Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Kukiz’15, Józefem Brynkusem.

 

Jaka będzie polityczna cena wielkiej awantury o cenę energii elektrycznej?

- Nie chodzi o cenę polityczną, ale koszty życia Polaków. One się zwiększą. Cena energii wzrośnie, zaklęcia ze strony premiera Morawieckiego nic nie dadzą. Cena energii jest zawarta we wszystkich elementach życia. Choćby ta propozycja osłonowa, odnosząca się do gospodarstw domowych była, nie zniweluje to kosztów życia. PiS stosuje taktykę raka. Wycofują się z pewnych rozwiązań pod wpływem nacisku społeczeństwa i polityków. Stąd propozycja tych osłon. To będzie niewielkie w stosunku do kosztów.

 

Polacy wiedzą, że nawet jak rachunki zostaną na tym samym poziomie dzięki osłonom, zapłaci się za usługi i towary więcej.

- Poza tym osłona jest na rok. To ewidentne. Wynika to z nadwyżek firm, nie z nadwyżki budżetowej, którą można wpisać w mechanizm. Rozwiązaniem powinno być niewprowadzanie tak drastycznych podwyżek cen w odniesieniu do całości życia każdego z nas. Trzeba obniżyć stawki proponowane przez dostarczycieli energii.

 

Podobno rekompensaty nie są już aktualne. W grę wchodzą inne rozwiązania, między innymi obniżka akcyzy. Pan wie, gdzie można szukać oszczędności?

- To sposób. O tym mówię. Obniżka ceny energii lub obniżka wzrostów powinna być. Na przykład przez zmniejszenie akcyzy. Nie wiem, czy PiS na to stać. Chociaż wypowiedź ministra Tchórzewskiego wskazywała, że to rozważają. Oni wiedzą, że rekompensaty niewiele zmienią.

 

Wszystko to i tak wygląda jak zaklinanie rzeczywistości. Polska energetyka jest w 80% oparta na węglu. Od podwyżek się nie ucieknie.

- Oczywiście. Pewne rzeczy trzeba jednak przewidywać. To zaklinanie rzeczywistości, że nie będzie wzrostu cen energii. Nie wynika to tylko ze wzrostu cen węgla. Różne elementy się na to składają. Ja mam taką ocenę, że to wynika ze słabości rządu, który sobie nie radzi z podstawowymi problemami ekonomicznymi i godnościowymi Polaków.

 

Wrócę do ceny politycznej. Minister Tchórzewski pierwszy zapłaci ten rachunek?

- Jest charakterystyczne, że wśród wymienianych przez premiera „wizytówek” rządu, ministra Tchórzewskiego nie było. To jednak nie jest jego wina. To wina całego rządu.

 

I modelu polskiej energetyki.

- Oczywiście. Nasz model to miks. O tym się mówi od lat. PiS mówi często o 8 ostatnich latach. Zbliżamy się do okresu, kiery będziemy mówili „4 lata i nic”. Rozmawiamy na antenie radia istotnego. Wiele razy podnosiliśmy kwestię elektrowni na zaporze Świnna Poręba. Ponad 1,5 roku to nie działa, koszty są. Premier Kaczyński mówił, że państwo powinno być oszczędniejsze. Zatem zaproponował obniżenie uposażenia posłów. Posłowie PiS dokonali tego. Zysk państwa w ciągu 2 lat to około 23 milionów złotych. Sama ta elektrownia to kilkadziesiąt milionów. To się marnuje. To nieudacznictwo, brak kompetencji i lenistwo.

 

Mamy giełdę nazwisk, kto mógłby zastąpić…

- Usunięcie Tchórzewskiego i zastąpienie go innym kamikadze nie ma znaczenia.

 

Mówi się o Piotrze Naimskim. To specjalista w sprawach energetyki.

- Tak, ale jak on wpłynie na cenę węgla kamiennego? Zwiększy import fatalnego węgla z Rosji? To nie jest rozwiązanie. Rozwiązanie musi być systemowe. Tego nie ma od kilkunastu lat. PiS miało zmienić Polskę, ale pogłębia regres. Naimski będzie kamikadze, który będzie twarzą niepopularnej części rządu. To nie jest cena polityczna. Ta będzie wtedy, gdy Polacy wybiorą trzecią drogę, nie PiS.

 

Zostawmy zatem energetykę, chociaż Polacy żyją groźbą przyszłorocznych podwyżek. Nie wiemy, czy się to odwlecze o rok...

- Podejrzewam, że nie może się odwlec o rok. Podwyżki będą. Może mniej znaczące. Minister mówił, że zdecyduje Urząd Regulacji Energetyki. Może to będzie niższe, ale po roku wrócimy do rachunku ekonomicznego. Cena wtedy znacznie wzrośnie. Polska nie ma wizji w tym zakresie.

 

Teraz propozycje Kukiz’15. Zapowiadacie państwo projekt ustawy, która zakłada, że długi partii politycznych będzie pokrywać jej zarząd, nie skarb państwa. Jeśli założenie partii to taki dobry interes, dlaczego Kukiz’15 nie stał się jeszcze partią?

- Ja chyba funkcjonowałem w życiu publicznym w wirtualnym świecie. Zawsze mi się wydawało, że za długi odpowiada ten, który bierze kredyt. Tymczasem można założyć partię, czerpać zyski i za nic nie odpowiadać. Kargul powiedział, że jest wysoko na urzędzie i za nic nie odpowiada. Tak jest. Dla wiarygodności całej sceny jest ta nasza propozycja, żeby za długi partii politycznych odpowiadali ci, którzy biorą pożyczki. To jasne. My nie zakładamy partii politycznej. Niektórzy sugerowali, że idziemy w tym kierunku. Nie ma ich już w ruchu. My jesteśmy ruchem obywatelskim. Robimy wszystko za nasze pieniądze i za pieniądze tych, którzy nas wspierają. To ewidentne.

 

Jak politycy partii, które żyją z subwencji reagują na ten pomysł?

- Alergicznie. Wcześniej chcieliśmy znieść subwencje. Proponowaliśmy też alternatywne rozwiązanie. Dlaczego nie zastosować finansowanie dobrowolnego? Każdy obywatel przy okazji PIT by deklarował, że 5 złotych przekaże na dowolną partię czy ruch. To rozwiązanie. Ilość środków by się zwiększyła. Obywatele byliby bardziej odpowiedzialni. Oni by decydowali o życiu publicznym.

 

Jeszcze prośba o komentarz do ciekawych wyliczeń Klubu Jagiellońskiego. Wynika z nich, że gdyby Koalicja Obywatelska wystawiła szeroki blok z SLD, Teraz i RAZEM to każda z tych partii dostałaby mniej pieniędzy z subwencji, niż w wypadku startu samodzielnego i przekroczenia 3%. Pieniądze mogą podzielić?

- Nie sądzę. Główny cel jest istotny w takiej koalicji. Zakłada on wygranie wyborów, potem jakoś będzie. I tak będą przy korycie. Te subwencje są istotne, ale ważniejszy dla nich jest cel. Obawiam się takiej ugody, żeby znowu dorwać się do koryta.