Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z Jackiem Krupą, marszałkiem Małopolski (PO)

 

 

Mariusz Bartkowicz: Panie marszałku, w jakim nastroju odwiedza pan dziś studio Radia Kraków po informacjach o sondażowych wynikach?

 

Jacek Krupa: Z jednej strony jestem bardzo zadowolony. Cieszę, się że w Polsce Koalicja wygrała, przede wszystkim w dużych miastach. To świadczy o tym, że samorząd się broni. Bałem się o to, że samorząd zostanie już absolutnie zepchnięty do roli podrzędnego organu administracji samorządowej. Ale nie. Jest wspaniale. Wygraliśmy w największych miastach. Bardzo się cieszę. Jeśli chodzi o sejmik województwa małopolskiego, nie wiemy nic.

 

 

To prawda.

 

 

Znamy tylko wynik na poziomie ogólnopolskim. Spokojnie czekamy. Zapewne dziś wieczorem lub jutro będą znane jakieś wyniki. Nie mamy nawet wyników cząstkowych. I media i Polexit w zasadzie nie skupiały się specjalnie na kampaniach do sejmików. Głównym motywem tej kampanii medialnej były wybory na prezydentów miast.

 

 

To jest tak, że w wyborach samorządowych politycy mają ten luksus, że każdy może odtrąbić zwycięstwo? PiS niewątpliwie uzyskuje historycznie najlepszy wynik, jeśli chodzi o sejmiki. Platforma Obywatelska, jeśli wierzyć sondażowej prognozie Ipsos - chyba jednak najgorszy. Ale miasta - tak jak pan mówi - należą do kandydatów wspieranych przez Koalicję Obywatelską.

 

 

Tak, ale to są wybory. Trzeba pamiętać, że nigdy nic z góry nie jest przesądzone. To wyborcy podejmują ostateczne decyzje, kierując się różnymi przesłankami. Taka jest demokracja, mają do tego prawo i trzeba to szanować.

 

 

A jak pan tłumaczy - zdaniem PKW - historycznie rekordową frekwencją, która już przekroczyła 50%?

 

 

To świadczy o tym, co wspomniałem już wcześniej. Samorząd się obronił. Ludzie uznali, że trzeba iść do wyborów, trzeba bronić pewnych wartości. Samorząd jest podstawą demokracji w krajach europejskich. I z tego powodu się cieszę. Frekwencja była niezła, choć wciąż brakuje nam wiele do krajów zachodnich. Nastąpiła w ostatniej chwili mobilizacja, zwłaszcza po groźbie ministra Ziobry - bo wszyscy tak to zrozumieli - Polexitu, próby wyjścia z Unii Europejskiej.

 

 

Nie będzie drugiej tury w Oświęcimiu, gdzie z wysoką przewagą wygrał wspierany przez Koalicję Obywatelską Janusz Chwierut ze starostą oświęcimskim Zbigniewem Starcem. Druga tura będzie za to w Krakowie, Tarnowie, Nowym Sączu. Jak pan ocenia te wyniki?

 

 

Tuż przed wejściem do studia rozmawiałem z prezydentem Januszem Chwierutem. Serdecznie mu pogratulowałem. Jego zwycięstwo świadczy o tym, że opłaca się dobra praca. On rzeczywiście pracował bardzo intensywnie. Oświęcim zmienia się coraz bardziej na lepsze. Cieszę się również z wyniku Roberta Maciaszka w Chrzanowie. Wprawdzie wszystko wskazuje, że będzie druga tura, ale (red. R. Maciaszek) wygrywa ze zdecydowaną przewagą. Również Tarnów powinien być zarządzany w dalszym ciągu przez prezydenta Romana Ciepielę. Dużą niespodzianką są dla mnie wstępne wyniki w Nowym Sączu. Wszystko wskazywało na to, że pan marszałek Leszek Zegzda będzie co najmniej w II turze.

 

 

A wygląda na to, że znalazł się na 4. miejscu.

 

 

To już jest mniej ważne. Tak, czy inaczej to przykra niespodzianka. Zobaczymy, trzeba poczekać na ostateczny wynik.

 

 

Jak pan ocenia - mówimy o sondażowej prognozie na poziomie ogólnopolskim - 16,6% Polskiego Stronnictwa Ludowego?

 

 

Gratuluję. To wynik znakomity. Wynik, który nie był przewidywany przez większość komentatorów, ekspertów. Uznano, że atak PiS na PSL i zepchnie ich zupełnie do lamusa i nie będą odgrywali poważnej roli w polityce.

 

 

To było też uzasadnione wynikiem w 2015 roku. PSL uzyskał w Sejmie nieco ponad 5%.

 

 

Tak, ale PSL jest mocno umocowany w środowiskach wiejskich. Ludzie woleli zagłosować na swoich niż na PiS. Chociaż PiS też jest tam bardzo silne. PSL jest oczywiście partią z wielkimi tradycjami i mocno zakorzenioną w środowiskach wiejskich.

 

 

Duże miasta należą do kandydatów wspieranych przez Koalicję Obywatelską, mniejsze ośrodki to elektorat PiS - jak pan to ocenia z poziomu samorządowca. Utrudnia to czy ułatwia pracę w samorządzie w kolejnej kadencji?

 

 

Tak, ale polityka charakteryzuje się cyklem sinusoidalnym. To się zmienia. Nic nie jest na zawsze. Najczęściej zmiana następuje co 4 - 8 lat. Wybory samorządowe mijają przed wyborami do parlamentu. Zobaczymy. Ten wynik Koalicji Obywatelskiej i PSL dobrze świadczy, przewiduje wyniki w przyszłych wyborach parlamentarnych. To dobry prognostyk.

 

 

Jak pan ocenia przyszłość projektu Koalicja Obywatelska? Kiedy porównać wyniki z 2014 roku i te prognozowane obecnie, to Platforma Obywatelska (jako szyld, ale wciąż część Koalicji Obywatelskiej) zdobywa mniej niż w 2014 roku. Czy premia z połączenia z Nowoczesną jest widoczna w tych wyborach?

 

 

To trzeba przeanalizować dokładnie, ustosunkowując się do wyników poszczególnych kandydatów - czy w wyborach do sejmiku, czy na niższych szczeblach samorządu terytorialnego. Premia była, choć nie tak wysoka jak żeśmy się spodziewali.

 

 

Dziś ma dojść do spotkania prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza z Grzegorzem Schetyną. Warto rozważać scenariusz, by do wyborów parlamentarnych i do wyborów Sejmu i Senatu wystartować w koalicji? Ludowcy wykluczali to w przypadku samorządu, nad czym pan ubolewał.

 

 

Uważam, że porozumienie i jedność zawsze daje premię. Mówię o wyborach do parlamentu europejskiego. One są już stircte polityczne, tam tylko polityka ma znaczenie. Kandydaci również, ale nie mają aż takiej wagi, jak szyldy partii czy koalicji. Ze wszechmiar byłoby korzystne gdyby doszło do takiej koalicji - w przypadku wyborów do parlamentu europejskiego. W przypadku wyborów do parlamentu polskiego to nie jest już takie jasne.

 

 

Mieliśmy "piątkę Morawieckiego", "sześciopak koalicji obywatelskiej". Bardzo wiele ogólnopolskich tematów niosło samorządową kampanię. Niektórzy politycy mówili, że od wyborów samorządowych zależy przyszłość Unii Europejskiej. W ostatnich godzinach kampanii pojawił się też spot, gdzie z kwestią samorządu połączona była kwestia migrantów. Na ile to zaważyło na naszym myśleniu o kampanii samorządowej?

 

 

To jest dziwne. Oczywiście samorządy mogę podejmować indywidualne decyzje ws. polityki migracyjnej na swoim terenie. Polska jest generalnie państwem unitarnym. Tutaj decyzje muszą być podejmowane na szczeblu rządowym, parlamentarnym i one mają znaczenie, jeśli chodzi o podejmowanie rozstrzygnięć.

 

 

Jak pan ocenia to, że przed nami po raz pierwszy 5-letnia kadencja?

 

 

To dobrze. Jeżeli już została podjęta decyzja, że wójt/burmistrz może sprawować co najwyżej 2 kadencje...

 

 

Ale marszałka to nie dotyczy.

 

 

Marszałek jest wybierany przez sejmik, to inna historia. Jeżeli mają to być dwie kadencje, to wydłużenie ich w sumie o 2 lata to rozwiązanie dobre. Pozwala w sposób bardziej przewidywalny zaplanować działalność wójta, burmistrza, prezydenta, by realizować swój program.

 

 

Przyzna pan, że niezależnie, kto będzie rządził w sejmiku, w zarządzie województwa przez najbliższe 5 lat, to jest to bardzo ważny czas. Trzeba dokończyć wydawanie i rozliczanie pieniędzy z dotychczasowej unijnej perspektywy, ale i zaplanować wydatki na kolejną.

 

 

Tak, po pierwsze mocno się do tego przygotowujemy. W tej chwili pisze się dokument: strategia do roku 2023. To podstawowy dokument, jeśli trzeba się opierać przy konstruowaniu Regionalnego Programu Operacyjnego. Czy też przy pertraktacji umowy z Komisją Europejską. To wszystko jest niezmiernie ważne. Środki z UE nie mogą być wydawane w sposób przypadkowy. One muszą pracować na rzecz rozwoju Małopolski, a tym samym na rzecz podnoszenia jakości życia mieszkańców.