Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłanką PiS, Barbarą Bartuś.

 

Dzisiaj premier Mateusz Morawiecki ma przedstawić założenia oświatowego okrągłego stołu, który zapewne zostanie zwołany w przyszłym tygodniu. Jaki on powinien być? Jak najszerszy, wliczając w to samorządowców i opozycję?

- Tak. Pora na poważną rozmowę o systemie edukacji. O tym, jak jest zorganizowane kształcenie w Polsce, o prawach i obowiązkach nauczycieli. Dzisiaj udały się egzaminy gimnazjalne, ósmoklasistów, ale przed nami matury, ten najważniejszy okres dla młodego człowieka. Większość z nas pamięta nerwy przy maturze. Jest obawa, czy matury się odbędą. Młodzi ludzie mają ten problem, który nie powinien się zdarzyć. Pora porozmawiać poważnie. Nauczyciele mówią, że robią strajk dla swoich uczniów. Korepetycje nadal są udzielane w czasie strajku. To jest dla uczniów. Myśląc poważnie o młodych ludziach, których chcemy wykształcić, trzeba usiąść i rozmawiać. Mam nadzieję, że ZNP zechce wziąć w tym udział, nie będzie tylko rzucało żądania.

 

Dziś ostatnia szansa na porozumienie związkowców z rządem przed świętami. O 10:00 w Centrum Dialogu ma się odbyć spotkanie. Porozumienie jest możliwe? Słyszymy, że żadna ze stron nie będzie skłonna, żeby pójść na kompromis.

- Ja się obawiam. Żądania ZNP i pana Broniarza nie maleją, ale się powiększają. Wszędzie wiadomo, że strajk nie wybuchł teraz. Rozpoczął się proces podwyżek. Do mnie dochodzą głosy, że ten strajk był przygotowywany na ten okres. To okres wyborczy. To jest najgorsze.

 

Ale jest to też okres egzaminów.

- Mam nadzieję, że w święta się to uspokoi i przyjdzie refleksja. Wykształcenie jest bardzo ważne. Jego jakość też. Dlaczego tak dużo młodych ludzi musi korzystać z korepetycji? O tym przy okrągłym stole – nie tylko o płacach – będą rozmowy ze wszystkimi.

 

Za tydzień Sejm ma zająć się rozszerzeniem programu 500+ na każde dziecko. To chyba najważniejszy punkt „Piątki Kaczyńskiego”. Myśli pani, że wszyscy posłowie podniosą rękę za tym rozwiązaniem?

- Jestem posłem trzecią kadencję. Widzę co teraz się dzieje. Nawet za pierwszą propozycją 500+ nie wszyscy głosowali. Opozycji jest to nie na rękę, bo nie będzie zarzutu dlaczego jedynak nie ma mieć 500+. Dzisiaj tego nie będzie. Na każde dziecko do 18 roku życia rodzina dostanie 500 złotych. To nie jest obietnica powyborcza, ale na teraz. Rocznie rodzina na jedno dziecko dostanie 6000 złotych. Obecna opozycja nie jest partnerem do rozmów. Będą argumenty dlaczego nasze działania są złe. Z tym się spotykam.

 

Może dlatego zadrży niektórym przedstawicielom opozycji ręka, bo słyszą, że te rozszerzone programy społeczne w kolejnych latach będzie trzeba finansować ze zwiększonych wydatków, na przykład z likwidacji OFE? Może zasadne jest pytanie, czy rozszerzanie programu 500+ to dobry pomysł?

- Likwidacji OFE i zabrania pieniędzy dokonał rząd pana Tuska. On w 2013 roku zdecydował, że pieniądze w OFE nie są Polaków. Rząd Donalda Tuska ukradł 153 miliardy - takie były głosy. Chodzi o takie pieniądze. TK pod prezesem Rzeplińskim potwierdził, że to nie były pieniądze Polaków. Rząd premiera Morawieckiego chce oddać Polakom te pieniądze. Reforma mówiła, że pieniądze w OFE to pieniądze Polaków, które mogą być dziedziczone.

 

W skrócie rząd mówi tak: albo oddamy pieniądze z OFE obywatelom w 100% na konto ZUS, czyli do wielkiego worka, z którego płaci się emerytury na bieżąco, albo oddamy na indywidualne konta emerytalne, ale pomniejszone o 15%.

- Pomniejszone, ale te pieniądze nie będą potem opodatkowane. One będą mogły być wybrane jednorazowo bez podatku lub w ratach. Ta opłata ustalana na wysokości 15% jest niewiele wyższą, jaka była pobierana od OFE na prywatne firmy, które to wywoziły poza granice. Dzisiaj te 15% pójdzie w kierunku ZUS, który wypłaca Polakom emerytury. System zmieniamy. Chcemy wyższych emerytur dla Polaków. Przyjmowaliśmy ustawę o dodatkowej emeryturze. Opozycja krzyczała, czemu nie mówimy o całościowych rozwiązaniach. To jest propozycja. Polacy się zrazili do tych trzech filarów – ZUS, OFE i dobrowolnych ubezpieczeń. Dzisiaj rząd premiera Morawieckiego swoją autentycznością i spełnianiem obietnic chce przekonać Polaków, żeby zrobić dywersyfikację naszych przyszłych świadczeń. To indywidualna decyzja czy będzie chciał zostać w ZUS, czy chce, żeby IKE zarządzało jego pieniędzmi.

 

W naszym okręgu udało się zarejestrować 9 list do Europarlamentu. Wśród nich jest lista PiS, z której pani kandyduje. Zapytam o inny komitet. Tylko w Małopolsce zarejestrował się komitet PolExit. Małopolska i Świętokrzyskie to najbardziej eurosceptyczne regiony w kraju?

- Myślę, że moja Małopolska jest dość specyficznym rejonem. Tutaj jest bardzo dużo wyborców. Stąd jest możliwość, że znajdujemy różne poglądy. Jesteśmy regionem prawicowym, ale można znaleźć ludzi od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy.

 

Nie niepokoi to pani?

- Nie znam tego środowiska. Dla mnie to zaskoczenie. Nawet nie wiedziałam o tym. Jednak nie znajdzie ono poparcia. To komitet, który chce zwrócić uwagę na mankamenty UE. Unia to gra interesów. Przedstawiciele Polski nie zawsze zabiegali o nasze interesy. Stąd pewnie ten komitet. Nasza obecność w UE jest potrzebna, ale o interesy musimy dbać na równych zasadach. Musimy dążyć do tego, żeby nasza pozycja w Unii się poprawiała. Od 3 lat na to pracujemy.

 

3 maja święto konstytucji. Pani od kilkunastu lat organizuje konkurs historyczny dla uczniów małopolskich szkół. Uczniowie chętnie chcą o czasach konstytucji, czasach stanisławowskich się wypowiadać?

- Odkąd zostałam posłem – od 2008 roku – organizuję konkurs „Konstytucja 3 maja, czasy stanisławowskie”. Kiedyś to był konkurs dla szkół gimnazjalnych, teraz dla podstawowych. Szkoły wystawiają 3-osobowe zespoły. W tym roku jest ponad 60 szkół. Z Krakowa są dwie szkoły. To konkurs dla całej Małopolski. Mam honorowy patronat marszałka Sejmu.