Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jackiem Krupą, marszałkiem Małopolski z PO oraz liderem sądeckiej listy PiS do Sejmiku, Grzegorzem Biedroniem.

 

Jacek Bańka: Politycy PiS pytają o gazetkę za 320 tysięcy złotych, w której promuje się zarząd województwa. Pieniądze publiczne w służbie partyjnych interesów koalicji PO-PSL. Czy państwo te pieniądze zwrócicie? To pytanie samych polityków PiS.

Jacek Krupa: To nie jest żadna promocja. To siódmy numer biuletynu Małopolska. Wydajemy go dwa lata. Finansowanie i wydawanie jest uzgodnione z Sejmikiem i zapisane w budżecie. Obowiązkiem samorządu terytorialnego jest kontakt z mieszkańcami. W Małopolsce mieszka 3 miliony 300 tysięcy mieszkańców. Zostaliśmy odcięci od mediów publicznych, szczególnie od telewizji. Mieszkańcy odległych wiosek powinni wiedzieć o programie Małopolska Niania, Teleanioł. Modernizuje się szpitale, buduje się drogi. Skąd się mają dowiedzieć jak kanały publiczne zostały pozamykane? Stąd – zgodnie z uchwałą Sejmiku – od 2 lat jest wydawany biuletyn, który jest apolityczny. Tam pokazuje się działania samorządu Małopolski. Nie ma akcentów politycznych. W pierwszym numerze pokazaliśmy portrety wszystkich radnych, także z przynależnością do klubów. Pokazaliśmy czym jest samorząd regionalny.

Grzegorz Biedroń: Słuchając marszałka Krupy można się wzruszyć nad niedolą zarządu, który jest odcięty od kontaktu z mediami. To nie jest prawda. Jakby te informacje ukazywały się regularnie to tak. Jednak w tych siedmiu numerach ciężko jest znaleźć radnych opozycyjnych. Wygląda na to, że Sejmik składa się z tych 22 radnych, 17 radnych z PiS nie istnieje. To nieuczciwe, żeby eliminować tych radnych. To ogromne koszty. Marszałek ma przewagę. On dysponuje aparatem tysiąca urzędników. Kilkanaście tysięcy osób pracuje w jednostkach. My pracujemy społecznie. Gdy można pokazać Sejmik, nie jesteśmy dopuszczani. Tak samo jest z Małopolską Telewizją. W tych materiałach pokazywałem się rok temu. Przed wyborami Telewizja finansowana przez marszałka została zamknięta dla radnych opozycyjnych. To zbójeckie prawo władzy. Wydaje mi się, że to prawo zostało jednak nadużyte w tym tygodniu.

 

J.B: Rzeczywiście radni PiS zostali odcięci od tych publikacji Urzędu Marszałkowskiego?

J.K: Nie jest to prawda. Była konferencja prasowa, gdzie miałem screeny z Telewizji Małopolskiej, pokazywaliśmy twarze naszych kolegów z PiS. Oczywiście wszyscy są równo traktowani. Naturalnie pokazujemy działania. Organem wykonawczym jest zarząd województwa. Zarząd prezentuje najważniejsze projekty i osiągnięcia. Na wszystkie wydarzenia związane z zakończeniem projektu, drogi zapraszani są wszyscy radni. Nie zawsze wszyscy mogą przyjechać. Może są pretensje.

G.B: Niedawno była taka gazetka małopolskich kolei z podobnym przekazem – wyłącznie zarząd i marszałek. Środki w kampanii są uruchamiane ogromne, poza limitami i przepisami PKW.

J.K: Nie w kampanii. Telewizja Małopolska to dwa lata, biuletyn to też dwa lata. To ponad 300 różnych programów telewizyjnych w dwa lata. Naszym obowiązkiem jest przekazywanie informacji o tym co robimy. To robimy. Taki mamy obowiązek.

G.B: Może jest trochę naszej winy, winy PiS. Zbyt mało krytykowaliśmy wcześniejsze działania zarządu w tym zakresie. Złego słowa bym nie powiedział jakby było więcej informacji o sposobie głosowania, wyborów. Wybory do Sejmiku mają swoją specyfikę. W niektórych okręgach nawet 10% głosów jest nieważnych. Nad tym powinniśmy popracować.

 

J.B: Województwo włączy się czynnie w działania na rzecz budowy linii kolejowej Kraków-Myślenice?

J.K: My się włączyliśmy. Ten projekt został uzgodniony między Małopolską, Krakowem i czterema gminami, ale jedna się wyłączyła. To Świątniki Górne, Myślenice, Siepraw, Skawina. Podpisaliśmy wspólne porozumienie. Województwo było inicjatorem tych prac. W przyszłym tygodniu powinny rozpocząć się prace związane z opracowaniem studium wykonalności. Niestety przez pół roku trwały procedury przetargowe. Wszyscy wykonawcy się odwoływali. Dopiero w ubiegłym tygodniu zapała ostateczna decyzja. Prace ruszają, dogadaliśmy się. Wszyscy partnerzy dorzucili pieniędzy. Środki, które przeznaczyliśmy na to na początku, były zbyt małe. Czekamy też na odpowiedź rządu. Jak tego typu inwestycja wpisuje się w plan rozwoju kolei w Polsce? Ma powstać Centralny Port Lotniczy. Do tego portu muszą nawiązywać wszystkie nowe linie kolejowe.

G.B: Tu trzeba wziąć przykład z Łodzi. Tam ruszyła budowa tunelu pod Łodzią, który będzie pełnił rolę metra. Jeśli chodzi o Myślenice to wiemy co dzieje się z ruchem w aglomeracji krakowskiej. Inicjatywa ministra Adamczyka, wsparta przez kandydata PiS na burmistrza Myślenic posła Szlachetkę, ma szanse na realizację. Oczywiście problem zawsze będzie w uzgodnieniach. Ta dłuższa, 5-letnia kadencja da oddech włodarzom, żeby mogli wykazać się efektami przed końcem 5-letniej kadencji, nie mieli presji wyborczej. W Małopolsce zawsze mamy problem. Dotyczy to zwłaszcza GDDKiA, która nie potrafi rozmawiać z mieszkańcami, żeby uzgadniać przebieg trasy. To nie może być tylko podejście inżyniera, ale podejście polityka.

J.K: Nie można też – jak minister Adamczyk – wykreślać z góry uczestnictwa w tym projekcie Świątnik Górnych i Sieprawia. To jest za wcześnie na takie decyzje. Trzeba przeprowadzić dobre studium. Dopiero wtedy będzie decyzja o przebiegu trasy.

G.B: Potężne inwestycje PKP PLK w Krakowie to jest ten kierunek. To stworzenie sieci połączeń kolejowych i w ten sposób rozwiązanie problemów komunikacyjnych Krakowa.

 

J.B: Jaki będzie los spółki Koleje Małopolskie, jeśli w Sejmiku wygra Zjednoczona Prawica?

G.B: Nie widzę problemu. Musimy odejść od modelu, który w Polsce stworzono, czyli dzielenie kolei na dziesiątki spółek. Jest fałszywa rywalizacja. Te spółki są i tak finansowane z budżetu województwa. To budżet jest dobrodziejem dla Przewozów i Kolei. Te konflikty, gdzie postawić zakład konserwujący i myjący wagony to rzeczy gorszące. To skutki przekazania Przewozów Regionalnych na własność samorządom wojewódzkim bez pieniędzy, ze zobowiązaniami. My się miotamy i niepotrzebnie skłócamy kolejarzy ze sobą.

 

J.B: Czyli powinna być jedna spółka?

G.B: To kwestia audytu. Te spółki nie mogą ze sobą rywalizować na zasadzie przeszkadzania sobie. Pasażera nie interesuje, do kogo należy pociąg. On chce się szybko i komfortowo przemieszczać.

 

J.B: Pasażerowie to odczują, gdy z dwóch spółek zrobi się jedna?

J.K: Tak się nie stanie. Jakby nie daj Boże wygrał PiS, Koleje Małopolskie zostaną zniszczone. Związki zawodowe tego chcą. One domagają się nacjonalizacji tej spółki, zniszczenia jej, powrotu do poprzednich standardów. Standard jest taki, że podmiotem działalności spółki nie jest pasażer, ale związkowiec. Jestem czarnej myśli. Ludzie tego nie zniosą. Poprzeczka jakości została tak wysoko podniesiona, że dobrze by było, żeby w Przewozach Regionalnych jakość też podnosić. To już się powoli zaczyna dziać. Im większa konkurencja, tym większa szansa na dobrą jakość usług.

G.B: Ostatnie 20 lat to likwidacja tysięcy linii kolejowych, połączeń. To odcięcie wielu miejscowości od komunikacji. Trzeba iść w kierunku modelu słowackiego, gdzie wielu grupom wprowadza się bezpłatne bilety, pilnuje się, żeby każdy zakątek kraju miał dostęp do transportu kolejowego. To polityka PiS. Ostatnie lata to wzrost liczby pasażerów na kolei.

J.K: Zgadza się. Wzrost liczby pasażerów, dzięki uruchomionym przewozom samorządowym w całej Polsce.

G.B: Zmianie polityki rządu w tym zakresie.

J.K: Rząd nie zmienił polityki. Rząd dołożył do Przewozów Regionalnych 750 milionów złotych. To nie zmieniło sytuacji spółki, nie podniosło jakości, nie został kupiony żaden nowy pociąg. My kupujemy cały czas pociągi, które puszczamy na linie. Ludzie potrafią to docenić.

G.B: Cały czas są uruchamiane środki rządowe. One będą cały czas pracować.

 

J.B: Jeśli wygra Zjednoczona Prawica, uchwały antysmogowe dla Krakowa i Małopolski zostaną zmienione?

G.B: Będą przyspieszone działania. Kandydatka na prezydenta Krakowa twardo mówi o radykalnych działaniach. Rząd uruchamia kilkadziesiąt miliardów. My nie będziemy mówić o walce ze smogiem, my będziemy ten smog likwidować. Nawet całkowity zakaz palenia węglem w Krakowie nie rozwiąże problemu sąsiednich gmin. My nie chcemy straszyć, chcemy dofinansowywać i uruchamiać programy pomocowe.

 

J.B: W jaki sposób rządowy program mógłby być komplementarny wobec działań samorządowych?

J.K: Dzisiaj to samorząd Małopolski uruchomił prawie 600 milionów na walkę ze smogiem w różnej formie. Rząd przeznaczył w Małopolsce na tę działalność 1 milion złotych w Skawinie. To był program pilotażowy. Skończyło się tym, że przy jednym budynku postawiono tylko rusztowania. Walka ze smogiem wymaga wsparcia rządowego, ale realnego, nie pustych słów. Chodzi na przykład o uchwałę o jakości paliw. Co z tego, że będą nowe piece jak będzie można palić mułami i flotem?

G.B: Rząd PO-PSL miał 8 lat na wprowadzenie ustaw. W tym czasie pojawiliśmy się w rankingach skażonych miejscowości. Dopiero teraz – po 3 latach rządu PiS – zaczyna się to zmieniać.

J.K: Rząd PiS ubiera się w cudze piórka. On nic nie zrobił. Samorządy robią. Rząd chce to przejąć.

G.B: Pan jest przewrażliwiony na punkcie rządu. Jest pan samorządowcem. Powinien się pan zajmować sprawami lokalnymi, nie walką z rządem.

J.K: Ja bym chciał, żeby rząd w końcu wsparł samorządy w tym ważnym zadaniu.