Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jarosławem Sidorowiczem, publicystą Gazety Wyborczej oraz z Wojciechem Żurawskim, dziennikarzem Reutersa.

Jacek Bańka: Jan T. uczestnikiem konkursu na szefa ZIKiT-u. To żart czy prowokacja?

Jarosław Sidorowicz: Na pewno jest to wielka sensacja i wiadomość dnia. Nikt się nie spodziewał, że Jan T., który ma wiele zarzutów, był 12 razy oskarżony i ma kilka procesów, będzie ubiegał się ponownie o stanowisko, które już piastował i które go na ławy sądowe zawiodło. Nikt chyba nie wie, co za tym się kryje, chyba tylko sam Jan T., wie dlaczego kandyduje. On ma złą sławę. Pytanie czy Jacek Majchrowski o tym wiedział wcześniej czy wiedział, że Jan T. będzie chciał kandydować. To pytanie dnia.

 

J.B: Moglibyśmy się uśmiechnąć na tę wieść, ale to chyba uśmiech przez łzy.

Wojciech Żurawski: Dlaczego? Jak to jest tak kompetentna osoba i spełnia wszystkie wymogi, to można powiedzieć, że być może pan Jan T. jest niedoceniany? Może tam są niebywałe pokłady intelektu. Jak patrzymy na dzisiejszy ZIKiT, to jest chaos. Nie jest źle, ale wszystko jest niedopieszczone. Czy prezydent Majchrowski wiedział? A co on może zrobić? Jest przetarg, Jan T. może przyjść i złożyć dokumentację.

 

J.B: Zastanawiające jest też to, że jak o tę kandydaturę pytamy krakowskich radnych, to nie słychać jednoznacznej krytyki Jana T. Daje to panom do myślenia?

J.S: Jeśli chodzi o kompetencje to przypomnę, że Jan T. usłyszał kilka lat temu wyrok ws. tak zwanej „szklanej środy”. On został skazany za niedopełnienie obowiązku. Na ulicach wtedy doszło do wielkiego horroru drogowego. Pamiętamy to. To wyrok nieprawomocny. Jest jednak jeszcze drugi o przekroczenie uprawnień. Z tą kompetencją może być różnie. Co do braku reakcji radnych, to cóż... Może w takiej sytuacji lepiej milczeć.

 

J.B: Nie brakuje spekulacji o innych tajemnicach Jana T. Jak panowie te przypuszczenia przyjmujecie?

W.Ż: Ja się uśmiechnąłem, jak padła informacja o „szklanej środzie”. Mówienie o tym, że kiedyś była ślizgawica, w przypadku konkursu, który jest rozwiązywany w lipcu, brzmi śmiesznie. Od tego czasu miasto też bywało sparaliżowane. Skupiłbym się na wstrzemięźliwości polityków. Może Jan T. ma na nich haki? Może Jan T. uczestniczył w wielu spotkaniach i był świadkiem takich sytuacji, że lepiej by było jakby nie podawał nazwisk? Wtedy dla wielu radnych może być kłopot.

 

J.B: Haki Jana T. Co pan na to?

J.S: O tak zwanych hakach czy teczce, którą ma mieć Jan T., krążą od lat legendy. Nie wiem. Trudno powiedzieć. Może ma jakąś wiedzę. Zawsze sprawiał wrażenie człowieka wtajemniczonego. Może to jednak tylko plotki na jego temat i aura, którą wokół siebie stwarza. Ja myślę, że diabeł tkwi gdzie indziej. Nie w hakach.

 

J.B: Może demonizujemy całą sprawę. Jest konkurs, Jan T. może brać udział.

W.Ż: Wiemy, że jak nie wygra to się odwoła. Znając koncepcję Jana. T, żeby zaistnieć na nowo, to on wymyślił to znakomicie. Od dwóch dni media o nim debatują. Z kim pił czy ma teczkę. To zabawa. Jednak coś musi być na rzeczy. W tym mieście, gdzie wszyscy wszystkich znają, coś o kimś zawsze wiadomo. Nasi radni i politycy nie są nieskazitelnymi aniołami. Może Jan T. coś wie.

 

J.B: Co mają sobie o tym pomyśleć krakowianie. Ktoś gra im na nosach? Jan T. ma 12 zarzutów i jak gdyby nigdy nic ubiega się o ważne stanowisko.

J.S: Cóż, jak powiedział kolega, formalnie Jan T. może złożyć kandydaturę, jak każdy inny obywatel tego miasta. Czym innym jest odbiór społeczny tej kandydatury. Mam wrażenie, że zgłoszenie się przez niego do konkursu jest wyzwaniem rzuconym przez niego. W świadomości krakowian niestety to pokazuje, że jesteśmy dziwnym krajem, jeśli taka osoba dalej ubiega się o ważne stanowisko. ZIKiT jest największą instytucją pod względem budżetu. Oni ogarniają ogromny obszar. Mam nadzieję, że w tym mieście są inni fachowcy.

 

J.B: O tempora, o mores! – to myślą krakowianie, jak słyszą takie informacje?

W.Ż: Krakowian to chyba niewiele obchodzi. Dobrze by jednak było jakby w tych przesłuchaniach mogli uczestniczyć przedstawiciele ruchów społecznych. Gdyby takie osoby spoza komisji w tym uczestniczyły, to potem dziennikarze i mieszkańcy mogliby się dowiedzieć co proponowali kandydaci i jak na tym tle wypadł Jan. T.

J.S: Mnie niepokoi, że do tej pory nie usłyszeliśmy, kto złożył kandydaturę. To nie jest jawne a powinno być. Nie wiemy, kto jutro będzie poddany przesłuchaniom. Nikt z magistratu do dzisiaj nie puścił pary z gęby na ten temat. Opieramy się na spekulacjach, jeśli chodzi o Jana T. Wiemy, że jedna osoba została zdyskwalifikowana i nie wiemy, czy to nie jest Jan T. Nie wiemy, czy on startuje. Mnie ta sytuacja niepokoi. Kładzie się cieniem na tym konkursie.