Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem ruchu Kukiz’15, Józefem Brynkusem.

 

Pan nie kandyduje do Parlamentu Europejskiego?

- Tak. Nie kandyduję. Nie mam takiego zamiaru.

 

Jest pan jednak wyjątkiem wśród parlamentarzystów Kukiz’15 w Małopolsce. Wczoraj marszałek Tyszka poinformował, że Agnieszka Ścigaj ma być jedynką na dolnośląskiej liście Kukiz’15. W Małopolsce waszą listę ma otwierać Paweł Kukiz-Szczuciński. Kto to taki?

- Po pierwsze nie jest to tylko okręg małopolski, ale małopolsko-świętokrzyski. W tym okręgu Małopolska ma wiodącą rolę ze względu na ilość mieszkańców. Jest Paweł Kukiz-Szczuciński. To lekarz znany z działalności charytatywnej. Został zaakceptowany. Będzie startował z jedynki z tego okręgu.

 

Był on państwa kandydatem na Rzecznika Praw Dziecka. Nie udało się. Zbieżność nazwisk jest przypadkowa, czy są związki rodzinne z Pawłem Kukizem?

- Podobno jakieś są. Jednak takich Kukizów w Małopolsce mamy więcej. Nie badałem jednak specjalnie związków obu panów. Były przypadki Ziobrów, Kaczyńskich.

 

Tą drogą idziecie? Nazwisko Kukiz na czele listy ma być lokomotywą?

- Nie. Raczej chcemy oprzeć się na programie. Paweł Kukiz-Szczuciński świetnie zna język angielski. On kreował porozumienie między naszym ruchem i Ruchem Pięciu Gwiazd we Włoszech. On zaczyna odgrywać rolę w Europie ze względu na program. Jest nasz manifest europejski, zbieżny z Ruchem Pięciu Gwiazd.

 

Z kim tak naprawdę chcecie głównie konkurować o wyborców? Będzie to PiS, Konfederacja Korwin, Liroy, Braun, Narodowcy? Może partia PolExit Stanisława Żółtka?

- Partia PolExit praktycznie nie istnieje. Nie ma w Polsce przekonania, żeby Polska wyszła z UE. Przeciwnie. Mamy nurt, że chcemy w UE coraz większą rolę odgrywać. Jako Kukiz’15, wspólnie z ugrupowaniami europejskimi, chcemy tworzyć nową jakość w Parlamencie Europejskim. Jakość polegającą na tym, że będziemy reprezentantami Polaków. Nie będziemy wchodzić w sojusze na rzecz korporacji. Tego przykładem jest głosowanie nad dyrektywą ws. praw autorskich, zwaną ACTA2.

 

Rozumiem, że europosłowie Kukiz’15 głosowaliby przeciwko takiej dyrektywie?

- Oczywiście w tym kształcie. Problem jest złożony. Polega to na tym, że prawa autorskie powinny być przestrzegane. Prawa powinny być przynależne twórcom. Jesteśmy za tym. Jednak to, co zostało zaprezentowane i przyjęte jako dyrektywa… Nie jest to jeszcze prawo obowiązujące, bo muszą się za tym opowiedzieć parlamenty krajowe. Mamy nadzieję, że nastąpi zmiana tej dyrektywy. Dyrektywa chroni wielkie korporacje medialne. Ona została przyjęta na skutek porozumienia francusko-niemieckiego.

 

Frankfurter Allgemeine Zeitung pisało o tym.

- Tak. Jakby ta dyrektywa została wdrożona, ta gazeta nie mogłaby napisać takiego artykułu. Zostałoby to zablokowane.

 

Zostawmy ACTA2...

- To element naszego programu. Chodzi o zachowanie tożsamości państw z UE. Tak teraz nie jest.

 

W ogóle ruchowi Kukiz’15 uda się zarejestrować listy? Rzeczpospolita pisała, że sami działacze ruchu mają wątpliwości. Odkąd wasze szeregi opuścili działacze Ruchu Narodowego, którzy mieli zorganizowane struktury i zbieranie podpisów szło im łatwo, samym kukizowcom może być ciężko.

- Zgodnie z klasykiem – pogłoski o mojej śmierci są cokolwiek przesadzone. To modny cytat. Mówię to, bo gdy wchodziliśmy do Sejmu, mówiono, że się rozbijemy na różne frakcje.

 

No jest was wyraźnie mniej.

- Nikt tego nie kwestionuje. Zostaną ci, którzy rozumieją ideę ruchu obywatelskiego i potrafią swoje ambicje okiełznać. Jeśli chodzi o zbiórkę podpisów, zdziwicie się państwo. Co wtedy takie media – nie mówię o Radiu Kraków, które jest bardzo rzetelne w ogóle – powiedzą, gdy się okaże, że zarejestrujemy listy ogólnopolskie jako pierwsi?

 

Do 16 kwietnia trzeba zebrać 10 000 podpisów.

- W ciągu przyszłego tygodnia uda nam się w części okręgów znaleźć. Resztę dozbieramy.

 

1 kwietnia rozmowy ostatniej szansy między nauczycielskimi związkowcami i rządem. To, że na czele zespołu negocjującego stanęła, na prośbę premiera Morawieckiego, wicepremier Beata Szydło sprawi, że obie strony dojdą do porozumienia i nie dojdzie do generalnego strajku 8 kwietnia?

- Nie ma znaczenia, kto stoi na czele tego zespołu. Mówimy nie o związkowcach, ale o nauczycielach. To nie jest protest ZNP, ale środowiska nauczycielskiego, które jest pokrzywdzone. Ich postulaty powinny być spełnione. Beata Szydło nie zaprezentowała koncyliacyjnej postawy. Chodzi o rozmowę o konkretach. Po ostatnich rozmowach pani premier powiedziała, że oni swoje przedstawili, teraz niech nauczyciele ustąpią.

 

Dzisiaj Beata Szydło w Radiu PR24 mówiła, że 1000 złotych dla każdego nauczyciela to 17 miliardów złotych w skali roku dla wszystkich. „Takich środków nie możemy wygospodarować” - dodaje.

- Ale jest na inne programy socjalne. Efektywność pracy nauczyciela jest uzależniona od jego braku troski o codzienność. To ma znaczenie przy działaniu państwa. To się przekłada na poziom edukacji, wykształcenia uczniów i na Polskę. Nie można oszczędzać na nauczycielach.

 

Pan się zgadza z tym co mówił na antenie Radia Kraków dr Lackowski, specjalista systemu edukacji i wieloletni małopolski kurator oświaty? On mówił, że taki sam wzrost wynagrodzeń dla każdego nauczyciela to absurd.

- Zgadzam się, że jednakowy wzrost wynagrodzenia to absurd. Jednak nie 1000 złotych. 1000 złotych brutto powinno być dla każdego. Nauczyciele początkujący powinni zarabiać zdecydowanie więcej. Dla nauczycieli dyplomowanych powinno być też więcej. Na przykład 550 złotych netto, reszta dla tych początkujących, żeby szli lepsi do tej pracy. Najgorszą rzeczą w tym wszystkim jest to, że twarzą protestu jest szef ZNP Sławomir Broniarz. On oderwał się od szkoły. Od lat jest funkcyjnym członkiem ZNP. On nie rozumie nauczycieli. To zła sprawa. On reprezentuje też określony światopogląd lewicowy i lewacki. On powinien się odsunąć. Nauczyciele po uzyskaniu koncesji od rządu, powinni zmienić zarząd główny ZNP.

 

Wybory prezydenckie na Ukrainie przed nami. Jest 39 kandydatów. Na czele aktor i kabareciarz Wołodymyr Zełenski, który od 3 lat gra w popularnym serialu „Sługa narodu”. Gra tam nauczyciela historii, który przypadkiem zostaje prezydentem. Filmowa rzeczywistość wyprzedziła tę, która wydarzy się przy urnach?

- Są takie przypadki, że aktor jest promowany na polityka. Jest przykład Reagana, jednego z najlepszych prezydentów USA. Zawód wykonywany dobrze, nie dyskredytuje.

 

Dobre wykonywanie zawodu aktora daje szanse na dobre wykonywanie zawodu prezydenta?

- Może to być świeże podejście do polityki. Poroszenko jest prezydentem, który w stosunku do Ukraińców jest dwulicowy. On reprezentuje państwo, które jest w stanie wojny z Rosją, ale sam ma tam interesy. To śmieszne. Jakby Polska miała wojnę z Niemcami, a przywódca kraju miał fabrykę czekolady w Niemczech.

 

Fakt, że człowiek niezwiązany z polityką jest najbardziej teraz poważany przez Ukraińców jako kandydat...

- Może oni tak oceniają swoich dotychczasowych liderów politycznych? Oni kwestionują ich kompetencję i uczciwość. Wierzą, że nowy kandydat będzie lepszym reprezentantem państwa.