Ekolodzy przekonywali, że obszar na którym żyją chronione gatunki zwierząt, zostanie zabudowany. "Pod zabudowę przeznaczono niewielką część Zakrzówka. Dodatkowo na tej części zabudowa będzie mogła powstać na jednej trzeciej terenu" - przekonywała wiceprezydent Koterba w porannej rozmowie Radia Kraków. Jak zapewniała, dzięki przyjęciu planu, ten teren będzie teraz lepiej chroniony przyrodniczo.

 

 

 


Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z wiceprezydent Krakowa, Elżbietą Koterbą.

Wczoraj późnym wieczorem Rada Miasta uchwaliła tak zwane studium. Generalnie chodzi o to, że ten dokument określa, jak się będzie rozwijał Kraków w kolejnych dekadach. Tylko jeden radny był przeciw. To panią zaskoczyło? Dyskusja nad studium trwa od lat.

- Dyskusje nad studium trwają od 2,5 roku. Jak zaczęliśmy pierwsze prace, to był moment, kiedy zaprosiliśmy architektów i urbanistów do współpracy. Sięgaliśmy też po opinie innych ekspertów. Wtedy też zaczęliśmy dyskusję z mieszkańcami. Wiedzieliśmy, jakiej rangi jest ten dokument. Od niego zależą plany miejscowe, które powiedzą, na co przeznaczony jest dany obszar. Studium wyznacza kierunki rozwoju miasta, mówi, jak miasto powinno się rozwijać.

Parę dni temu dwójka ekologów w Krakowie wystosowała list do radnych, żeby nie uchwalali studium. Ich zdaniem ten dokument nie chroni terenów zielonych. Były tam przykłady, jak działka przy ulicy Karmelickiej czy parku przy kościele Ojców Misjonarzy. Oni mówili, że jest za dużo inwestycji i betonu a za mało zieleni. Jakby pani odpowiedziała na te zarzuty?

- Studium składa się z dwóch części: rysunkowej i tekstowej. Na rysunku zaznaczony jest kierunek rozwoju. Dla miejsca, w którym jesteśmy, to zabudowa usługowa i mieszkaniowa. Tam nie rysujemy małych ogrodów, to niemożliwe. Jednak opisujemy, jakie fragmenty zieleni należy zachować. Nie podzielam tego zdania. Studium chroni zieleń. Założyliśmy, że miasto nie będzie się rozlewało. Nie będzie nowej zabudowy. Takie miasto, w którym cały obszar jest zabudowany, jest drogie w utrzymaniu. Wielkość nowych terenów to tylko 5,5%. To wynika z tego, że od 2003 roku na podstawie „warunków zabudowy” były wydawane pozwolenia na budowę. Musieliśmy to uwzględnić. Ekolodzy pytają, dlaczego tam jest zabudowa? Ona jest tam i urbaniści nie mogą powiedzieć, że jej tam nie widzą. Te problemy wyjaśniamy i tłumaczymy.


Będzie mniej chaosu?

- Na pewno, o ile powstaną plany miejscowe.

Powstaną?

- Tak. Mamy zaplanowane 50% na tę chwilę. Nawet tam, gdzie jest ścisłe zainwestowanie a bitwa trwa, należy robić plan. To narzędzie, które chroni przestrzeń.

Wczoraj były również głosowane dwa ważne plany: dla Zakrzówka i Błoń. Ten plan dotyczący Zakrzówka był także oprotestowany przez ekologów. Oni już zapowiedzieli, że ten uchwalony plan zaskarżą. Co by pani odpowiedziała krytykom, którzy mówią, że plan niczego nie chroni?

- Od początku wokół Zakrzówka narosło przekonanie, że zabudowany będzie Zakrzówek. Każdy myśli o akwenie wodnym i otoczeniu. Ten obszar ma już plany miejscowe z 2012 roku, które chronią go przed zabudową. Tam też są węże, o czym wiedzieliśmy. Są uzgodnienia do planów. Zakrzówek jest chroniony przed zabudową. Wczorajszy plan dotyczył terenu między ulica Wyłom i Jacka.

Jaki to jest obszar w sensie powierzchni?

- Nie potrafię dokładnie powiedzieć. On jest między tymi ulicami. Tam zaplanowaliśmy 50% powierzchni zielonej, ze względu na chronione rośliny. W terenach pod zainwestowanie, zlokalizowanych przy ulicy Jacka, one mają 70% powierzchni biologicznie czynnej. Nie ma tak nigdzie.

Co to znaczy powierzchnia biologicznie czynna?

- Jak mamy działkę, to tylko 30% możemy zainwestować, czyli postawić dom i zrobić drogi.

Reszta to ogrody?

- Tak. To duże obostrzenia. Gniewosz spokojnie się mieści w zieleni wyznaczonej i tej przestrzeni.

On będzie chciał mieszkać w czyimś ogródku?

- To nie jest kwestia czyjegoś ogródka. Tę powierzchnię można przeznaczać na park. Musimy mieć tylko zgodę właścicieli. Na razie nie mamy zgód właścicieli na sprzedanie tych fragmentów.

Będą takie działania miasta, żeby wymienić czy odkupić działki? Żeby przy tym starym kamieniołomie zrobić park i raz na zawsze skończyć tę dyskusję?

- Ulica Wyłom już nie jest przejezdna w planach. Obostrzenia są przygotowane. Jeśli ten plan wejdzie w życie, to mamy nadzieję, że wtedy inwestor, który jest większościowym właścicielem, podejmie z nami rozpoczęte już rozmowy o wymianie terenów. Miasto nie jest właścicielem całego akwenu a to jest cenny obszar. On powinien być przywrócony. Tam są ogrodzenia i wygląda to źle.

Czyli deklaruje pani, że miasto nie porzuci Zakrzówka i będzie chciało uporządkować ten teren dla mieszkańców?

- Temu służy plan, który uchwalili radni. Radni kierują się merytorycznymi względami dla dobra mieszkańców.