Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim.

 

Marszałek Kozłowski apeluje do Krakowa i pyta, czy Kraków będzie współorganizatorem Igrzysk Europejskich. Będzie?

- Kiedykolwiek wycofaliśmy się? Dałem sygnał, że nie chcę być? Nie. Jestem zainteresowany tym, żeby Igrzyska Europejskie były w Krakowie. Oczekuję tylko spełnienia warunków.

 

Podpisze pan umowę host city przed przyjęciem specustawy?

- Niezbyt. Uważam, że od 1,5 roku mówimy o specustawie. Nie ma jej. Musimy mieć jasną sprawę. Mamy gwarancje ustawowe, potem podpisuję wszystko. Nie może być tak, że Kraków dokłada do Igrzysk. Ustaliłem z premierem Sasinem i marszałkiem Kozłowskim, że musimy mieć gwarancje na pewne inwestycje, które zrównoważą wydatki poniesione na Igrzyska.

 

Jak wczoraj mówił w Radiu Kraków marszałek Kozłowski, w oparciu o coś trzeba napisać tę ustawę. W oparciu o umowę host city. Inaczej formalnie nie da się tego zrobić – tłumaczył marszałek.

- Da się. Mam analizy prawne. To jedna rzecz niezwiązana z drugą.

 

Czyli najpierw specustawa?

- Jeśli ja i marszałek podpiszemy umowę host city, oznacza to, że bierzemy na siebie całą odpowiedzialność za Igrzyska. Rząd się w to ma włączyć, taka jest deklaracja. Wszystkie umowy podpisane z premierem Gowinem i ministrem Adamczykiem dotyczą tego. To jednak umowy przedwstępne.

 

Pamiętajmy, że jest deklaracja rządu s. organizacji Igrzysk Europejskich, co przypominał marszałek Kozłowski.

- Tak. Jest deklaracja rządu. Ona ma 3 punkty – wnioski wizowe będą rozpoznane niezwłocznie, urządzenia techniczne mogą być przywożone na teren RP i zwolnione z opłat celnych, pod warunkiem, że wyjadą. Także zabezpieczenie prawa bezpiecznego przejazdu wszystkich uczestników i bezpłatnego wjazdu do kraju na czas trwania zawodów. To nie dotyczy kosztów Krakowa.

 

Ile Kraków do tej pory wydał na Igrzyska?

- Nie wydaliśmy nic. Swoimi siłami zrobiliśmy jedynie analizy dotyczące obiektów na Igrzyska, żeby wiedzieć, czego brakuje. Chodzi między innymi o pieniądze na te rzeczy.

 

To przypomina marszałek, że województwo zarezerwowało miliony na organizację tej imprezy, Kraków nie wydał ani złotówki.

- Województwo zarezerwowało, ale wydało tylko kilkadziesiąt tysięcy na opracowania, które są wykonywane przez ludzi, których my wskazaliśmy.

 

Marszałek przypomina, że Kraków dostał od rządu ponad 90 milionów...

- Nie mieszajmy dwóch rzeczy. To inne pieniądze, które dostawały wszystkie miasta. Kraków też dostał. Kraków nie dostał na to. Dostał, bo wszyscy dostawali. W drugim podziale dostaliśmy zero.

 

Na co poszło to ponad 90 milionów?

- To poszło na inwestycje, zostało rozdysponowane. Rada Miasta podjęła uchwałę. To jest na odbudowę.

 

Na ile realny wydaje się plan B, który zarysował wczoraj marszałek? Igrzyska są, ale organizuje je Małopolska i Śląsk.

- Musi być zmiana uchwały Europejskiego Komitetu. On powiedział wyraźnie – Kraków i Małopolska. To Europejski Komitet zwrócił się do Krakowa, żeby Kraków był marką. Oni mieli Igrzyska w Azerbejdżanie, na Białorusi. To nie były najlepsze formy. Zależało im na mieście z marką rozpoznawalną na świecie. Wybrano Kraków.

 

Czyli w pana ocenie nie ma alternatywy wobec Krakowa?

- Pojawiają się różne kwestie dotyczące włączenia Śląska. Wynika to z tego, że… To opowieści może nieprawdziwe, ale minister Bańka jest ambasadorem Stadionu Śląskiego. On by tam chciał lekkoatletykę. Lekkoatletyka polega na tym, że cały czas jak Europejski Komitet Olimpijski i PKOl rozmawiał z federacją lekkiej atletyki, oni mówili, że nie wchodzą w to, bo mają napakowany kalendarz imprez. Druga sprawa… W Krakowie też mogą być zawody lekkoatletyczne. Mamy stadion Wawelu i boisko AWF.

 

Na co teraz czeka Kraków?

- Czekam na dwie rzeczy. Pierwsza rzecz to Komitet Olimpijski. Mamy listę dyscyplin, które mają się odbywać. To 23-24 dyscypliny. Porozumienia są podpisane z 6 komitetami ws. 7 dyscyplin. Jeśli nie mamy listy dyscyplin, nie możemy powiedzieć, gdzie to ma się odbywać. Nie stwierdzimy, który obiekt się nadaje. Nie wiemy, co trzeba zrobić, co uzupełnić. Jeśli dogadają się z siatkówką, a pewnie wejdzie w to, mamy Tauron Arenę wyłączoną przez czas Igrzysk. Oni tam będą grać. Dla innych dyscyplin będzie trzeba znaleźć miejsce. Druga rzecz to ustawa, która powie, że są pieniądze na to i trzeba zrobić. Bez specustawy będą zamówienia publiczne. Taki proceder trwa przynajmniej pół roku z odwołaniami. Nie da się zrobić wtedy pewnych rzeczy.

 

Jeśli będzie to jednak Śląsk i Małopolska, Kraków na tym straci?

- I tak do Krakowa przyjadą.

 

Łukasz Gibała zapowiada, że jeśli dogada się pan z rządem ws. organizacji Igrzysk, on rozpocznie zbiórkę podpisów pod referendum w tej sprawie. Co pan na to?

- Niech rozpoczyna. On ma wprawę w robieniu referendum, ale jak wskazują dane, z reguły są to fałszywe podpisy. Nie wiem ile zapłaci za podpis, jak wcześniej. Czy więcej, czy mniej? Igrzyska to nie Kraków i Małopolska. To Polska. To pan premier i Rada Ministrów. Referendum powinno być więc w Polsce.

 

Pójdzie pan śladem Szczecina i skieruje pan do sądu sprawę braku odpowiedniej ilości pieniędzy w ramach subwencji oświatowej? Szczecin będzie skarżył rząd.

- My analizujemy. Wiele lat temu zaskarżyliśmy do sądu rząd Donalda Tuska ws. braków za zadania zlecone. Sąd nam przyznał rację, wyznaczył dopłatę. Nie zgadzało się to jednak z naszymi wyliczeniami i było odwołanie. Nie zasypiamy gruszek w popiele.

 

Co ze spalonego archiwum trafiło już do Archiwum Państwowego w Katowicach? Co zostało wewnątrz? Podobno zostało nadspodziewanie dużo.

- Na szczęście. Ze zdjęć wynika, że trochę archiwaliów ocalało. To dobra wiadomość. Do Katowic pojechała niewielka ilość. Nie można tego wyjąć. Są analizy, czy można wejść i gdzie. Są powyginane stropy, jest ryzyko zawalenia. Trzeba się zastanowić.

 

Rozumiem, że decyzję podejmie inspektor budowlany?

- Tak.

 

Wtedy urzędnicy wejdą?

- Nie wiem, czy urzędnicy, czy specjalne firmy.

 

Co z budynkiem?

- Hale pierwsza i druga raczej do rozbiórki. Będzie ekspertyza. Politechnika to robi.

 

Kiedy będzie decyzja?

- Potrwa to około dwóch miesięcy.

 

Od pożaru archiwum rozpoczyna swój film Jan Śpiewak. Widział pan na pewno ten film na temat Krakowa. Jak się panu podoba?

- Obejrzałem to z obrzydzeniem. Pan Śpiewak to Gibała na Warszawę. On mówił językiem Gibały. Ci, którzy przegrali, założyli swoje stowarzyszenie. Nic nowego nie powiedział. Można mówić o wielu rzeczach bez podstaw. Można mówić o aferach. Z wyjątkiem jednej, która jest po wyroku, nie ma wyroków, skazanych. To domysły dziennikarskie.

 

Będzie reakcja pana na ten film?

- Sądzę, że tak. Prosiłem radców prawnych o analizę. Może oddam to do sądu jako ja, albo gmina. Nie wiem, czy karnie, czy cywilnie.