Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PO, Bogusławem Sonikiem.

 

Pan się zgadza z żartobliwymi opiniami, że wynik meczu Polska - Niemcy to najlepszy przykład tego, że relacje naszych krajów to może być wzór dla świata?

- To zbiegło się z rocznicą traktatu polsko-niemieckego i obchodami tej rocznicy. Zawsze to można wykorzystać i pokazać jak można przyjacielsko istnieć i remisować na mistrzostwach.

 

Podobało się panu to spotkanie?

- To było ciekawe i emocjonujące, chociaż naprzeciw takiej szachowej taktyki niemieckiej mieliśmy naszą obronę. To niepokoiło. Dokładność Niemców mogła być niebezpieczna.

 

Jakie skutki mógłby mieć dla Polski Brexit? Za tydzień będziemy wiedzieć czy zwolennicy wyjścia z Unii zdobędą większość. To będzie wieloletnie wyjście czy dramatyczne zerwanie?

- Rodzaj powiązań gospodarczych i interesów między Wielką Brytanią a UE jest tak wiele, że to musi trwać kilka lat. To jest w interesie Londynu i Anglików. Tu nie spodziewam się rozwodu z okładaniem się parasolkami.

 

Premier Cameron mówi, że to może być bolesna dekada. Donald Tusk mówił o 7 latach. Te warianty to może być zagrożenie dla funduszy strukturalnych, które są w tej perspektywie obiecane dla Polski?

- W tej perspektywie nie, ale należy się liczyć z mniejszymi środkami na te fundusze. Wielka Brytania jest potężnym krajem i płatnikiem, mimo że Brytyjczycy zawsze sobie potrafili wynegocjować odstępstwa finansowe.

 

Euro kosztuje prawie 4,5 złotego, frank nie schodzi poniżej 4,1 złotego. Pytam o konsekwencje dla naszych portfeli.

- Z tym się trzeba liczyć. Spekulacja giełdy będzie większa, im bliżej będzie tej daty. Miejmy nadzieję, że w instytucjach europejskich zdają sobie z tego sprawę i uspokoją społeczeństwo. Muszą być rzeczowe komunikaty, które zapobiegną takim negatywnym niespodziankom.

 

Wróćmy do Francji. Pan wiele lat tam spędził. Co się tam dzieje? Od listopada jest tam stan wyjątkowy, od tygodni są potężne protesty przeciwko reformie prawa pracy. Kraj jest na skraju paraliżu.

- Do protestów w sprawach próby reform Francja jest przyzwyczajona. Jak tam mieszkałem też były masowe strajki, był paraliż. Wojsko transportowało obywateli. Ludzie się podwozili. W wyniku takiej próby reformy i zmniejszenia przywilejów urzędników państwowych w połowie lat 90. premier przestał pełnić swoją rolę. Francja jest niereformowalna. Niemcom się to udało za poprzedniego kanclerza. Oni przeprowadzili reformy. Z drugiej strony jest terroryzm. Francja się z tym boryka. Jeszcze przed tym stanem wyjątkowym był wprowadzony najwyższy stopień zagrożenia. Było widać żołnierzy z długą bronią na przykład na lotniskach. To kraj narażony na terroryzm. Oni próbują sobie z tym radzić, ale to się udaje do momentu jak terroryści nie zmienią taktyki. Teraz terroryści wysyłają samotnych wilków. To jest trudne do wykrycia.

 

Pytam w kontekście tego co się dzieje w Wielkiej Brytanii. Taka destabilizacja we Francji nabiera innego wymiaru w kontekście unijnym?

- Tu sobie Francja poradzi. Czekają nas wybory. To będzie wykorzystywane w kampanii. To kraj zamożny, mimo zadłużenia publicznego. Francja potrafi pokonywać trudności, ale jest stagnacja w porównaniu do innych krajów.

 

Wczoraj funkcjonariusze CBA rozpoczęli kontrolę w 16 urzędach marszałkowskich. Chodzi o wydawanie pieniędzy z UE. Patrzy pan na to spokojnie czy doszukuje się pan podtekstów politycznych?

- To nie jest rutynowa akcja. Tak jest jak CBA zaczyna jakieś działanie w urzędzie na podstawie dowodów. Wejście równoczesne do 16 urzędów pod hasłem sprawdzania funduszy to wygląda na propagandę. Wejdziemy i coś znajdziemy. Przy wydaniu 17 miliardów euro nie da się nie znaleźć nieprawidłowości. Wtedy wyjdą na trybunę sejmową i będą machać zdobyczami wątpliwej jakości.

 

Wczoraj Senat bez poprawek przyjął ustawę antyterrorystyczną. To właściwie oznacza, że to prawo wejdzie w życie. Będzie pan spokojniejszy czy boi się pan, że rząd dostanie oręż do kontroli opozycji?

- To jest niebezpieczeństwo. Im więcej się mówi o zagrożeniu, tym więcej swobód poświęcamy. Trzeba na to uważać. Nawet jak jesteśmy bezpieczniejsi, bo możemy inwigilować terrorystów, jest niebezpieczeństwo, że przy lekceważeniu swobód obywatelskich, może się to przerodzić w uderzenie w grupy społeczne czy polityczne, które są niewygodne dla rządu. Francuzi zrobili specjalną instytucję, która czuwa nad zabezpieczeniem swobód obywatelskich w tym kraju. Jak ktoś wyraża niepokój z powodu tej ustawy to nie można go łączyć od razu z terroryzmem.

 

Jeszcze pytanie od słuchacza Radia Kraków. Gdzie miał pan większy wpływ na politykę? W Parlamencie Europejskim czy teraz w Sejmie?

- Sądzę, że Parlament Europejski jest niedoceniany. Ja pracowałem w komisji ochrony środowiska. Tam mieliśmy kompetencje ustawodawcze i tworzyliśmy prawo. Tam jest mniejsze emocjonalne zaangażowanie. W Sejmie jest większy wpływ na bieżącą politykę. To dwa różne sposoby uprawiania polityki. Tam są kompromisy, tu ciągły spór.