- Dostawałem dziesiątki sygnałów o nieprawidłowościach oraz dokumentów od ludzi usuwanych z kamienic. Jest wiele rzeczy, które trzeba wyjaśnić także dla dobra wymiaru sprawiedliwości - mówił poseł Sonik w porannej rozmowie Radia Kraków.


 

Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PO, Bogusławem Sonikiem.

 

Ma pan wrażenie, że pańskie działania ws. krakowskiej reprywatyzacji zaczynają przynosić skutek? Prokuratura zapowiada, że będzie weryfikować sprawy związane ze zwrotem nieruchomości w latach 2005-2016.

- No tak. W momencie, gdy wybuchła sprawa warszawska, tam się skierowała uwaga. Pojawiały się wątki w odpowiedziach ministrów, że za jakiś czas pomyślą o innych miastach. Wystąpiłem zatem do ministra sprawiedliwości, że w Krakowie musi być weryfikacja. Dostawałem dziesiątki sygnałów i dokumentów od obywateli, którzy brali udział w tych postępowaniach. Usuwano ich z kamienic i dostawali dokumenty, które wskazywały, że mają do czynienia z kuratorami 140-letnich właścicieli, właścicieli nieznanych z zamieszkania. Kuratorzy uzurpowali sobie prawo do usuwania ich z tych mieszkań. Jest masa rzeczy, które trzeba wyjaśnić, także dla dobra powagi wymiaru sprawiedliwości.

 

Z tych dokumentów od mieszkańców wnioskuje pan, że jest możliwość wzruszenia tych postępowań, które w ciągu ostatnich 10-12 lat zostały umorzone, lub w których odmówiono wszczęcia śledztwa? Takich postępowań w tym czasie było ponad 100.

- To będzie dotyczyć także postępowań cywilnych, czyli na przykład jak sądy uznawały testamenty. Mam informacje o tym, że jeden z testamentów miał 17 stron, ale jedna strona - ta najważniejsza - to był fax. Sąd uznał taką sprawę. Inna sprawa to pełnomocnictwo bez miejsca i daty wydania. To zostało zalegalizowane. To trzeba jeszcze raz ocenić i zweryfikować. Dużo postępowań toczyło się zaraz po wojnie. Wtedy grasowały grupy naciągaczy, którzy szukali osób o tych samych imionach i nazwiskach i przekazywali kamienice na ich rzecz w latach 40.

 

Właściciele działki przy Chmielnej 70, która urosła do rangi symbolu nieprawidłowości reprywatyzacyjnych, chcą teraz ją zwrócić miastu. Rozumie pan coś z tego? Komisja weryfikacyjna nie zdążyła się ukonstytuować, ruchów prawnych nie ma a właściciele chcą dobrowolnie zwrócić nieruchomość.

- Ci domniemani właściciele?

 

Domniemani, ale wpisani.
- To skutek postępowania karnego. Pewnie chodzi o mniejszy wymiar kary. To takie posunięcie, więc sąd może to uwzględnić.

 

W przypadku krakowskich spraw myśli pan, że są realne szanse, żeby lokatorom nękanym wzrastającymi czynszami przez nowych właścicieli – co do których prawomocności istnieje wątpliwość – ulżyć? Jest dla nich nadzieja? Nie robimy im nadziei ponad miarę?

- Nie. Dla niektórych jest nadzieja. Jest ul. Krakowska 13. Tam zaginęła księga wieczysta w latach 90. Mozolnie odtwarza się teraz stan prawny. Jest kwestia wypłacanych odszkodowań przez ministerstwo finansów. Sprawy nie są uporządkowane. Udział skarbu państwa w jednej z kamienic jest niepotwierdzony, mimo wypłacenia odszkodowania. Sprawa toczy się od 2001 roku. Tam można to przyspieszyć. Są takie sprawy. To nie jest skierowane przeciwko prawowitym właścicielom. Przeciwnie. To musi być potwierdzone, żeby uciąć plotki. Odzyskanie przez nich kamienic wiąże się z niedogodnościami dla innych, ale to musi być zgodne z prawem. Wtedy można znieść niedogodności. Druga sprawa jest taka, że potrzebne jest jasne stanowisko miasta, jak można lokatorom pomóc. Jest powołane biuro w Urzędzie Miasta. Oni sprawdzają sprawy administracyjne, ale potrzebna jest dla tych lokatorów, także oferta mieszkaniowa.

 

Nie spotyka się pan z takimi głosami lokatorów, że oni mają poczucie żalu? Przez ostatnie dwie kadencje rządziła PO z PSL, a pana aktywność zaczęła się w ostatnich kilkunastu miesiącach.

- Głównie żal jest adresowany do szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości. W tym kierunku idzie żal. Oczywiście w podtekście jest pytanie, dlaczego tego nie zrealizowano wcześniej. Odpowiedź jest taka, że brakowało ustawy reprywatyzacyjnej. Brakowało też silniejszego nadzoru.

 

Luty się jeszcze nie skończył, a Kraków – i wiele innych polskich miast - wyczerpał już dopuszczalną europejską ilość dni ze smogiem. Takich dni może być w ciągu roku 35. Jest pan wiceszefem sejmowej komisji ochrony środowiska. Co z tego wynika?

- Z tego wynika, że trzeba działać na szczeblu centralnym. Przedstawiono nam programy finansujące przedsięwzięcia związane z poprawą jakości powietrza z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Te programy zostały całościowo przygotowane. Teraz jest kwestia oceny tego. Trzeba się przyglądnąć. To jednak jest dobra wiadomość. Potrzebne są szybkie decyzje, które zabronią sprzedaży miałów. To jedna z przyczyn smogu. W tym tygodniu robię spotkanie z ministerstwem energii, żeby omawiać to rozporządzenie, które umożliwia ciągle wprowadzanie na rynek miałów i flotów. Musi być też rozporządzenie eliminujące najgorsze kotły. Po trzecie potrzebna jest strategia wykorzystania środków z UE na rozbudowę sieci ciepłowniczej. Wezwałem MPEC krakowski, żeby zorganizował wysłuchanie publiczne i przedstawił swoje plany rozwoju sieci w Krakowie. Oczywiście oni coś robią, ale nie wiemy w jakiej mierze korzystają ze środków z UE.

 

Samorządowcy z Małopolski już teraz mają obawy, czy będą w stanie skutecznie egzekwować małopolską uchwałę antysmogową, która 1 lipca wchodzi w życie. Chodzi na przykład o zakaz używania odpadów węglowych. Uchwała będzie skuteczna, skoro muły i floty dalej będzie można legalnie kupić na składach węgla?

- Sezon grzewczy zacznie się za 9-10 miesięcy. Decydujące będzie rozporządzenie ministra energii, które ma ten komponent kontrolny rozbudowany. Jest tam to opisane. Więc tylko w tym przypadku to będzie skuteczne. Jeśli to będzie się opierać na uchwale samorządowej, to raczej będzie to ostrzeżenie – uważajcie, bo to nie jest legalne.

 

Sprawa istnieje na poziomie samorządowym, ogólnopolskim, ale także na poziomie europejskim. Komisja Europejska wytacza Polsce proces przed Trybunałem Sprawiedliwości za to, że Polska nie spełnia norm jakości powietrza. To nas zdopinguje, żeby te przepisy dotyczące jakości paliw i kotłów przyspieszyć?

- Zdecydowanie. To jest jedna rzecz. Druga to bardziej przyjazne podejście do źródeł energii odnawialnych. Trzeba się wykazać działaniami w tej materii. Również z żalem słyszę, że minister infrastruktury twierdzi, że nie będzie popierał zakazu wjazdu do centrum starych samochodów. To powinno być zrealizowane. Nie rozumiem tej blokady. To nie jest kwestia zakazu dla ludzi biednych. Naprawdę do Krakowa musi się wjeżdżać starych rzęchem? Można go zostawić na obrzeżach i jechać komunikacją miejską.

 

Skoro już mowa o motoryzacji to jak ocenia pan postulaty w Planie Morawieckiego, żeby dużą część gospodarczego rozwoju Polski w najbliższych latach stymulowała elektromobilność, budowa elektrycznych samochodów i autobusów?

- To jest ciekawy kierunek, ale ostatni raz o tym słyszałem kilka miesięcy temu. Odpowiem jak w „Uchu Prezesa”. Chciałbym zobaczyć takie samochody i autobusy elektryczne, które wyjeżdżają z fabryk, samorządy je kupują i nimi jeździmy. Czas pokaże. Kibicuję temu.