Według ostatniego sondażu TNS Polska, na Bronisława Komorowskiego chce głosować 41 procent Polaków, a na Andrzeja Dudę 24 procent. "Sondaże pokazują, że będzie druga tura. Pokazują też, że im bardziej Bronisław Komorowski rozkręca kampanię, tym bardziej spada mu poparcie" - mówiła posłanka Barbara Bubula w porannej rozmowie Radia Kraków.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Barbarą Bubulą.

160 tysięcy podpisów pod kandydaturą Andrzeja Dudy i niespełna 60 tysięcy pod kandydaturą prezydenta Komorowskiego. Nie a to jak w Małopolsce?

- Cieszę się. Chciałam podziękować tym, którzy zbierali podpisy i tym, którzy się podpisywali. To imponujący wynik. Będziemy silnym województwem. To dobra prognoza. To rezultat konkretnej kampanii Dudy. On pokazuje jasne plany, jak powrót do starego wieku emerytalnego. 67 lat to błąd. On to zmieni. Druga sprawa to pokazywanie błędów Komorowskiego, na przykład upór w dążeniu do wprowadzenia euro. Andrzej pokazał jakie są skutki tego dążenia.

 

Ostatni sondaż daje prezydentowi 41% a Dudzie 24%. To poniżej wskazań sondażowych dla PiS. Cieszy to czy martwi?

- Bardzo się ciesze, że będzie II tura. To pierwszy warunek naszej kampanii. Musi być II tura między prezydentem i Andrzejem Dudą. Okazuje się, że im bardziej kampanię prowadzi prezydent, tym bardziej mu spada poparcie. Ludzie się dowiadują o zaniechaniach prezydenta. Ludzie powiedzieli „sprawdzam”.

 

Słabsze notowania dla Dudy może pokazują, że to nie jest kandydat całej prawicy?

- Z pewnością poparcie dla Dudy będzie rosło. To efekt kampanii, którą on prowadzi. On dociera do każdego powiatu i chce się spotkać z ludźmi. Te spotkania są dobrze przyjmowane. Łatwość zbierania podpisów to pokazuje. Ludzie chcą zmiany. To optymistyczny sygnał.

 

Dzisiejsza Rzeczpospolita stawia pytanie co by było jakby Paweł Kukiz uzyskał dobry wynik a potem udałoby mu się wprowadzić do Sejmu kilku niezadowolonych. To byłby naturalny koalicjant dla PiS?

- Niestety mam co do tego wątpliwości. Nie sądzę, żeby Kukiz wprowadził kogoś do Sejmu. Mieliśmy takich kandydatów, którzy próbowali przekroczyć próg. To się kończy poniżej progu. My zawarliśmy dobry, choć trudny, sojusz z Ziobrą i Gowinem, żeby uniknąć utraty głosów. Taka tendencja jest lepsza niż tworzenie nowych prawicowych partyjek.

 

Czyli poparcie dla Pawła Kukiza od Solidarności martwi?

- Z tym poparciem Solidarności to za dużo powiedziane. Solidarność też popiera Dudę. Z biegiem czasu się okaże gdzie jest poparcie Solidarności.

 

Wczoraj minister Kosiniak-Kamysz mówił w Radiu Kraków o sposobach ratowania krakowskiej huty i rozmowach o tym między ministrem Piechocińskim a Arcelorem. Posłowie PiS mówili, że te rozmowy dotyczyły zamknięcia zakładu. Uspokoiły panią te zapewnienia?

- Na waszej antenie pojawiają się informacje niepokojące. Choćby oddanie 300 hektarów ziemi skarbowi państwa.

 

To powinno cieszyć. Związkowcy mówili, że to krok w dobrą stronę.

- Tak, bo ogranicza koszty własne huty, ale firma, która się kurczy to zły sygnał. To znaczy, że nie będzie płaciła podatku od tych ziem. Może będą wnioski o zwrot tych nieruchomości. Rodzi to wiele problemów. Ja bym nie podzielała optymizmu. Właściciel próbuje wynegocjować korzystne rozwiązania. Może nie jest to szantaż, ale taki znak zapytania. My z posłem Adamczykiem zadaliśmy ważne pytania: jakie decyzje podejmie rząd, czy rozmowy potajemne są prowadzone? To ważny temat.

 

Wszyscy liczymy, że decyzja o remoncie wielkiego pieca zapadnie lada dzień. Obniżenie akcyzy na energię elektryczną to najlepsze rozwiązanie dla huty?

- Na przykład. Widzimy jak różnimy się w polityce rządu z Niemcami. Niemcom udało się tak pokierować polityką, że ich huty są bardziej opłacalne.

 

Dziennik Polski wylicza, że w tym roku do krakowskich szkół nie pójdzie ponad 2000 sześciolatków. Jesteśmy rekordzistami. To powinno cieszyć czy smucić?

- To wyraz niezadowolenia do polityki rządu. Rodzice nie życzą sobie, żeby dzieci były przymusowo kierowane do szkół w wieku 6 lat.

 

Dawniej się chwalono, że dziecko poszło wcześniej do szkoły. Teraz rodzice robią wszystko, żeby wykazać, że dziecko jest do niczego.

- Szkoły się nieprzygotowane, są błędy biurokratyczne. Za wcześnie się robi te badania. Są błędy władz oświatowych. Za to odpowiada rząd PO.

 

Pani poszła do szkoły jako 6-latka. Nie było problemów.

- Owszem, ale ja chciałam i moi rodzicie chcieli. Do tego nie można jednak zmuszać. O to walczymy jako PiS.

 

Ambasador Rosji będzie na UJ. Jak to pani ocenia? Przysłużymy się stronie rosyjskiej?

- Niestety pewnie tak. To błąd władz UJ. Zawsze będzie to wykorzystywane propagandowo. Jak będą protesty w tej sprawie to Moskwa to wykorzysta do swoich celów, że tu jest wrogie nastawienie. Jak nie będzie protestów to będzie triumf, że racje rosyjskie zostały wyłożone na UJ. Ambasador jest narzędziem Putina. Nie będzie go można przekonać. U nich waży siła a nie rozum. Nie jest dobrze, że na UJ rzecznik takiej polityki jest honorowany.