Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłanką PiS, Barbarą Bubulą.

 

Jest dwumiesięczny areszt dla Marka Ch., byłego szefa KNF. Teraz powinna się zacząć poważna dyskusja o dotychczasowej pracy służb w tej sprawie?

- Myślę, że jest teraz pora, żeby decyzje podejmowały organy państwa, związane z wymierzaniem sprawiedliwości. W przypadku tej sytuacji ważne jest, że działania były szybkie. Nagranie zostało ujawnione, w tym samym dniu była dymisja szefa KNF. Zabezpieczenie nagrań było energiczne i szybkie. Z oskarżeń, które się pojawiają, mogę wyjaśnić sprawę słynnej poprawki. Rzeczywiście ważne jest, żeby dowiedzieli się słuchacze, że ta poprawka nie dotyczyła banków pana Czarneckiego. Ona dotyczyła małych banków. Nie było to związane z rozmowami pana Czarneckiego. To efekt prawa unijnego. Banki pana Czarneckiego podlegają innej procedurze. Wiązanie tej poprawki jest co najmniej nieporozumieniem.

 

Wrócę do kwestii byłego szefa KNF. Sąd godzi się na areszt i mówi o obawie matactwa. Nie trzeba się teraz pochylić nad krytycznymi uwagami posłów opozycji, którzy mówią, że to za późno? Szef KNF mógł chodzić na wolności i po powrocie z zagranicznej podróży, mógł spokojnie odwiedzić swój gabinet. Nikt nie wie co tam robił. Dopiero potem agencji CBA wkroczyli do siedziby KNF.

- Jest w wyjaśnieniach informacja dotycząca tego, że nie było tam sytuacji, w której nie byłoby osób sprawdzających co robi były szef KNF. Są nagrania i świadkowie, którzy potwierdzą jakie czynności były wykonywane. Podejrzenia, że działo się tam coś niezgodnego z prawem są bezpodstawne. Czynności trwają. Wszystkie aspekty sprawy zostaną przez służby i prokuraturę wyjaśnione.

 

Po niedzielnym incydencie na morzu Azowskim, UE wzywa Rosję do oddania ukraińskich okrętów i uwolnienia aresztowanych marynarzy. Tymczasem Rosjanie zapowiadają rozmieszczenie kolejnych baterii rakiet na Krymie. Jak pani ocenia tę sytuację?

- To trudny moment. Także ze względu na bezpieczeństwo Polski. Eskalacja tego konfliktu, agresja Rosji stawiają nasze położenie w trudniejszym stanie. Zastanawiające jest to, że USA wyrażały dwa dni temu zniecierpliwienie późną reakcją sojuszników europejskich. Widzimy znaczenie Nord Stream w tym konflikcie. Niemcy są związane lojalnością w stosunku do Rosji. Była reakcja UE, ale z opóźnieniem. Każda sytuacja zaostrzenia tego konfliktu pogarsza sytuację geopolityczną Polski. Musimy działać dyplomatycznie, żeby nie dochodziło do takiego trudnego położenia, kiedy ze strony Niemiec i UE nie ma wsparcia dla Ukrainy.

 

Jak z tej perspektywy ocenia pani ten fałszywy alert SMS we wschodniej Polsce? Alert wzywał mężczyzn do stawienia się w urzędzie gminy w związku z sytuacją na Ukrainie. To głupi żart, czy nie można wykluczyć już wojny hybrydowej?

- To jest tak, że Rosjanie często testują pewne rozwiązania, zanim je przeprowadzą. Są informacje o podobnych działaniach na Ukrainie. Trzeba to wyjaśnić. To sprawdzian dla naszych służb, które mają okazję się teraz wykazać i sprawdzić swoje umiejętności złapania sprawców. To niebezpieczny sygnał. Polska powinna być wyczulona na takie elementy wojny elektronicznej.

 

Jest pani w grupie sygnatariuszy listu do prezes TK Julii Przyłębskiej o natychmiastowe wyznaczenie terminu rozprawy ws. aborcji eugenicznej. Chodzi o wniosek grupy posłów z czerwca 2017 roku. Dlaczego ten apel się teraz pojawia?

- Pojawił się, bo upłynął długi czas od złożenia wniosku. Ponad 100 posłów złożyło ten wniosek. Mieliśmy nadzieję, że TK rozstrzygnie to tak, że nie będzie potrzeby debaty politycznej nad sprawą aborcji eugenicznej.

 

Da się to zrobić bez debaty o charakterze politycznym?

- Decyzja TK jest decyzją odsuwającą nas od bezpośredniej i emocjonalnej debaty w parlamencie. Przypomnę decyzję TK z końca lat 90. Wtedy TK rozstrzygnął, że aborcja ze względów społecznych nie jest zgodna z konstytucją. Zastanowienie się przez sędziów nad sprawą zabijania dzieci na przykład z zespołem Downa nie jest różne od tamtej decyzji. Ponieważ czekamy już od czerwca 2017 roku na zajęcie się sprawą, jest zrozumiałe, że taki list z oczekiwaniem na przyspieszenie procedury złożyliśmy u pani prezes.

 

Mocnych słów państwo używają w tym apelu. „Brak wyznaczenia do tej pory terminu rozprawy nie znajduje przekonującego merytorycznego wytłumaczenia. Trudno się dziwić spekulacjom medialnym sugerującym, że rozpoznanie wniosku jest celowo przeciągane z powodów politycznych, tak żeby doczekać do końca obecnej kadencji Sejmu”. Nie są to za mocne słowa?

- Każdy ma prawo oceniać decyzje o charakterze sądowniczym. Taki wniosek z każdej strony jest zrozumiały. Dochodzi do tego nasze sumienie. Przeciąganie tych rozstrzygnięć oznacza śmierć kolejnych dzieci. To zrozumiałe dla wszystkich, którzy się podpisali pod projektem tej ustawy. To grupa 800 tysięcy Polaków. Brak rozstrzygnięcia tego w Sejmie i TK budzi duże rozgoryczenie Polaków, którzy uważają aborcję eugeniczną za złą.

 

Wierzy pani, że dzięki temu apelowi do rozstrzygnięcia w TK dojdzie szybko, czy ziści się ta prognoza, o której państwo piszą? Ten temat jest emocjonujący. On polaryzuje Polaków. Do wyboru niespełna rok.

- Kwestia tego, czy mamy bronić życia, jest fundamentalna. W wielu przypadkach na PiS głosowali ludzie przekonani o konieczności usunięcia tego haniebnego przepisu z prawa. Oni oczekują od nas działania. Pod listem podpisało się prawie 100 posłów. Jakbyśmy podpisy zbierali dłużej, byłoby ich więcej. Wyrażamy głos wyborców.

 

3 grudnia zaczyna się szczyt klimatyczny ONZ w Katowicach. Wczoraj poznaliśmy strategię energetyczną Komisji Europejskiej do 2050 roku. Najważniejsza sprawa to neutralność dla klimatu w 2050 roku. Oznacza to zero węgla w produkcji energii. Nasza strategia zakłada, że w 2040 roku jeszcze 30% energii będzie z węgla. Informacja o tej strategii na kilka dni przed szczytem klimatycznym w sercu Śląska nie będzie gorzką pigułką dla Polski?

- Polska powinna się kierować swoją racją stanu. Trzeba zauważyć, że działania przeciwko ocieplaniu klimatu są ważne, ale winowajcami są największe gospodarki świata – USA i Chiny. Nie ma możliwości, że my całkowicie rezygnujemy z węgla i doprowadzimy do dramatycznej pozytywnej zmiany w kierunku polityki klimatycznej. Trzeba patrzeć przez pryzmat Kowalskiego i Nowaka, który używa w domu takich paliw.

 

Nie okaże się, że dla Kowalskiego trwanie przy węglu będzie droższe? Opłaty za emisję dwutlenku węgla sprawią, że energia z węgla będzie znacznie droższa niż czysta energia.

- Owszem, ale trzeba się zastanowić nad czasem przekształcenia naszej gospodarki w innym kierunku. To zasób naszego kraju. Uzależnienie się od innych źródeł energii, może spowodować takie sytuacje, jakie mamy w geopolityce. To będą źródła energii spoza naszych granic. Tego byśmy nie chcieli.