Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem Kukiz’15, Józefem Brynkusem.

 

Prezydent Ukrainy w porozumieniu z parlamentem wprowadził stan wojenny po niedzielnych incydentach. Mamy jawną agresję między Rosją i Ukrainą w Zatoce Kerczeńskiej. Sytuacja jest napięta. Co Polska może, poza reagowaniem w ramach UE, NATO i ONZ, zrobić? Powinna coś zrobić?

- Powinna. Rzeczywiście ta sytuacja jest niebezpieczna dla Polski. Konflikt się zaostrza. Trudno to nazwać incydentem. To było regularne starcie. Po raz pierwszy oficjalnie wzięły w tym udział siły zbrojne Federacji Rosyjskiej, które zaatakowały fragment marynarki wojennej Ukrainy. To poważne. Poza działaniami dyplomatycznymi, musimy podjąć mediacje i przymusić kraje świata do lepszego przestrzegania sankcji nakładanych na Rosję. Rosja musi się liczyć z tym, że gospodarczo na tym straci. Trudno podjąć działania zbrojne. To by doprowadziło pewnie do światowego konfliktu. Trzeba też wzmacniać wschodnią flankę NATO. Polska powinna nad tym pracować.

 

To kolejne takie incydenty. Pamiętamy atak rosyjskich agentów w Wielkiej Brytanii na byłego pracownika GRU i jego córkę. Wtedy Polska i wiele innych krajów wydalało rosyjskich dyplomatów…

- To jest sposób. Można zagrozić sankcjami dyplomatycznymi, ale nie wiem, czy teraz Polska powinna podejmować takie decyzje. Obecność dyplomatów danego kraju to też opcja na porozumienie się. Nie wiem, czy to powinno być zastosowane.

 

Czemu ta cała polityka Władimira Putina służy? Na przykład nieustanne niepokoje nad Bałtykiem?

- To element polityki imperialnej Rosji. Oni sprawdzają jak daleko kraje się ugną, jak daleko będą akceptować takie działania. To też służy wywołaniu napięcia. Dla Rosji jest to korzystne. Dzięki temu oni mogą oddziaływać na sytuację międzynarodową. To też element polityki wewnętrznej i pokazanie, że Putin jest współczesnym carem Rosji. To buduje jego pozycję.

 

Mamy zaanektowany przez Rosję Krym, mówi się o zamrożonym konflikcie w Donbasie, chociaż tam ciągle giną ludzie. Pan sobie wyobraża regularną wojnę między Rosją i Ukrainą? W związku z tym mogłoby dojść do kryzysu humanitarnego?

- Nie mogę sobie tego wyobrazić. To by przeniosło działania na inne kraje. Nie tylko Ukraina by była atakowana. Nie możemy dopuścić, żeby Ukraina – mimo że nie mamy super relacji – była przedmiotem agresji. Nie można nie reagować na taką agresję. Nie wyobrażam sobie ostrej wojny. W Donbasie jest wojna. Tam nie są tylko zielone ludziki, ale są żołnierze rosyjscy w innych mundurach.

 

Obserwujemy wzmożenie ustawowe Kukiz’15. Wczoraj w Sejmie złożyli państwo projekt ustawy antysitwowej. Co dzięki niej chcecie osiągnąć?

- Chcielibyśmy, żeby takich ustaw nie było. Marzy nam się, że cała polityka w Polsce będzie transparentna. Przez narzędzia chcemy zmusić polityków, żeby ich działalność była przejrzysta, żeby nie wykorzystywali pozycji politycznej do obsadzania krewnymi spółek skarbu państwa. Stosujemy różne narzędzia. To śmieszne. Może polscy politycy są przyzwyczajeni do takich ograniczeń? Tego nie ma w ogóle w normalnych krajach. W Polsce należy to wprowadzić, żeby życie publiczne było przejrzyste. Chcielibyśmy aby politycy i ich krewni obejmujący różne stanowiska, informowali o tym ludzi.

 

Mówi pan, że nie ma takich regulacji w innych krajach. Nie boi się pan, że nawet jakby za tym zagłosowała większość poselska, będzie to jakaś fasada?

- To niebezpieczeństwo, że będą próbowali obejść to. Będzie obsadzanie krzyżowe.

 

Członek zarządu spółki A, zatrudni syna w spółce B i odwrotnie.

- Tak. Sam miałem taki przykład.

 

Czyli widzi pan słabość tej regulacji?

- Na ludzkie charaktery i machinacje nie ma narzędzi. Powinna być przejrzystość i poczucie, że służy się dobru wspólnemu. Jak tego nie wyrobimy w ludziach, musimy stosować narzędzia. Może one zadziałają.

 

Przed kilkoma dniami przedstawili państwo także projekt ustawy dotyczącej powołania sędziów pokoju. O tym mówicie od lat. Ten pomysł jest chwalony przez prawników. Nie ma jednak dla niego większości.

- To stały element. Nie ma przyzwolenia politycznego. Wszystkie narzędzia wykorzystane przez PiS do rzekomej naprawy wymiaru sprawiedliwości w Polsce, nie przyniosły efektu. Nie ma ze strony społecznej nadzoru nad tym wymiarem. Jak on się pojawi w postawi sędziów pokoju, wymiar sprawiedliwości będzie działał lepiej i szybciej. Nic się nie zmieniło odkąd rządzi PiS i wprowadzono różne rozwiązania, jeżeli chodzi o praktykę sądowniczą. Sądy działają jak działały – opieszale, z poczuciem braku sprawiedliwości. To źle.

 

Czyli sędziowie pokoju byliby wybierani w wyborach powszechnych, na wzór amerykańskich i w drobniejszych sprawach by rozstrzygali. Może to być remedium na problemy polskiego sądownictwa?

- Na pewno by to odciążyło sądy powszechne i przyspieszyło praktykę w zakresie orzekania. Pokazałoby to też, że społeczeństwo ma wpływ na wymiar sprawiedliwości.


Wczoraj zamieszanie wywołała wypowiedź rzecznika PO Jana Grabca, który rano w mediach społecznościowych napisał, że jeśli PO wygra wybory, zabiorą 500+ niepracującym Polakom. Potem były wyjaśnienia. Ostateczna wersja była taka, że program będzie poszerzany. Zaczyna się debata o 500+?

- Nie będzie w ogóle takiej debaty. Nie ma takiej opcji politycznej, która się odważy znieść 500+.

 

Jest Ryszard Petru. Partia Teraz mówi, żeby zabrać najbogatszym Polakom 500+.

- Tak. Trzeba zabrać, ale pani Joanna Schmidt pobiera 500+. Problem w tym, że nikt się nie odważy, żeby się z tego wycofać, choć to – jako narzędzie polityki demograficznej – nie działa.

 

Może potrzeba korekty? Może jest szansa na porozumienie?

- Najlepsza korekta polegałaby na podniesieniu kwoty wolnej od podatku. To by się przyczyniło do podniesienia zarobków Polaków. To nasz pomysł. To by też wzmocniło politykę demograficzną. 500+ ma w pewnym zakresie walor ekonomiczny. Jego polityczne konsekwencje są też marne. Dla PiS było to narzędzie sprawowania polityki. PiS nie zyskał wyborców tam, gdzie na to liczył. 500+ jest adresowane do ich zwolenników. Oni więcej dzięki temu nie osiągną.

 

Pana niedawny kolega klubowy poseł Marek Jakubiak zakłada nową partię - Federację dla Rzeczpospolitej. Mówi, że w tej partii są otwarte drzwi dla Pawła Kukiza i on o tym wie. Widzi pan dla takiego bytu politycznego miejsce na scenie? W szczególności miejsce interesujące dla ludzi wiążących się z projektem o nazwie Kukiz’15?

- Miejsce Pawła Kukiza jest w Kukiz’15. To oczywiste. Ja Marka Jakubiaka lubię, ale jego pomysły polityczne nie są do końca przemyślane i zachęcające. To uwłaczająca oferta dla Pawła Kukiza. Jak chcesz to przystąp do tej Federacji. Ruch Kukiz’15 opiera się na dwóch rzeczach. To osoba lidera. W każdym ugrupowaniu tak jest, w naszym też. Drugi filar to proobywatelski program. Nie widzę powodu, żeby Paweł Kukiz przystępował do tej Federacji. Odwrotnie. Jeśli oni się zgodzą na nasze podstawowe warunki, będziemy współpracować.

 

Mamy sondaż sprzed kilku dni przeprowadzony przez pracownię Estymator. On daje Kukiz’15 prawie 12% głosów w wyborach parlamentarnych. To przywraca państwu wiarę w sens tego co robicie? W ostatnich sondażach Kukiz’15 nie miał się najlepiej. Wybory samorządowe też były jakimś sondażem.

- Ten wynik jest miły, ale sens temu co robimy nie nadają sondaże, ale reakcje ludzi. Oni uważają, że jesteśmy na scenie publicznej rozsądnym ruchem, który ma ofertę dla Polaków dynamicznych. Nie mamy oferty dla osób biernych. Mamy ofertę dla ludzi odpowiedzialnych. Od nich płyną głosy poparcia. To jest fajne. W tym widzimy sens. Jeśli chodzi o sondaże to często ich wyniki są różne, są manipulowane. Na sondażach się nie opieramy.

 

Samorządowiec ziemi oświęcimskiej, dotychczasowy starosta Zbigniew Starzec, który bez powodzenia ubiegał się o fotel prezydenta Oświęcimia, został wicewojewodą Małopolski. Jest pan związany z Małopolską zachodnią. Ma pan nadzieję, że interesy tej części regionu będą jeszcze lepiej reprezentowane?

- Nie mam nadziei. Nie widzę żadnego związku z tym, że interesy Małopolski zachodniej będą lepiej reprezentowane w Urzędzie Wojewódzkim. Pan Starzec dostał intratną posadę. Będzie się utrzymywał na dobrym poziomie. Dla regionu nie ma to wielkiego znaczenia. Wolałbym, żeby pan Gawron był dalej wicewojewodą. Był kompetentnym wojewodą, który potrafił działać po ludzku.