"Wśród działaczy piłkarskich są tacy, którzy mają powiązania z pseudokibicami" - mówił poseł w porannej rozmowie Radia Kraków. Ale zastrzegał, że kluby nie mogą sprawdzić wszystkich sponsorów. Przekonywał, że państwo walczy z pseudokibicami. Jego zdaniem proponowana ustawa o zakazie posiadanie białej broni w miejscach publicznych nie będzie łatwa do wprowadzenia w życie.

Przeczytaj: "Misiek" kradł maczety w porsche sponsora klubu

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Jerzym Fedorowiczem.

„Jazda z Żydami”, „Do gazu” - takie okrzyki stadionowe wedle poznańskiej prokuratury nie mają znamion przestępstwa. Tymczasem w Krakowie jeden z pseudokibiców Wisły próbuje kraść maczety, korzystając z porsche jednego ze sponsorów TS Wisła. To już kapitulacja? Poddaliśmy się w walce z pseudokibicami?

- Nie sądzę. Teraz po tych nieszczęściach z pijanymi kierowcami przyjdzie czas na rozwiązanie tego problemu. Pamiętamy, jak „Misiek” odebrał Wiśle szansę na to, żeby zaistniała, pomijam już nawet wątek zbrodniczy tej sytuacji. Kibice i sponsorzy na tym stracili. Śledziłem tę sytuację. Ona jest dramatyczna. Zdarza się, że wśród działaczy są ludzie powiązani z pseudokibicami. To problem. Mam nadzieję tylko, że policja dotrze do tych ludzi. Rozumiem, że jeżeli tak chętnie zapraszamy sponsorów i ich ciągle brakuje, to nagle prezes klubu nie może sprawdzać każdego.

Te dwie ostatnie sytuacje nie pokazują, że kibole są nietykalni? Za nimi stoją osoby powszechnie szanowane.

- To mi się bardzo nie podoba. Wiem, że cała afera, która dotyczyła Wiary Lecha, była bardzo mocno nagłaśniana z ryzykiem dla dziennikarzy. Tam się coś zmieniło. Nie rozumiem postanowienia sądu, że nie ma tam znamion czynu karalnego, jeśli chodzi o te antysemickie transparenty. Jest prawo, które trzeba egzekwować. Wśród kibiców są idioci. Jak można jechać porsche do sklepu, żeby kraść maczety? Ten człowiek jest przecież obserwowany. Rozumu tu nie ma. Jak nie ma rozumu, to niepotrzebni są tacy ludzie, którzy mogą wpływać na społeczeństwo. To straszne.

Przypomniał pan tragedię w Kamieniu Pomorskim. Trzeba podobnej tragedii z udziałem pseudokibiców, żeby rząd podjął zdecydowane ruchy?

- Mnie się wydaje, że one są. Jest ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych i kodeks karny. Wiele razy o tym rozmawiałem, na przykład z panem Dziewulskim. Trzeba ustalić zasady dotyczące tego, co jest bronią. Podobnie jest przy alkoholu. Musi być skuteczność prawa. Specjaliści mówią, że prawo jest wystarczające, ale czasami nie jest stosowane. Ja o tym słuchałem, widziałem, jak zagranicą się pracuje z kibicami. W niektórych krajach przestępczość się zmniejszyła. Jakby pan zapytał we Włoszech, jaki kibice mają wpływ na kluby, jak je terroryzują, to znaczy, że wiele krajów ma z tym problem. To trzeba zmienić. Jesteśmy przecież w Unii Europejskiej.

Zakaz posiadania białej broni w miejscach publicznych – o tym mówiła Solidarna Polska. Co pan na to?

- Ja nie wiem, co to znaczy zakaz. Jeśli ktoś ma nóż czy maczetę, to może być trudne do przeprowadzenia. Nie jestem prawnikiem.

A jakie jest pana zdanie?

- Jak ktoś będzie szedł z siekierą do lasu, to może się okazać, że jest przestępcą i nieudolny stróż prawa go sprowokuje. To musi być tematem posiedzenia komisji sprawiedliwości i sportu. To nie są kibice, to ludzie, którzy wykorzystują bezkarność w tłumie. Tam są jeszcze w grze narkotyki.

Krakowska Rada Miasta zaproponuje konsultacje społeczne w sprawie Zimowych Igrzysk Olimpijskich, ale dlaczego samorządowcy się tak strasznie boją referendum?

- Ja nie wiem, dlaczego się boją. Na razie to jest sprawa jeszcze niejasna dla obywateli. Nasi mieszkańcy nie mają pełnej jasności, jakie mogą być z tego korzyści. Przeciwnicy mówią o kosztach i mówią, że nic z tego nie będzie. Ja przypominam, że przez to, że u nas nie było meczów Euro 2012, to spowodowało, że na tę imprezę otrzymaliśmy niewiele środków. Inne miasta rozbudowały się, powstały lotniska i drogi dojazdowe. Jak będzie jasny przekaz, to będzie możliwość konsultacji społecznych.

Byłby pan za referendum, gdyby taka merytoryczna dyskusja się odbyła?

- Obawiam się referendum. Wiem, że to instrument demokracji, ale przypominam, że ludzie w wyborach wybierają swoich przedstawicieli. Powinni mieć do nich zaufanie. Jak je tracą, to mają okazję, żeby przedstawicieli się pozbyć. Jeśli by była wola referendum, to musi paść pytanie - „Czy jesteś za Igrzyskami w Krakowie?”.

Wie pan, że podpisy w tej sprawie zbiera Polska Razem Jarosława Gowina. Te cztery tysiące podpisów pewnie uda się zebrać i projekt takiej uchwały trafi na sesję krakowskiej Rady Miasta. Radni staną przed dylematem, czy głosować za czy przeciw. Co powinni zrobić?

- Radni są mądrzy, oni sobie poradzą. Polska Razem musi szukać swojej niszy. Oni praktycznie nie istnieją, poza tym, że Gowin jest w mediach. Będą wykorzystywać każdą okazję, żeby zaistnieć. Jak zbierają to niech zbierają. Ani PO, ani PiS tego nie robią.


Prasę przeglądał Juliusz Chrząstowski: