Zapis rozmowy Jacka Bańki z burmistrzem Wieliczki, Arturem Koziołem.

 

Przed ŚDM pan w ogóle sypia?

- Muszę. Żeby żyć, trzeba się przespać kilka godzin.

 

Tragiczna seria w Niemczech nie powoduje koszmarów?

- Jest analiza każdej sytuacji. Tych wydarzeń nie da się do końca przewidzieć. Jak ktoś jedzie z zaopatrzeniem główną ulicą to daje to teraz do myślenia. Stajemy się przez to ostrożniejsi.

 

Minister Błaszczak uspokaja i mówi, że mamy najlepiej w historii zabezpieczoną imprezę. Nie obawia się pan o Wieliczkę? Główny nacisk będzie położony na Kraków?

- Nie chcę tego porównywać. Każdy obszar jest inaczej traktowany. W Krakowie są zabudowania. To jest inaczej przygotowane niż obszar otwarty w Brzegach. Brzegi można porównać do Euro. Tam się nie wydarzy nic złego. Tam teren jest przygotowywany od długiego czasu. Są kamery i osoby. To będzie najbezpieczniejsze miejsce na świecie.

 

W ostatnich dniach mieszkańcy nie przychodzili do pana i nie pytali co robić? Zostać czy uciekać?

- Nie. Mamy jednak utrudnienia. W Brzegach byłem wczoraj sprawdzany kilka razy. Jak chodzi o mieszkańców to jest fajne wrażenie. Można było tam przyjechać w ostatnich tygodniach. Wczoraj przyszło tam tysiąc osób. Zainteresowanie jest ogromne. Powstał ołtarz. Droga powiatowa wygląda teraz jak Floriańska.

 

Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z niemieckich wydarzeń?

- Jak chodzi o ŚDM to musimy być przygotowani na kontrolę. Idę z dziećmi na wydarzenie to wiem, że ktoś może poprosić dziecko o ściągnięcie kurtki. W sobotę na święcie miasta nikt się nie denerwował jak służby chciały coś sprawdzić. Tak będzie. Jakie wnioski? Trzeba żyć. Nie możemy się zatrzymać. Za tydzień nie będzie ŚDM. Wiele służb pracuje, żeby było dobrze. Są przygotowane działania operacyjne. Ludzie też muszą być wyczuleni. Ufność musi być, ale musimy się troszczyć o różne zachowania. Nie możemy się jednak bać. Nie dajmy się sparaliżować. Musimy żyć.

 

Krakowscy samorządowcy szacują, że z Krakowa na czas ŚDM mogło wyjechać około 300 tysięcy mieszkańców. Jakie są szacunki dotyczące Wieliczki?

- Do nas przybywa.

 

Może się z Krakowa przenieśli?

- My żyjemy w tym okresie z turystyki. Około 10 tysięcy osób codziennie odwiedza kopalnię. Przyjadą pielgrzymi, będzie ich w Wieliczce mieszkało ponad 20 tysięcy. Mieszkańcy w ramach urlopów zmienili kalendarz. To widać. Jak chodzi o ilość osób to nam nie ubędzie.

 

Co z dostępem do usług i towarów? Ile sklepów zostało zamkniętych?

- Tu walczę z plotką. Prosimy, żeby nie zamykać obszarów handlowych, bo tam nie będzie utrudnień. Prosiliśmy o otwarcie punktów. Proboszczowie o to wczoraj apelowali. Nie róbmy pustyni handlowej. Służby pracują, żeby dostępność była. Może nie dojedzie się tam samochodem, ale przyjdą tam ludzie i kupią.

 

Czyli Wieliczka nie będzie oblężoną twierdzą?

- Nie może być. Kluczowy moment będzie jak pielgrzymi będą zmierzali na Brzegi. Ktoś zobaczy w telewizji tłumy. Potem trudny będzie zwrot pielgrzymów. Na taką ilość osób mało kto jest przygotowany. To będzie jednak pozytywne. Nie wiedzieliśmy tylu ludzi nigdy w Brzegach.

 

Jaka Wieliczka będzie po ŚDM? Będzie msza, papież Franciszek ze stułą z symbolami Wieliczki. To będzie ważny moment dla Wieliczki.

- Najważniejsze jest zbudowanie obszaru i zaproszenie papieża. Z tego się cieszymy. U nas przemysł turystyczny i religijny jest ważny. To było widać. Marka Wieliczki przez to rośnie. Żyjemy z tego. Brzegi i Campus to najważniejszy obszar społeczny. Powstał tam dom dla osób starszych, magazyn żywności Caritas. Ojciec Święty zostawi symbole. Będzie ta stuła.

 

Ona nie będzie licytowana?

- Tak. Licytację prowadzi Caritas. To rower, koszulka Kuby Błaszczykowskiego czy buty papieskie, które zrobiły furorę. Jak nasz zespół pokazywał te rzeczy to mówiliśmy, że chcemy przekazać dom na cele społeczne. To co będzie licytowane, idzie na zakup karetki dla uchodźców z Syrii. To ważny element. Chcemy pomóc osobom, które tam potrzebują wsparcia.

 

Jakie słowa papieża chciałby pan usłyszeć w Brzegach?

- Już mówiłem. Chodzi o miłosierdzie. Czekamy też na słowa o pokoju. Jedno słowo, które papież będzie odmieniał to pokój. Widzimy co się stało na Ukrainie, co się dzieje we Francji i w Niemczech. To jest ważne słowo. Dla mnie, dla moich dzieci to będzie najważniejsze słowo.

 

Jakieś specjalne przesłanie do Polaków?

- Nie chodzi o to. To ŚDM. Każde słowo będzie pasowało do każdej nacji. O to chodzi. Dzisiaj na świecie nie ma co patrzeć regionalnie. Życie jest trudniejsze. Każde słowo będzie pasowało do człowieka.

 

Co z panem po ŚDM? Watykan? O tym słyszymy.

- Jak nie piję rano kawy to czytam o tym. Urlop z dziećmi i praca. Mam kontrakt z mieszkańcami na kilka lat. Te lata nie będą mniej intensywnie. Mamy duże projekty. Wiem o co chodzi z tym Watykanem. Kilka lat temu ktoś mnie pytał co będę robił. Powiedziałem coś, co było nieosiągalne. Nagle to się stało teraz. Kto przypuszczał, że będziemy dzisiaj rozmawiać? Jednak nadal sądzę, że to jest nieosiągalne.

 

Wytrwałości zatem życzymy.

- Będzie ciężko. Pracują tysiące ludzi, nie tylko ja. Jesteśmy elementem. Jesteśmy dobrze przygotowani. Osoby z zewnątrz mówią, że te ŚDM organizacyjnie są dobrze przygotowane.