, że klub PiS jest największy. Głos PiS będzie istotny. Zobaczymy jak krakowianie ocenią to co się dzieje i jak PO będzie próbowała dyskontować swoje poparcie dla prezydenta. Jak chodzi o upolitycznienie stanowisk to znowu się okaże, że mamy żerowisko w spółkach miejskich a nie działanie transparentne.

 

Po co taka koalicja prezydentowi Majchrowskiemu?

- To ustabilizowanie sytuacji w radzie. Wiemy, że prezydent jest znakomity w wyłuskaniu większości. Prezydent będzie wykonywał różne manewry. Jakie będą konsekwencje? Będzie oferta dla Krakowa czy to będą 4 lata na posilenie się na dobrach, które Kraków ma do dyspozycji?

 

Już niedługo wigilia, posłowie nie pożegnali się dobrze z nami w zeszłym tygodniu. Mówię o grubiańskich zachowaniach przy okazji słynnej sałatki. Może by pan poprawił wizerunek naszych posłów?

- Ja się przez mikrofon uśmiecham i życzę wszystkiego dobrego. Pierwszy raz widziałem falę w Sejmie. To co wyrabiał klub Palikota to wojskowa fala. Bierze się ofiarę i skacze po niej. To było podpuszczane, żeby sobie używać na pani profesor. Nie ma nic lepszego jak możliwość poprawy. Im w gorszych nastrojach wchodzimy w święta, tym większa będzie poprawa. Chciałbym, żeby państwo zobaczyli, że niektórym politykom o coś chodzi. Ten typ polityków, którzy urządzili tę falę, to jest margines rzeczywistości. Wśród 460 posłów widzę wielu, którzy są poważni i pracują dla ludzi. Proszę docenić tych, którzy pracują dla Polski. W przyszłym roku jest moment na ocenę.