Uchwałę antysmogową pod koniec ubiegłego roku uchwalił Sejmik Małopolski. Wicemarszałek Małopolski, Wojciech Kozak w wypowiedzi dla Radia Kraków przewiduje, że do 2018 roku z Krakowa mają zniknąć piece węglowe. Podkreśla, że to nie uchwała została kiepsko napisana, a prawo ochrony środowiska jest labilne i "nie nadąża za rzeczywistością".

Zapis rozmowy Jacka Bańki z Wojciechem Kozakiem, wicemarszałkiem Małopolski.

Nie wyszła panu ta uchwała antysmogowa?

Nie można tak powiedzieć. Nawet analizując sytuację, bez względu na wyrok sądu, to mamy już efekty. Biorąc pod uwage tylko ten rok, ok. 2 tysiące kotłów wymieniono. A społeczność Krakowa przyjęła naszą uchwałę bardzo dobrze. Myślę, że wszystko jest przed nami.

Jaka musi być jakość prawna tej uchwały, skoro sąd z taką łatwością ją unieważnia i jeszcze pozwala sobie na publicystykę.

Szanuję wyrok sądu, niemniej prawo ochrony środowiska jest bardzo labilne. Art. 94 i art. 96 - brak określenia parametrów jakości spalanego węgla. Podejmując tę uchwałę, zarówno zarząd jak i sejmik województwa zdawał sobie sprawę, że pewne elementy mogły być kolizyjne. Twardo twierdzę, że jednostki, które mają pozwolenie na zintegrowany i stały monitoring, to są podmioty, które są pod pewną kontrolą. Zróżnicowanie było zasadne. Sądzę, że jeśli dojdzie do kasacji, jesteśmy w stanie to obronić.

To może zarząd zdawał sobie sprawę, że sąd może odrzucić tę uchwałę. Będziemy dyskutować o jakości powietrza, pokażemy się jako obrońcy czystego powietrza...

Dobre wrażenie zarządu to jest szereg konsultacji, akcja antysmogowa, to jest poparcie społeczne. Byliśmy zawsze otwarci. To nie wymysł zarządu. To jest konieczność ochrony zdrowia i życia mieszkańców. Smog zabija ludzi. Użycie argumentu, że niszczymy gospodarkę energetyczną, uważam za bzdurne. Uchwała dotyczyła tylko miasta Krakowa. W propozycjach na kolejne lata aplikacji 2014-2020 wykazaliśmy, że można zmienić kotły węglowe na węglowe o wyższych parametrach emitujących do 90 proc. mniej szkodliwych substancji.

Wydajemy publiczne pieniądze na wymianę pieców na ekologiczne, co i tak nie przynosi efektów. Puszczamy z dymem miliony?

"Puszczamy z dymem miliony" - jestem zaszokowany. W skali roku to szkody wywołane absencją chorych - to są właśnie te miliony. To jest bardzo nikły procent, wydaliśmy te pieniądze w dobrej wierze. Wielokrotnie wyroki sądowe były podważane. Na najbliższym posiedzeniu zarządu podejmiemy taką decyzję, a przynajmniej ja będę stał na stanowisku, że ta uchwała była właściwa, choć może precedensowa na skalę kraju.

To co teraz panie marszałku?

Musimy mieć uzasadnienie wyroku, co pewnie potrwa miesiąc, 6 tygodni. A później to już będzie decyzja zarządu, czy pójdziemy w kierunku kasacji. Wyrok jest zawieszony, a uchwała obowiązuje. Z perspektywy czasu wiem, że uchwała była zasadna. Bez względu na to, czy to będzie ta kadencja sejmiku czy przyszła. Nie sądzę, by następny sejmik podszedł inaczej do zakazu palenia węglem.

A nie jest tak, że sąd skompromitował małopolski sejmik?

Bzdura. Precedensowa sprawa to jest kompromitacja? Ochrona życia i zdrowia jest kompromitacją?

Mowa o prawie. Bubel prawny powstaje.

Weźmy pod uwagę prawo ochrony środowiska, to ono nie nadąża. Nie sejmik. Nieścisłości w prawie ochrony środowiska, nienadążanie za rzeczywistością powodują kolizje.

A co by było gdyby tak wszystkie sejmiki zrobiły, wprowadziły taki zakaz?

Wspomniałem, że biorąc pod uwagę paleniska indywidualne, to jest nie więcej niż 0,1 proc. zużywanego węgla. Pozwolenia zintegrowane, poza piecami indywidualnymi, są pod pełną kontrolą. Działanie na skalę województwa jest nikła, a w skali Polski tym bardziej. A poza tym potrzebujących aglomeracji na południu jest kilka.

Oby te doświadczenia nie przeniosły się na inne miasta: Zakopane, Nowy Sącz, Tarnów...

Na pewno zrobiliśmy krok do przodu. Piece węglowe 5 generacji może jeszcze nie istnieją. Zasada, którą już przyjęliśmy, i dofinansowania, aby spełniały parametry pieców 5 generacji, to był bardzo dobry ruch.

Czytaj także: W. Bergier: Uchwała antysmogowa była pisana na kolanie

Dziś sejmik zadecyduje o likwidacji oddziału neurologii w szpitalu im. Babińskiego, czemu sprzeciwia się opozycja i nazywa "zwijaniem Małopolski".

Święte prawo opozycji, aby protestowała w okresie przedwyborczym. Zmiana czy też likwidacja oddziału występuje wtedy, gdy bezpieczeństwo schorzeń neurologiczych jest zapewnione. To nie tylko wiedza z krakowskiego NFZ, ale wiedza, kto będzie kontynuował leczenie w dziedzinie neurologii.

To kto będzie kontynuował?

Wszystkie szpitale aglomeracji krakowskiej mają neurologię. Szpital im. Dietla, im. Rydygiera. Praktycznie wszystkie mają i rehabilitację neurologiczną, i neurologię.

W przyszłym tygodniu mają ruszyć prace z budową pierwszego, scuhego zbiornika bieżanowskiego.

Jest to jeden z 5 zbiorników. To jest duży sukces dla mieszkańców Krakowa. Nasz sukces. 130 tys. m3 na siedmiu hektarach. Mieszkańcy ul. Sucharskiego i ościennych, ale i Wieliczki mogą złapać oddech. Podtopienia tam już nie wystąpią. Finansowanie to około 13 mln złotych. Plac budowy został już przekazany. Jest to sukces, który osiągnęliśmy w kolizji z Generalną Dyrekcją Ochrony Środowiska i z wieloma innymi przeszkodami, które wyrastały gdzieś po drodze.

Czym by pan wyruszył do Morskiego Oka?

Zwykle chodziłem pieszo. Zdaję sobie sprawę, że dla mnie jest męczące, a w przypadku wozu przesadnie obciążonego turystami, to było morderstwo dla koni. Nie wiem, czy meleksy są w stanie zastąpić konie. Może to być bryczka dwuosobowa, a nie wozy napełnione turystami. Dziś bym tam nie wsiadł.

Ale koń nie może zniknąć z pejzażu Podhala?

Nie powinien zniknąć. Trzeba na niego tak uważać, żeby był widoczny, ale nie w morderczej pracy woził turystów w upale.

Zobacz także: J. Majchrowski: "Szkoda uchwały, ale i tak robimy swoje"