"Dotąd wydawało się, że ta władza jest nieudolna w remontowaniu dróg i skracaniu kolejek do lekarzy, teraz bałagan sięgnął fundamentu demokracji" - mówiła posłanka Bubula w Radiu Kraków. Jak przekonywała, wiele elementów podczas tych wyborów sprzyjało fałszerstwom. Wskazała między innymi na długie liczenie głosów. "Jeśli nie uporządkujemy tego bałaganu, będą się w tym chaosie zapadać kolejne dziedziny życia" - mówiła Barbara Bubula w porannej rozmowie Radia Kraków.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Barbarą Bubulą.

 

Cieszy się pani, że 13 grudnia wyjdzie pani na ulicę?

- Tak. Wydaje mi się, że dobrze jest, jak jest termin jednolity w całej Polsce, kiedy można wyrazić zaniepokojenie z powodu stanu naszego państwa. Widzimy, że jest coś niedobrego. Do tej pory wydawało się, że ta władza jest tylko nieudolna w remontach i budowie dróg, ale teraz widzimy, że bałagan, który sprzyja nieuczciwości, sięgnął także aktu wyborczego, czyli fundamentu demokracji.

 

13 grudnia pani będzie chciała manifestować to, że mamy bałagan czy to, że wybory zostały sfałszowane?

- Jest silny związek między jednym i drugim. W bałaganie łatwo niektórzy kręcą sobie lody. To jest bałagan, który sprzyja kumoterstwu i nepotyzmowi.

 

Mówi pani o mętnej wodze. Według pani wybory zostały sfałszowane?

- Wiele elementów sprzyjało fałszerstwom. Sprzyjał fakt długiego oczekiwania na wyniki. Nie wiemy, co się w tym czasie dzieje z dokumentacją wyborczą. Żaden członek obwodowej komisji nie wie, co się dzieje z tymi workami. Jakby ktoś zażyczył sobie powtórnego przeliczenia głosów, to służby by wpadły w panikę. Bałagan z pilnowaniem dokumentów jest straszny. Ostatnio czytałam analityka, który usiłował dotrzeć do wyników z 1989 roku. Okazuje się, że one też są niedostępne. To niedobrze, jak dokumentacja wyborcza nie jest zachowana i zabezpieczona, nawet do analizy. Protokół z takiego głosowania powinien być natychmiast dostępny, także w formie elektronicznej. Jak się wejdzie na stronę PKW, to w wizualizacji wyborczej jest frekwencja z godziny 17.30 z dnia wyborów. Nie ma żadnych protokołów.

 

Nie mamy do czynienia z dwoma rzeczywistościami? Pani mówi o wyborczym buncie a dzisiejsza Rzeczpospolita pokazuje, że 60% Polaków ufa wynikom wyborów.

- Niektórzy ludzie starają się patrzeć na rzeczywistość tak, żeby nie dostrzegać problemów. Tak jest łatwiej. Nie potępiam tego, rozumiem to. Ludzie chcą mieć święty spokój. Jednak jak tego nie uporządkujemy, to kolejne dziedziny życia się zapadną. Nie ma naturalnego mechanizmu odnowy, jak wybory są tak przeprowadzane.

 

Jak weźmiemy pod uwagę wybory do krakowskiej rady miasta, gdzie wygrało PiS, to tu też była mętna woda i wyniki nie odzwierciedlają tego, co powinny?

- Sądzę, że tak.

 

Wyżej powinien wygrać PiS?

- Trochę pan się śmieje.

 

Jak byśmy mówili przed wyborami i by była teza, że będzie remis, to byłby sukces PiS. Tymczasem PiS wygrywa.

- Ja się cieszę, że wygrywa. Nie znam dokładanych wyników. Sądzę, że tu było mniej głosów nieważnych. To sygnał, że nie było większych nadużyć. Chcemy, żeby wynik był wiarygodny. Wtedy można mówić o silnej legitymacji ze strony rady miasta. Nie chodzi o to, kto wygrał, ale o to czy proces wyborczy był wiarygodny. Czy te wyniki dają podstawę, że wszyscy zostali wybrani w sposób uczciwy?

 

Może chodzi o problem z małą skutecznością koalicyjną PiS? Jakby była większa, to problemu by nie było?

- Sądzę, że skuteczność koalicyjna jest i będzie.

 

Z SLD jak na razie.

- Pan się znowu uśmiecha, ale nie było innego sposobu, żeby zakwestionować to, co się działo, jak nie zaprosić wszystkich sił politycznych. Przyszło SLD a nie przyszli ci, którzy korzystają na tej sytuacji. Korzysta PSL i PO. Jak ktoś obserwuje rzeczywistość, to nie można mówić, że to koalicja rządowa. To ocena rzeczywistości ze strony PiS i SLD.

 

Trzymając się tej skuteczności koalicyjnej to po wyborach do krakowskiej rady miasta, profesor Ryszard Terlecki pytany, czy PiS powinien szukać porozumienia z Jackiem Majchrowskim, by rządzić w Krakowie, odpowiada, że nie będzie szukać. To jest ta skuteczność?

- Pamiętajmy, że za tydzień jest II tura. Tam się spotka urzędujący prezydent i kandydat PiS, Marek Lasota. Nasz kandydat ma szansę wygrać. Mówienie o koalicjach teraz jest przedwczesne. Ważne jest, kto będzie prezydentem. Sądzę, że będzie nim Marek Lasota. Jacek Majchrowski nie rozwiązał wielu problemów Krakowa. Warto zaufać komuś, kto ten marazm zniszczy i odblokuje tematy zablokowane, jak problem mieszkaniowy, chaosu, zatkanie Krakowa. Jest problem uczynienia z Krakowa miasta taniej, pijackiej rozrywki.

 

To może przesada, że Jacek Majchrowski nie rozwiązał żadnego problemu.

- Żadnego z ważnych, które dotykają mieszkańców.

 

Jakby jednak wygrał Jacek Majchrowski, to może konieczne byłyby takie koalicje w konkretnych sprawach?

- Byłam radną przez wiele lat, zanim nastał Jacek Majchrowski i tam 90% głosowań jest takimi, za którymi są wszyscy radni. To życiowe sprawy. Chodzi tylko o budżet miasta, żeby on nie stwarzał zagrożeń. To najważniejsze głosowania. Sądzę, że nie będzie zgody, jak prezydentem będzie Jacek Majchrowski. Jego polityka jest nie do przyjęcia dla dużej części mieszkańców.

 

Nie jest pani przykro, że jak donosi prasa, Marek Lasota korzystał z abonamentu ABW, żeby parkować w centrum za darmo, że nie odprowadza podatków w Krakowie? Nie musi, odprowadza w Olkuszu, ale korzysta ze wszystkiego.

- Kampania wyborcza polega na wyszukaniu minusów kandydatów. PO stronie jacka Majchrowskiego jest dużo więcej. Tu mamy dwa. Mamy szansę wygrać.

 

Nie odpowiedziała pani. Nie jest głupio?

- Sam kandydat to wyjaśniał. To jest jasne. Nie ma pola do podejrzliwości. Po stronie Jacka Majchrowskiego jest większa lista zarzutów.