W porannej rozmowie Radia Kraków poseł Platformy Obywatelskiej odniósł się także do wyroku, który zapadł wczoraj w Strasbourgu. Przypomnijmy, Polska ma wypłacić odszkodowania więźniom, którzy byli torturowani w tajnym więzieniu CIA w Starych Kiejkutach. "Jak my tylko udostępnialiśmy miejsce do pracy, to nie powinniśmy ponosić konsekwencji za to, co się tam działo" - podkreśla Gut-Mostowy. Jego zdaniem kwestia finansów jest jednak drugorzędna, ważniejsze jest to, ze po tym wyroku cierpi wizerunek naszego kraju. "To jest moment, kiedy Polska powinna wyjść z kampanią informacyjną, że my nie jesteśmy odpowiedzialni za to, co robiły inne służby. My udostępnialiśmy tylko miejsce" - dodał.



Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PO, Andrzejem Gut-Mostowym.

Kto powinien po wyroku zapłacić więźniom tajnego więzienia w Starych Kiejkutach? Polska czy USA?

- Nasuwa się sugestia, że jak my tylko udostępnialiśmy miejsce do pracy, to nie powinniśmy ponosić konsekwencji za to, co się tam działo. Kwestia materialna jest drugorzędna. Ważniejsze są decyzje polityczne. Decyzja była podjęta jednogłośnie a tam byli sędziowie z naszego regionu. Oni powinni wiedzieć o problemach, które były kilkanaście lat temu.

W jaki sposób nam zaszkodzi ten wyrok?

- Na pewno wizerunkowo zaszkodzi. Oglądałem wczoraj BBC i to się pojawiało w złym kontekście. To jest moment, kiedy Polska powinna wyjść z kampanią informacyjną, że my nie jesteśmy odpowiedzialni za to, co robiły inne służby. My udostępnialiśmy tylko miejsce.

Co z Aleksandrem Kwaśniewskim i Leszkiem Millerem? Wyjaśnienia wystarczą czy potrzebny jest Trybunał Stanu?

- Na tę wiedzę, którą mam, wtedy i Kwaśniewski i Miller podejmowali decyzję w zgodzie z interesem naszego państwa.

Europa chce uderzyć sankcjami w rosyjską gospodarkę. Tymczasem z Rosjan żyją też górale, którzy goszczą turystów. Słychać obawy wśród właścicieli pensjonatów?

- Słychać takie obawy. Nie wynika to z uprzedzeń. Do tej pory turyści rosyjskojęzyczni przyjeżdżali do Polski, bo poczuwali się do wspólnoty kulturowej i czuli się bezpiecznie. Turystyka rozwija się, jak jest spokój i jak mamy więcej pieniędzy. Kiedy za wschodnią granicą pojawiają się inne problemy, to turystyka schodzi na drugi plan. To będzie główna przyczyna mniejszej ilości turystów. Nie chodzi o uprzedzenia. Turystyka to rzecz ponadpaństwowa. Musimy oddzielić decyzje rządu od potrzeb przeciętnego obywatela.

Ten mniejszy ruch już widać?

- Może w lecie nie widać. Ich w lecie zawsze było mało. Są ciekawsze miejsca dla nich, jak Morze Czarne. Mają też Kaukaz. Turysta zimowy przyjeżdżał i to odczujemy w święta i ferie zimowe. Rozmawiałem z biurami podróży i oni czują, że rezerwacje są w zawieszeniu.

Sami górale są zaniepokojeni tym, co może wpłynąć na stan ich portfeli?

- Oczywiście. Nie chciałbym, żeby wizerunek górali był taki, że mają monety zamiast oczu. Turystyka to nie tylko chleb dla górali, ale dla całej Małopolski. Uruchomione połączenie Balic z Moskwą otworzyło Małopolskę na rynek rosyjski.

Wszyscy chcą góralom pomagać. Wall Street Journal uznał Morskie Oko za jedno z najpiękniejszych jezior świata.

- Tak. Wczoraj przyszła ta miła wiadomość. Ważna gazeta pokazała 5 najpiękniejszych jezior świata i pierwsze jest Morskie Oko. Jest tam piękny opis i piękne zdjęcie. Małopolska już działa i ten fakt będzie wykorzystany promocyjnie.

Pana nie martwią przygody z końmi ciągnącymi fasiągi do Morskiego Oka?

- Na pewno martwią. Dobrze, że są uważne działania środowisk, które chcą opiekować się zwierzętami. Ten przypadek, który był niedawno to koń się tylko potknął. On nie był wycieńczony. Działania TPN, które zastanawiają się czy nie ograniczyć ruchu samochodowego pomogą. Samą formę bym jednak utrzymał. To element kulturowy. To kontakt osoby, która przyjmuje turystę z turystą. Tego nie ma w innych regionach.

Pomysły podsuwa Gazeta Wyborcza. Na przykład chodzi o zastąpienie fasiągów czteroosobowymi bryczkami. Co pan na to?

- Przypomnę, że bryczki już jeżdżą i jeden koń ciągnie 4 osoby. Tutaj dwa konie ciągną 12 osób. Można to zmniejszyć do 10 osób i byłoby to łatwiejsze. Wtedy rozłożenie ciężaru pomaga. Jak jeden koń jest zmęczony to drugi przejmuje. Utrzymałbym jednak tę formę dowozu turystów. Lepsze to jest niż elektryczny transport do Morskiego Oka.