Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Józefem Lassotą.

 

ArcelorMittal nie wygasi wielkiego pieca w krakowskiej hucie we wrześniu. Hutnicy mogą spać spokojnie?

- Byśmy bardzo chcieli, żeby tak było. Interwencje poselskie, interwencje związków zawodowych i pracowników… Było duże zagrożenie. Mam nadzieję, że rząd doprowadzi do obniżenia podatku akcyzowego. Ponoć trwają nad tym prace. Pewnie na jakiś czas remontu, będzie zatrzymany wielki piec. Mamy jednak nadzieję, że nie zostanie wygaszony. Jest propozycja kompromisowa. O wszystkim decyduje jednak rachunek ekonomiczny. Jeśli on dla właściciela nie jest korzystny, trudno będzie go przekonać. Sposoby muszą się jednak znaleźć.

 

Jak pytamy przedstawicieli Arcelora, nie słyszymy deklaracji, że w przyszłości podobnych planów nie będzie. Jak długo to „na razie” może trwać? Słyszymy, że na razie nie ma takich planów.

- Tak jest w biznesie. Dopóki to się opłaca, właściciel będzie chciał to kontynuować. Jeśli on ma tańszą produkcję gdzieś indziej, będzie się tam przenosił. Dlatego ta akcyza na energię elektryczną jest ważna. To obniża koszty.

 

Chociaż Arcelor stawia też inne warunki, jak wprowadzenie cła na import stali spoza UE i opłaty za ślad węglowy. To warunki do spełnienia?

- Trudno będzie. To decyzje, które skutkują konsekwencjami międzynarodowymi. Nie wypowiem się. Od tego jest rząd i premier. Te warunki są jednak trudne. Konsekwencje są znacznie szersze.

 

Co więcej, decyzja nie zapada w Warszawie, ale w Brukseli.

- Tak. Na pewno nie w Warszawie. To trudna sprawa. Musiałby to być nie pojedynczy przypadek. To by musiało być jednakowe dla całej Unii. Zobaczymy.

 

Nie obawia się pan, że kontekstem tego póki co są wybory parlamentarne?

- W jakim sensie?

 

Nie usłyszeliśmy potwierdzenia, że we wrześniu te plany zostaną spełnione. Takie niepokoje społeczne mogłyby przynieść zmianę...

- Oczywiście ci, którzy rządzą, będą chcieli – nawet jeśliby wiedzieli, że taka decyzja jest nieunikniona – to odwlec. To naturalne. Odpowiedzialny rząd nie może tak działać, że do wyborów nic się nie stanie, powiemy, że jest w porządku. Odpowiedzialny rząd musi zabezpieczyć przyszłość, nie wybory. Liczę, że ten rząd stanie na wysokości zadania.

 

Chociaż przedstawiciele Arcelora mówią, że wpływ na decyzję ma głównie światowy i europejski rynek stali. Nie wszystko zależy od rządu.

- Tak, ale pewne rzeczy zależą od rządu. Oczywiście właściciel biznesu musi się kierować opłacalnością i koniunkturą. Z drugiej strony mamy w Polsce ludzi, którzy pracują, mogą stracić wiele. Rząd musi zdawać sobie sprawę, że nie można tego klajstrować.

 

Małgorzata Kidawa-Błońska będzie jedynką w Krakowie w wyborach do Sejmu?

- Nic o tym nie słyszałem. To osoba rozpoznawalna, ale na ten temat nic nie wiem. Decyzje będą we wtorek. Zobaczymy.

 

To nazwisko pojawia się kolejny raz. 4 lata temu też były takie spekulacje, że pani marszałek miała być liderką listy w Krakowie.

- Tak. Były takie przymiarki. Ostatecznie pierwsze miejsce miał Rafał Trzaskowski. Generalnie nie jest to najlepsze rozwiązanie, jeśli na lidera listy daje się kogoś spoza okręgu. Chociaż pani Kidawa-Błońska jest niezwykle akceptowana.

 

Nie gwarantowałaby rzeczowej i interesującej dyskusji z liderką listy Zjednoczonej Prawicy, Małgorzatą Wassermann?

- Obawiam się, że do takiej dyskusji by nie doszło.

 

Z Rafałem Trzaskowskim dochodziło do dyskusji wiele razy.

- Kiedy Róża Thun apelowała o dyskusję z Beatą Szydło, została propozycja odrzucona.

 

Ale rozmawiamy o pani poseł Wassermann i marszałek Kidawie-Błońskiej.

- Myślę, że tu by mogło być podobnie.

 

Znowu wracają takie spekulacje. To nie pokazuje, że wielkim deficytem krakowskiej PO od lat jest brak lidera?

- Można też powiedzieć, że jest tak duża paleta osób na wysokim poziomie, że trudno wybrać.

 

Sięga się znowu po kogoś z zewnątrz?

- Żeby pogodzić wszystkich, którzy uważają się za liderów.

 

Jest w Krakowie lider na miarę na przykład posła Brejzy?

- Krzysztofa Brejzy nie ma w Krakowie. Wyraziste postaci są. Jest pan senator, jest Edward Nowak. Różne osoby mogłyby być. Nie ma konieczności sięgania po kandydatów z zewnątrz.

 

Kto mógłby otworzyć krakowską listę?

- Zaczekajmy do wtorku. Wtedy dowiemy się wszystkiego.

 

Jeśli chodzi o listę wyborczą to 5, 10 i ostanie miejsce zostanie oddane przedstawicielom samorządów lub przedstawicielom organizacji pozarządowych. Kto zajmie te miejsca?

- Wszystkie decyzje mają zapaść we wtorek na zarządzie krajowym PO. Dzisiaj nie wiemy. Przymiarki są, ale one są poza mną.

 

Jedno nazwisko pan wymienił – Edwarda Nowaka.

- Bardzo dobry kandydat.

 

To będzie 5, 10 lub ostatnie miejsce?

- Nie wiem.

 

Kazimierz Chrzanowski? To nazwisko też się pojawia. To jest kandydat już potwierdzony?

- Najpewniej będzie na liście. To kandydat z puli samorządowców czy ogólnej? Nie wiem. Może tak. Zobaczymy.

 

We wtorek poznamy całą listę czy tylko lidera?

- Mam nadzieję, że przynajmniej czołówkę poznamy.

 

Nadal losy się ważą, czy będzie to osoba z Krakowa czy z zewnątrz?

- Na ten temat nic nie wiem.

 

Jakby pan wiedział to też by pan nie powiedział.

- Pan ma taki uśmiech, że wszystko bym panu powiedział.

 

Warszawa to druga stolica, którą odwiedziła nowa szefowa Komisji Europejskiej. Będzie nowe otwarcie Warszawy z Brukselą?

- Dobrze by było jakby było nowe otwarcie. To poważna sprawa. Mam nadzieję, że w sprawie praworządności nie będzie ustępstw, których PiS oczekuje. Na pewno dobrze, że pani von der Leyen przyjechała szybko do Polski i rozmawia. Polska rozmawia i jest trudnym partnerem.

 

Ważnym partnerem – tak mówiła Ursula von der Leyen.

- Na pewno ważnym, ale też przy obecnej władzy niebezpiecznym.

 

Jak pan mówi o praworządności to słyszymy od nowej szefowej Komisji Europejskiej, że nie można jednego kraju wskazywać palcem, ale trzeba badać praworządność we wszystkich krajach UE.

Zgadza się. Oczywiście. Akurat Polska się wyróżnia i jest widoczna.

 

Jak jest mowa o kwestii relokacji, pojawia się kwestia Ukraińców, którzy przyjechali do Polski.

- Trudno ich nazywać uchodźcami.

 

Nie. Oczywiście. Obywatele Ukrainy, którzy przyjechali do Polski. Nie powiedziałem „uchodźcy”.

- Tak. Co innego uchodźcy, co innego ludzie, którzy przyjeżdżają do pracy. Czasem nawet na czarno. Oni zarabiają z własnej woli.

 

Kiedy się pojawia kontekst polityki klimatycznej, słyszymy ze strony szefowej Komisji Europejskiej, że nie wszystkie kraje startowały z tego samego miejsca.

- To prawda.

 

Czyli jest szansa na nowe otwarcie?

- Zawsze jest jakaś szansa. Zobaczymy jak to pójdzie. Chciałbym jeszcze jeden poważny problem poruszyć na antenie...

 

Coś w związku z nową szefową Komisji?

- Niekoniecznie. Mali przedsiębiorcy, szpitale i jednostki finansów publicznych mogą się w poniedziałek obudzić w trudnej sytuacji. Do jutra wszyscy muszą złożyć oświadczenie, żeby otrzymać rekompensatę za prąd. Jeśli tego nie zrobią, mogą w poniedziałek dostać 70% podwyżki. Apeluję do wszystkich, żeby to zrobić. Niestety dostawcy energii nie poinformowali wszystkich. Nie było też kampanii informacyjnej. To poważne zagrożenie. Będziemy robili akcję, żeby ludzie wiedzieli o tym specjalnym oświadczeniu. To jest w ich interesie. Inaczej będzie podwyżka, nie będzie rekompensaty za prąd w tym roku. Za rok pewnie i tak wszyscy zapłacimy więcej za prąd.