Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicewojewoda małopolskim Józefem Gawronem:

JB: Panie wojewodo, wszyscy się zastanawialiśmy przed Światowymi Dniami Młodzieży, jak ten Kraków będzie wyglądał: Czy dojedziemy do pracy? Ile wcześniej będziemy musieli wyjść z domu? Na razie wszystko funkcjonuje na medal.

JG: Na razie jesteśmy zadowoleni, wręcz szczęśliwi z tego, co po tych dwóch dniach obserwujemy. Oczywiście, że baliśmy się wszyscy, ponieważ nikt z nas nie ma doświadczenia w organizowaniu tak dużej, tak bogatej programowo i trwającej tak długo uroczystości. Pielgrzymi, którzy nas odwiedzili, to jednak ludzie młodzi, ale już ukształtowani w sposób duchowy i pod względem charakteru, więc ich zachowanie nie powoduje zbyt dużych problemów. Ci, którzy spędzili ten tydzień w diecezjach, przyjechali do Krakowa rozmodleni i pląsający, tańczący, więc miło jest na nich popatrzeć i miło być blisko nich. Organizacyjnie oczywiście nie wiedzieliśmy, jakie niewiadome się pojawią, co się może wydarzyć, więc przygotowania musiały być na wszystkie możliwości.

Ale rozmawiamy jeszcze przed lądowaniem papieża Franciszka. Te utrudnienia w miarę upływu godzin będą się tylko zwiększać.

Z pewnością na podsumowanie nadejdzie czas, gdy skończy się to pierwszego sierpnia ostatnią uroczystością, mszą w Brzegach wspólnot neokatechumenalnych, a dzień wcześniej mszą rozesłania. Natomiast patrząc w tej chwili na sytuację widać, że miasto rzeczywiście otworzyło się dla pielgrzymów. Tu trzeba podziękować Krakowianom, że schowali samochody i że korzystają z komunikacji miejskiej. Z pewnością część z nich wyjechała, ale oni akurat mają powód do pewnego żalu, że nie zostali, że nie oddychają atmosferą Światowych Dni Młodzieży. Również wszystkie spotkania i imprezy towarzyszące na tych kilkunastu scenach są przeżyciem i artystycznym, i kulturowym, i także duchowym, bo przede wszystkim Światowe Dni Młodzieży to jest przeżycie duchowe i spotkanie z ojcem świętym Franciszkiem.

Pierwszy poważny test, czyli msza inaugurująca Światowe Dni Młodzieży, już za nami. Było kilkanaście interwencji pogotowia ratunkowego. Jakieś poważniejsze obrażenia?

Były pewne sytuacje, które zawsze się zdarzają w tak dużych skupiskach ludzkich – omdlenia, dolegliwości spowodowane burzową pogodą, skręcenia kostki, ale zarówno ich ilość, jak i działania służb ratowniczych bardzo nas cieszą, bo zdali egzamin. System zabezpieczenia medycznego okazał się wydolny, szybki i sprawny, a liczba zdarzeń znikoma przy tej liczbie uczestników. Oby tak dalej.

Czyli na łóżka szpitalne przygotowane na Światowe Dni Młodzieży jeszcze żaden pielgrzym nie trafił?

Kilku pielgrzymów trafiło do szpitalnych oddziałów ratunkowych celem lepszego zdiagnozowania i na tę chwilę nie jestem pewien, czy wszyscy opuścili już te jednostki. Ale to są pojedyncze zdarzenia. My, zakładając przeróżne sytuacje, przygotowaliśmy ponad osiemset łóżek. W tej chwili te łóżka stoją puste, a sale operacyjne są niepotrzebne. Lekarze oraz pielęgniarki, którym bardzo dziękuję, że nie pojechali na urlop i pozostają w gotowości, oni nie mają większych zajęć w tej chwili. I bardzo dobrze! Niech tak pozostanie przez całe Światowe Dni Młodzieży.

A jak ten system działa w praktyce? To jest system monitorowania: gdzie są wolne łóżka, na jaki oddział można przyjąć pacjenta...

My nie działamy w ciemno. Miejsca, w których panuje zwiększona gotowość, są nam znane, mamy z nimi podpisane umowy na określone warunki, to wszystko działa. Oczywiście największe zadanie do wykonania mają te służby, które działają w miejscach, gdzie odbywają się uroczystości. Te główne wydarzenia, jak chociażby wczorajsza msza na Błoniach, tam są już rozstawione namioty szpitalne, w oparciu nie działają ruchome patrole ratunkowe, no i działają też harcerze w czteroosobowych patrolach pieszych wyposażeni w pakiety medyczne. Harcerze doskonale się spisują, działają najbliżej pielgrzymów udzielając pierwszej, podstawowej pomocy. Są ambulanse, które wzmacniają namioty szpitalne i które są w stanie dostarczyć chorego do najbliższego dyżurującego SOR-u czy izby przyjęć i przekazać go do dalszej opieki medycznej. Te ambulanse są w zwiększonej liczbie, do istniejącego systemu, który normalnie funkcjonuje w ilości ponad stu ambulansów i zespołów ratownictwa medycznego my dodaliśmy trzydzieści dwa zespoły widoczne w systemie GPS i widoczne dla dyspozytora w centralnej dyspozytorni medycznej. Mamy w tym systemie sto trzydzieści cztery zespoły wyjazdowe, kóre są do dyspozycji w tych miejscach, gdzie występują skupiska pielgrzymów. Nie tylko dworce czy port lotniczy, ale też i sceny, miejsca noclegowe czy miejsca katechez. To wszystko funkcjonuje i działa.

Panie wojewodo, jakie wnioski należy wyciągnąć z wczorajszego zakończenia mszy św. na Błoniach, kiedy tłum pielgrzymów zablokował ulice w tym możliwość dojazdu oddziałów ratunkowych?

Te zdarzenia będą dziś przedmiotem analizy, natomiast one też nie miały charakteru groźnego, bo naprawdę nikomu nic się nie stało. Dwadzieścia cztery omdlenia, zasłabnięcia czy inne drobne urazy, to naprawdę niewiele w porównaniu do dwustu-trzystu tysięcy pielgrzymów. Zwykły wypadek drogowy jest w stanie wygenerować więcej poszkodowanych niż te ogromne uroczystości na Błoniach. Generalnie wniosek jest jeden: że zarówno jeśli chodzi o porządek publiczny, jak i zabezpieczenie medyczne, to przygotowany wcześniej system funkcjonuje i działa. Od strony porządku mamy służby widoczne i one są wszędzie, są umundurowani policjanci, jest żandarmeria wojskowa, na dworcach są SOK-iści oraz inne służby, natomiast ważne jest, że znakomicie działają również te służby, które nie chcemy, żeby były widoczne. Pewne zagrożenia są eliminowane, zanim dojdzie do ich eskalacji.

Jeśli krakowianie jadą zatłoczonym tramwajem z wolontariuszami, bo takie sytuacje też miały miejsce, to znaczy że w tłumie może być funkcjonariusz po cywilnemu?

Może być, natomiast ważne, żebyśmy my wiedzieli, że wszystkie służby działają tak, jak należy. To zapewnia poczucie bezpieczeństwa. I fakt, że do tej pory nic groźnego się nie wydarzyło, a jesteśmy przekonani, że dalej też się nie wydarzy, to jest efekt wielu miesięcy przygotowań, koordynacji służb, przewidywania wszystkich teoretycznych zagrożeń związanych nie tylko z terroryzmem obserwowanym ostatnio w Europie, ale np. lipiec – o czym przekonaliśmy się wczoraj – to czas, w którym pojawiają się burze, ulewne deszcze i inne zagrożenia naturalne. Natomiast podstawowe zabezpieczenie medyczne oprócz miejsc uroczystości, poprzez podstawową całodobową opiekę rodzinną jest także przygotowane i w razie potrzeby przyjmie pielgrzymów z różnymi dolegliwościami. Myślę że wysiłek służb rządowych, urzędu wojewódzkiego, krakowskiego pogotowia ratunkowego i wielu innych instytucji pozwala nam się cieszyć Światowymi Dniami Młodzieży i razem z pielgrzymami uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach.

Chociaż ten najważniejszy test to Brzegi – noc z soboty na niedzielę i cała niedziela – nie ma wyjścia, wszystkie ręce na pokład!

Oczywiście. Brzegi z racji kulminacji uroczystości i największej liczby pielgrzymów, również tych, którzy jeszcze nie dotarli, bo obserwujemy dynamiczny wzrost zainteresowania. Opinie pielgrzymów przekazywane do swoich rodaków powodują, że nie znamy dokładnej liczby pielgrzymów. Ona cały czas dynamicznie rośnie. Na to wszystko jesteśmy przygotowani i o ile Błonia pozwoliły nam się przekonać, jak to wszystko funkcjonuje, o tyle w Brzegach nie da się już niczego skorygować. Pielgrzymi muszą bezpiecznie opuścić Brzegi i wrócić do domów. Chcemy im to umożliwić.

I oby tak się stało. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Partnerzy Radia Kraków podczas ŚDM:
 
Partner główny:
 
Partner: