Rolnicy domagają się przede wszystkim odszkodowania za straty w uprawach spowodowane przez dziki, interwencji na rynku wieprzowiny i mleka oraz zakazu sprzedaży ziemi cudzoziemcom. "Czy rolnicy domagają się czegoś nadzwyczajnego?" - pytał poseł Rojek i przekonywał, że rząd powinien zasiąść z nimi do rozmów i zrealizować ich postulaty.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Józefem Rojkiem z Solidarnej Polski.

Pan poprze protestujących w Warszawie rolników?

- Ja zawsze rolników popieram. Oni walczą o słuszną sprawę. Człowiek widzi jak rolnictwo w Polsce się ma. Rolnicy odczuwają to i są zdeterminowani. Korzystają z prawa i robią co mogą, żeby walczyć o lepszy byt.

 

Mówi pan, że walczą o lepszy byt, ale wie pan o co chodzi rolnikom? Są rozbieżności między postulatami Izdebskiego a Solidarnością Rolników Indywidualnych.

- Dzisiaj te spotkania pod Sejmem i przed kancelarią będą miały taki charakter, że najpierw wychodzi jedna grupa Solidarności a potem grupa Izdebskiego. We wspólnej sprawie będą szli razem.

 

To jaka powinna być odpowiedź rządu na protesty?

- Różne są zdania na ten temat. Rząd powinien rozmawiać, wysłuchać i podpisać porozumienie. Musi być zrealizowane to o co rolnicy zabiegają. Chodzi o odszkodowania za straty w uprawach, interwencję na rynkach wieprzowiny i mleka i zakaz sprzedaży ziemi cudzoziemcom. Rolnicy chcą czegoś nadzwyczajnego?

 

Solidarność Rolników Indywidualnych mówi, że chodzi o szerszą politykę związaną z ustawą dotycząca produktów regionalnych czy GMO. O tym nie mówi Izdebski. Z drugiej strony były rozmowy ministra Sawickiego ze związkowcami. Z nich wyszedł pan Izdebski a pan mówi, że nie ma dialogu.

- Jeśli chodzi o zachowanie pana Izdebskiego to ja też oceniam to jako złe zachowanie. Rozmawiać przy stole trzeba do końca. Rolnicy z Solidarności byli do końca, rozmawiali. Te sprawy na wokandzie sejmowej mają miejsce. Mówi się, ale się nie robi. Rozumiem, że są uwarunkowania związane z bytnością w UE, ale jesteśmy we własnym kraju. Musimy te sprawy wspólnie realizować. Musi być wspólne stanowisko.

 

Trzy strony uzgodniły zasady powołania rady dialogu społecznego. Są trzy tygodnie, żeby eksperci nad tym pracowali. Według związkowców nową ustawę można przyjąć przed wakacjami. Może jest miejsce na rzeczywisty dialog?

- Czasem trzeba takiego wstrząśnięcia, żeby człowiek otrzeźwiał. Trzeba rozmawiać i poprawiać stan. Nie tylko rolników. Oni pracują dla nas. Widzimy jak jest w sklepach. Ceny płodów rolnych są niskie. Gdzieś na linii pośredników pieniądz się zatrzymuje.

 

Mamy falę protestów społecznych, ale nie widać słabnącego poparcia dla rządów Ewy Kopacz.

- Ja na badania opinii publicznej patrzę zdroworozsądkowo. Na pewno poparcie rząd ma. Polacy są tak dotknięci tymi sprawami, że chcą spokoju. Niestety jak tu żyć? Do tego dochodzi. Mówię o średnich i małych gospodarstwach. Polska ma dobre warunki. Eksport produktów i rzeczy przetworzonych w ostatnim roku to 20 miliardów euro. Nasze ziemie nie są skażone. Szansa dla rolnictwa jest ogromna. Trzeba się skupić i rozmawiać przy stole.

 

Zatem czekamy na rozmowy...

- Już widzę zbierają się rolnicy przed Torwarem. Zobaczymy co będzie dalej.

 

Jak pan ocenia zamieszanie wokół Wiesława Rajskiego, który najpierw został doradcą prezydenta Tarnowa ds. inteligentnych specjalizacji. Potem jak się okazało, że jako wójt Wierzchosławic zadłużył gminę i nauczycielom nie płacił ZUS-u to szybko przestał być doradcą?

- Nie będę tego komentował. To skandaliczne. Nie wiem dlaczego tak się stało. Nie rozmawiałem o tym z prezydentem Ciepielą. Pan prezydent jest doświadczonym samorządowcem. Ma ogromny staż i wie co robi. Jak popełni błąd, a może popełnić, to jego strata. Mieszkańcy Tarnowa i okolic czekają na zmianę sytuacji, że młodzi zostaną w Tarnowie. Niestety przez ostatnie 3 kadencje zmieniło się na gorsze. Oczekuję od prezydenta działań, które spowodują propozycję dla młodych ludzi. Pozycji pana Rajskiego nie będę komentował.

 

Prezydent Tarnowa powołując tego doradcę mówił, że chce żeby Tarnów był miastem wybitnym, żeby się rozwijał zgodnie z nowymi trendami. Jakby pan był takim doradcą od spraw inteligentnych specjalizacji to od czego by pan zaczął?

- Ja nie wiem jakie zadania miał ten doradca. Natomiast ja bym od tych inteligentnych technologii nie zaczynał. Zaczął bym od sprawy człowieka. Ponaprawiać infrastrukturę drogową, dbać o miejsca pracy. To zmora Tarnowa. Słyszymy, że jest ten trend. Dlatego prezydent ma świadomość i wie co robić. Wszyscy czekamy aż się pojawi te 2000 miejsc pracy w Tarnowie. To zmieni sytuację.