Poseł Nowoczesnej skomentował na antenie Radia Kraków list otwarty byłych prezydentów. Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski ostrzegają w nim, że Polska zmierza do autorytaryzmu i izolacji w świecie. "To był głos rozsądku" - mówił poseł Meysztowicz w Radiu Kraków. Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość nie chce kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, nie jest zainteresowane współpracą z opozycją i chce iść na ostrą konfrontację.

 


Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Nowoczesnej, Jerzym Meysztowiczem.

 

We Wrocławiu 6 radnych PO przeszło do Nowoczesnej. Kiedy możemy spodziewać się podobnego ruchu w Sejmie?

- To odrębne rzeczy. Czym innym jest władza w samorządzie a czym innym obecność w Sejmie. Ruch radnych we Wrocławiu wynika z troski o lokalne działanie, czyli współpracę z prezydentem Dutkiewiczem na rzecz rozwoju Wrocławia. To nie przekłada się na transfery sejmowe. Nie łączyłbym tego. Nie ukrywam jednak, że w ostatnim czasie w PO dzieją się rożne rzeczy. Wynikiem tego może być fakt przejścia kolejnych radnych do Nowoczesnej. Nie wykluczam, że jakiś poseł będzie chciał przejść. Wymogi są tu jednak inne. Staramy się, żeby nie były to osoby uciekające z PO, bo nie widzą tam miejsca dla siebie. Te osoby muszą przyjść do Nowoczesnej, bo uważają, że mogą z nami działać na rzecz rozwoju kraju.

 

Czyli raczej tylne szeregi poselskie?

- Tak. Nie chodzi o liderów PO. Raczej chodzi o osoby zaangażowane w pracę merytoryczną. Na tym nam zależy.

 

Kiedy czas na Kraków? Od dawna mówi się o transferze radnych PO do Nowoczesnej.

- W tej chwili jesteśmy po rozmowach z panią Jantos. W ciągu dni okaże się, że jest reprezentantką Nowoczesnej.

 

To będzie jedyna reprezentantka Nowoczesnej? Są inne rozmowy?

- Na razie pani Jantos przyglądała się naszym działaniom i uznała, że to jest zgodne z jej przekonaniami. Ona uznała, że w PO nie może realizować swoich pomysłów, zrezygnowała z członkostwa. Teraz chcemy zakończyć sprawę jej przynależności do Nowoczesnej. Wtedy będziemy mieli jedną radną.

 

Małopolski sejmik?

- Jesteśmy otwarci na rozmowy. Nie zamykamy drzwi. Jak będą osoby, które są ambitne i dobrze służyły regionowi to takie transfery są możliwe. Nie rozmawiamy i nie zabiegamy o tych radnych. Jak oni uznają, że zmiany w PO im nie odpowiadają to możemy rozmawiać. Nie wyciągamy jednak posłów i radnych z PO.

 

PO nazywa państwa kanibalami. Jak będziecie się nawzajem pożerać to trudno będzie zbudować duży blok z PO, co chyba jest nieuniknione.

- Nie należy tak tego traktować. Wśród osób w Nowoczesnej są osoby, które były kiedyś w PO. Nie można mówić o kanibalizmie. Widzę możliwość współpracy z PO. To, że jedna czy druga osoba przejdzie, niewiele zmienia. Jak uznamy, że zasadne jest współdziałanie to będziemy to robić. Będzie marsz KOD w Warszawie, partie opozycyjne w tym pomagają. Możemy razem wystąpić na manifestacji.

 

Jak pan przyjął list 3 byłych prezydentów ws. zagrożonej demokracji w Polsce, na który rząd odpowiada, że tak chciał suweren?

- Tak, ale suweren nie wiedział, że po wyborach PiS będzie łamał prawo, konstytucje, obsadzi stanowiska osobami, które do rządu miały nie wejść. To się nijak ma do programu. Mamy świadomość, że wybory były legalne. Nikt nie kwestionuje władzy PiS, ale nikt im nie pozwolił na łamanie prawa. PiS nie wie co ma robić. Krytykę z zachodu uważa za sprowokowaną przez PO i Nowoczesną. Jak jest krytyka w kraju to też jest źle. Nie rozumiem. Każdy głos mówiący o łamaniu prawa i konstytucji jest głosem, który drażni. Jak to wypowiadają osoby, które niedawno współpracowały PiS to nerwowa atmosfera jest odczuwalna.

 

W tym liście nie ma jasnego przekazu do opozycji - zwieramy szyki i żadnych kompromisów?

- Kompromis został zaproponowany. Okazało się, że to spotkanie było po to, żeby prezydent Duda podczas krótkiego spotkania z prezydentem Obamą mógł powiedzieć, że wszystko jest ok, bo rozmawiamy z opozycją. Działania związane z wyborem nowego sędziego pokazują, że PiS nie jest przygotowany i nie chce kompromisu. Oni chcą iść na konfrontację. My musimy się przygotować. Oni oszukują. My o tym wiemy. Daliśmy szansę. Ryszard Petru chciał poznać intencje, ale to były złudne oczekiwania. Wiemy na czym stoimy, kto zerwał rozmowy. W tej chwili PiS nie jest zainteresowany współpracą z opozycją i działaniem, które może wyprowadzić kraj ze skomplikowanej sytuacji prawnej. Za chwilę będziemy mieli dwa porządki prawne. To groźne a PiS się nie przejmuje. To wołanie, żeby nie odpuszczać. Od 26 lat mieliśmy te wartości na sztandarach. One znikają. Musi być twarda reakcja na działanie PiS. Musimy być opozycją, która wskazuje, którą drogą Polska ma iść. To bytność w UE. Głosy sugerujące referendum ws. członkostwa w UE są oburzające.

 

Jest zespół powołany przez marszałka Kuchcińskiego. Możemy się spodziewać nowej propozycji kompromisu. Ona zostanie od razu odrzucona?

- To taka sama sytuacja jak w komisji powołanej przez ministra Macierewicza. Ta komisja ma udowodnić, że racja jest po stronie PiS. W grupie tych prawników nie ma ani jednej osoby, która ma odmienne zdanie niż PiS. Nie oczekuję, że ten zespół coś zaproponuje. Teraz nawet jak będą propozycje to trzeba przyjąć ślubowanie od 3 sędziów i opublikować wyrok TK. Tego nie da się odkręcić. Nie ma alternatywy. To musi być zrealizowane. Można się dopiero potem zastanowić co robić dalej.