Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem Kukiz’15, Józefem Brynkusem.

 

Sobotnie wydarzenia w Białymstoku będą często przywoływane w tej kampanii przed wyborami do Sejmu i Senatu? Na sobotę lewica zapowiada kolejny marsz.

- Zapowiada marsz, ale są ograniczenia co do możliwości połączenia się tych wszystkich odłamów lewicowych. Jestem przekonany, że takie wydarzenia nie tylko będą przywoływane, ale będzie ich więcej. To korzystne dla dwóch stron sporu. PiS będzie chętnie korzystało z wrażenia, jakie robią takie manifestacje polityczne. Skrajnej lewicy gwarantuje to obecność w mediach i pozyskiwanie zwolenników. Dla mnie to fatalne. Za sprawą takich manifestacji następuje zasłonięcie prawdziwych problemów w Polsce. Spór jest światopoglądowy, nie ekonomiczny, merytoryczny i polityczny.

 

Gdzie Kukiz’15 się umiejscawia w ocenie tego, co w sobotę się wydarzyło? Gdzie pan się umiejscawia?

- Ja uważam, że ten marsz był fatalny, jeśli chodzi o organizację. Miał charakter prowokacyjny. To było odrażające. Taka manifestacja obyczajowości i seksualności jest fatalna. Źle się to przysłuży tym, którzy są tej orientacji bliscy. Jeden z muzyków na scenie ściągnął spodnie. Za to dostał karę. Na marszu w Białymstoku czy gdzie indziej takie sytuacje są powszechne. Nikt nie ponosi z tego tytułu kary. Te marsze są organizowane prowokacyjnie. Jeśli ktoś chce manifestować takie zachowania, niech nie robi tego pod obiektami, które czemuś innemu służą. Jakby doszło do takiego przypadku w Wadowicach też bym protestował czynnie. Stałbym w miejscu.

 

W sposób czynny, ale biernym oporem?

- Tak. Albo bym usiadł. Nie można akceptować zachowań tego typu, które miały tam miejsce. Rozumiem bierny opór. Ghandi się kłania. Niech nas policja usuwa. Nie można jednak czynnie z takimi frazesami doprowadzić do eskalacji.

 

Czyli podpisuje się pan pod opinią ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego, który proponuje, żeby zastanowić się, czy w przyszłości takie imprezy powinny być organizowane?

- Jest mi to bliskie, ale nie do końca. Jestem konserwatywny, bardziej niż szef MEN, Dariusz Piontkowski. Manifestowanie takich rzeczy nie powinno mieć miejsca w przestrzeni publicznej.

 

Jak pogodzić to z prawem do wolności zgromadzeń?

- Tu jest problem, ale osoby udzielające pozwolenia muszą brać pod uwagę konsekwencje takich zachowań publicznych. One mogą być poważne. Wśród zwolenników i przeciwników jest sporo prowokatorów. Policja powinna rozpoznawać możliwości wystąpienia zachowań grożących zburzeniem porządku publicznego.

 

Kilkadziesiąt samorządów przyjmuje uchwały anty-LGBT, których zaskarżenie do sądów zapowiada RPO, Adam Bodnar. Tymczasem w Krakowie w czwartek ma się odbyć wieczór solidarności ze społecznością LGBT w Urzędzie Miasta.

- Jeżeli uważamy, że ludzie mają prawo do manifestacji pewnych preferencji, dlaczego samorządy nie powinny wyrażać swojego stanowiska? Nie jestem przeciwny. Samorząd to reprezentacja społeczeństwa, bardziej niż Sejm. Ci ludzi są znani w środowisku. Środowisko akceptuje ich poglądy.

 

Skoro samorządy w takie manifestacje się włączają, nie jest to oznaka, że się to wylewa poza spór PiS-antyPiS?

- Nie wylewa się. Popatrzmy politycznie na związki samorządu z ugrupowaniami, te wszystkie deklaracje anty-LGBT są podejmowane przez samorządy zdominowane przez zwolenników PiS. Gdzie nie ma dominacji tych zwolenników, jest przyzwolenie na takie zachowania. Nie bez kozery jeden z większych marszów miał miejsce w Częstochowie rządzonej przez SLD i w Białymstoku rządzonym przez pana Truskolaskiego. W Warszawie taki marsz nie miałby znaczenia. Nie byłoby efektu medialnego. Białystok to miasto rządzone przez PO, ale o silnym, narodowym zabarwieniu.

 

Teraz bilans tej kadencji parlamentu. Jak z perspektywy Kukiz’15 i przyszłości ruchu pan ocenia tę kadencję? Zaczynaliście z 41-osobowym klubem, teraz macie 25 posłów.

- W tej chwili tak. Pewnie dwóch posłów jeszcze odejdzie. To posłowie kupieni przez PiS. PiS skutecznie zarzuciło sieci także na posłów innych klubów, choćby Możdżanowska, poseł Baszko z PSL. Udało im się rozbijać jedność PO. PiS był skuteczny w pozyskiwaniu posłów. Kukiz’15 ma się czym pochwalić. Tak zwana Zjednoczona Prawica pod kierownictwem PiS ma w swoich szeregach takie efemerydy jak Porozumienie Gowina i Solidarna Polska. Czy ktokolwiek zna postulaty Porozumienia lub Solidarnej Polski, które zostały zrealizowane? Oni mają większość. Mogą przeforsować wszystko. My jesteśmy konstruktywną opozycją. Zaistniało dzięki nami kilka spraw. Naszym sukcesem jest to, że udało się przyjąć uchwałę o ludobójstwie ukraińskim dokonanym na Polakach na Kresach Wschodnich II RP. Nie protestowały środowiska zainteresowane przeciwko temu. PiS chciał w uchwale zapisać „bratobójcze walki”. My się sprzeciwiliśmy. PiS zmienił wtedy ustawę na uchwałę.

 

Ale na sztandarach mieliście JOW-y, rolę referendum...

- Jak możemy to przeforsować jeżeli nie mamy większości? Popatrzmy co się dzieje. PO – nie wierzę jej – przyjmuje w Szóstce Schetyny referenda. Co mówi PiS? Że trzeba wprowadzić sędziów pokoju. To nasze postulaty. Dzięki nam zaistniała sprawa frankowiczów. Rozwiązanie prezydenta jest fatalne. Nie mówi się, że założeniem frankowiczów było oszustwo. Teraz ważna jest technologia 5G. Dzięki posłom Kukiz’15, którzy się sprzeciwili, sprawa jest nagłośniona. Samorząd Krakowa podejmuje uchwałę o wstrzymaniu prac nad 5G. Zapraszam na debatę 25 lipca w Krakowie. Mnie nie będzie niestety, ale będzie się można dowiedzieć jak to wygląda.


Co z przyszłością Kukiz’15? Uda się z PSL wprowadzić wam reprezentację do Sejmu, jeśli będzie wspólna lista? Będzie łatwiej realizować swój program?

- Ostatnie pytanie jest wiodące. Programowo mamy zbieżność. PSL przekonało się do JOW. To dla nich szansa. Mamy rozwiązania ekonomiczne. To podniesienie kwoty wolnej, zniesienie podatku od emerytur. To nas zbliża.

 

Z punktu widzenia ideologicznego? Były poseł Kukiz’15 Jacek Wilk mówi, że gdyby się okazało prawdą, ze pójdziecie razem z PSL, Paweł Kukiz uratuje najbardziej systemową partię III RP w zamian za kilku posłów. Jego zdaniem będzie to koniec Kukiz’15 jako ruchu antysystemowego.

- Pan Wilk powinien się zastanowić nad swoją drogą polityczną.

 

Paweł Kukiz wiele razy krytykował PSL.

- Tak. Z wielu powodów. W PSL zaczyna teraz jednak dominować inna grupa polityków. Jeśli ich pomysł okaże się sukcesem, oni wygrają. To nie są dinozaury z ZSL. Jest inna formuła tego ruchu. Są oni ograniczeni systemem, w którym uczestniczyli. Jednym ze sztandarowych aktów oskarżenia pod adresem PSL była sprawa Burego. PiS przez 4 lata nie potrafił, mając prokuraturę, nic zrobić ws. Burego.

 

Może jest tak, że spryt tej konstrukcji PSL i Kukiz’15 polega na tym, że stworzycie ugrupowanie bardzo obrotowe, które będzie zdolne stworzyć koalicję zarówno z PO, jak i z PiS?

- W Kukiz’15 zostali tacy posłowie, którzy są programowi, nie obrotowi. To ideologia. Nikt ich nie kupi za stołki. Można nas kupić za program. Chętnie się sprzedam, jeśli PiS podniesie kwotę wolną od podatku.