Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jadwigą Emilewicz, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju.

 

Temat, który rozpala wyborców – podwyżki dla parlamentarzystów i rządu. Podsekretarza stanu, wiceministra wskazuje się jako przykład aberracji. Odpowiedzialność duża a uposażenie mniejsze niż osób im podlegających. Jak pani odbiera tę awanturę?

- Rzeczywiście nie zauważyłam burzy ani dyskusji. Może to brzmi mało wiarygodnie, ale nie mam czasu na obserwowanie tego. Oczywiście wykonujemy służbę publiczną. To oznacza niedogodności. Trudno mówić na temat swojego statusu. Jak jednak popatrzymy na odpowiedzialność i dokumenty to uposażenie, które mamy nie jest najwyższe. Nie jest to adekwatne. Tryb i sposób pracy jest ciężki. To nie jest adekwatne. Niech jednak parament decyduje.

 

Jest cicha zgoda na podwyżki dla najważniejszych osób w państwie. Trudno jednak przekonać do tego wyborców. Znajdzie się odważny, który to przeforsuje i wytłumaczy?

- To zawsze są trudne dyskusje. Podobne były o samoloty dla VIP-ów. Zawsze jest obawa czy należy to zmieniać, czy to kosztowny luksus. To trudne decyzje. W Polsce jest to odkładane na długo. Nie umiemy o tym rozmawiać. Nie umiemy też rozmawiać o wartości służby publicznej. Powinna być wynagradzana tak, żeby nie wykorzystywać pozycji do działań niezgodnych z prawem? To nie wynagrodzenie ma być gwarantem etyki, ale jest coś takiego. Warto o tym mówić. To tak jak w każdej pracy. Wynagrodzenie to wymagania. Warto o tym mówić. Czasem biorę udział w dyskusjach i studenci mówili, że jak nas nie stać na wynagradzanie polityków to znaczy, że mamy dziadowskie państwo. To jest powód dlaczego na wysokich urzędników patrzymy jak na darmozjadów a nie stawiamy im celów do osiągania.

 

Przejdźmy do ministerstwa rozwoju. Ministerstwo wskazuje pięć perspektywicznych rynków dla naszych przedsiębiorców: Algierię, Indie, Meksyk, Wietnam i Iran. Teraz ministerstwo będzie chciało przygotować narzędzia do ekspansji na te rynki. Jakie narzędzia?

- Instrumenty dotyczące eksportu dedykowane konkretnym branżom. Chcemy odejść od promowania eksportu, że jedziemy gdzieś i zabieramy wszystkich. Muszą być dedykowane instrumenty promocyjne. Jak na danym rynku jest potencjał wydobywczy to przygotowujemy pakiet. Mamy potencjał, żeby otworzyć kopalnię pod klucz. Od analizy geodezyjnej, po strukturę wydobycia, wydobycie i dobudowanie elektrowni. To ma być dedykowane branżom na konkretnym rynku. Chcemy też wzmocnić wydziały ekonomiczno-handlowe. Ta dyplomacja ekonomiczna ma być inwestycyjną stroną. Radcy będą rozliczani ze spotkań, umów i kontraktów. Wzmacniamy to na tych rynkach, które widzimy jako obiecujące dla Polski. Wzmacniamy te placówki, które tam są. To są te dwa elementy.

 

Możemy wskazać małopolskie branże, które mogłyby wysyłać swoje towary czy know-how?

- Mamy jedną z tych branż. To chemia, także materiałowa. Mamy nadzieję, że to jest potencjał do wykorzystania. Także know-how wytwarzania produktów. To możemy pokazać. Rynek azjatycki to ogromny rynek gier. Pytana jestem czemu tak dużo mówimy o grach. Ja zawszę mówię, że 5% naszego eksportu do USA to „Wiedźmin”. W Azji granie w gry to spędzanie wolnego czasu. Małopolska jest stolicą tej branży w Polsce. To będzie szansa.

 

Po wakacjach krakowska Rada Miasta przyjmie plan miejscowy dla terenów objętych projektem Kraków – Nowa Huta Przyszłości. Dalej jednak nie wiadomo co z projektem wojewody. Te projekty są komplementarne. Doczekamy się strefy aktywności gospodarczej na terenach huty czy nie? Konkretnych ruchów wojewody nie widać.

- Prowadzimy rozmowy. Ja w nich uczestniczę. Wydaje nam się, że projekt Nowej Huty trzeba dźwignąć z poziomu miejskiego i wojewódzkiego. To wymaga większego zaangażowania. Wiemy, że jak mamy 3 projekty i 3 spółki zarządzające częściami to ciężko jest stworzyć jedną koncepcję. Analizowałam podobne rzeczy w Barcelonie i Izraelu. To musi być spójna struktura i koncepcja. Chcemy się bardziej zaangażować. Muszą być rozmowy z Arcelorem. Prowadzę rozmowy o zamianach gruntu. Bez tego każdy krok będzie niemożliwy. Ten krok trzeba wykonać. Nowa Huta Przyszłości dotyczy elementów rozproszonych, tych odsuniętych na wschód. Jak mówimy o nowym przemyśle to to będzie na tych terenach wymagających rekultywacji.

 

Będzie wsparcie dla krakowskiego metra? Jest rezolucja Rady Miasta o wpisanie metra na listę europejskiego funduszu inwestycji strategicznych. Minister Adamczyk niedawno mówił w Radiu Kraków, że on widzi raczej szybką kolej aglomeracyjną. Pani deklarowała wsparcie dla metra.

- Jestem po rozmowie z prezydentem Trzmielem. Miasto zapytało o wsparcie przy dokumentacji. Niestety. Jak prezydent poważnie myśli o metrze to środki na przygotowanie dokumentacji skończyły się w 2015 roku. Jest możliwość wsparcia tego, ale jak jest dokumentacja techniczna. Przeanalizowałam wszystkie środki i przygotowuję się do spotkania z panem Trzmielem. Zobaczę na jakim etapie jest Kraków w tej sprawie i czy możemy rozmawiać. Droga nie jest zamknięta. Jest kwestia czy kolej, czy metro. Co to jest kolej aglomeracyjna? Linia Wieliczka – Kraków to świetne połączenie, ale to nie rozwiązuje problemów w Krakowie. Nie stawiałabym alternatywy kolej lub metro. Mamy dyskusję o szybkim tramwaju. Co to jest? On jedzie przez ulicę Dietla czy Basztową. Trzeba spiąć aglomerację dobrym transportem. Jak rozładować miasto? Projekt metra na to pozwoli.

 

Czyli jest szansa?

- Myślę, że tak. Jak jest wola, można zrobić wiele rzeczy. Rozmawiam z inwestorami. Dla nich Kraków jest miejscem numer 1, ale on już pęka w szwach. Przy tej infrastrukturze ciężko przyjąć kolejne inwestycje, które wymagają zatrudnienia nowych osób. Ciężko jest znaleźć kolejnych informatyków czy ekonomistów. Oni do Krakowa będą mogli przyjeżdżać. Będą przyjeżdżać jak będą mogli się przemieszczać.

 

Ministerstwo rozwoju przygotowuje rozporządzenie dotyczące norm emisyjnych dla pieców. Kiedy mogłoby być ono gotowe? Po wakacjach mają być międzyresortowe konsultacje. Kiedy by mogło zacząć obowiązywać? Kraków na to czeka.

- Nad rozporządzeniem pracujemy z Alarmem Smogowym. To nasz punkt odniesienia. To będzie satysfakcjonujące. To założenia wykraczające poza dyrektywę. Nasze rozporządzenie będzie dotyczyło kotłów kilowatowych. Chcemy, żeby standard to była piątka, czyli najwyższy. Jesteśmy największymi producentami kotłów na świecie. Ci, którzy oferują słabe kotły, sprzedają je, bo są dużo tańsze. Jakby mieli konkurować z tanimi produktami z importu swoimi kotłami to by nie mieli rynku. Stąd certyfikacja i rozporządzenie. Za tydzień to pójdzie do konsultacji wewnątrzresortowych. Powinno to obowiązywać od stycznia. Jedna rzecz to rozporządzenie o jakości kotłów, druga rzecz to jakość paliw. Kocioł nie rozwiąże problemów. Polak potrafi. Jest rozporządzenie drugie. To odpowiedzialność ministerstwa energii. Trwają prace nad zmianą ustawy, która by standaryzowała paliwa. To nie jest łatwe. Jak chcemy narzucić jakość paliw w Polsce to będzie to wymagało notyfikacji z Komisją Europejską. Na terenie UE takie wykluczenie i ograniczenie dotyczące paliw i importu spoza UE nie obowiązuje. My chcielibyśmy je wprowadzić, żebyśmy palili w kotłach tylko wysokiej jakości na przykład węglem.

 

Długa droga przed nami, ale światełko widać.

- To jest pół roku jak jesteśmy w rządzie. Dyskusje poprzedni rząd prowadził przez wiele lat. Skracamy dystans szybko.