Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłanką PiS, Anną Paluch.

 

Zawarte w sobotę porozumienie liderów Zjednoczonej Prawicy zamyka kryzys, który od dwóch tygodni obserwowaliśmy w relacjach liderów PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia?

- Myślę, że tak. Trzeba pamiętać o tym, że startując w wyborach przed rokiem, dokonaliśmy zobowiązań wobec wyborców. To skuteczne działanie, sprostanie wyzwaniom. Ekipa niespójna, w której wewnętrzne relacje nie są poukładane, nie zrealizowałaby takiego programu. Cieszę się. Nowa umowa koalicyjna i to, co powiedział prezes Kaczyński, że to, co będzie to zrobienia dla umocnienia naszej wspólnoty i poprawy losu każdego obywatela Polski, będzie uczynione. To jasna deklaracja, że przystępujemy do pracy. Ofensywa jesienna jest i bierzemy się do pracy z jasno ułożonymi relacjami między koalicjantami.

 

Z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim? To pewne?

- Tak. Myślę, że to dobry pomysł. Zmniejszy się liczba ministerstw z 20 do 14. Prezes Jarosław Kaczyński wchodzi do rządu. To jasny i czytelny obraz. Cały czas nasza nieudolna opozycja bombarduje prezesa tym, że jest szeregowym posłem i pociąga za sznurki z tylnego siedzenia. Teraz sytuacja będzie jasna.

 

Wspomniała pani o opozycji. Przytoczę wyniki sondażu pracowni Estymator dla portalu Do Rzeczy. Gdyby dzisiaj odbyły się wybory, Zjednoczona Prawica zdobyłaby większość sejmową. Ciekawie jest na opozycji. Do Sejmu wszedłby ruch Szymona Hołowni, spada poparcie dla Koalicji Polskiej i Lewicy. Trzykrotne stan posiadania w liczbie posłów zwiększyłaby Konfederacja. Jak się pani do tego odnosi?

- Na teraz każdy sondaż obrazuje aktualny stan rozkładu poparcia. Nie sądzę, żeby wybory miały miejsce. Nieco wcześniejsze sondaże pokazały, że nasi koalicjanci byliby poniżej progu. Nawet we dwójkę by nie byli w połowie progu. Wyborów nie będzie. Za 3 lata zobaczymy, jakie będzie poparcie dla pana Hołowni. To się rozwieje. Nie ma okazji do aktywnego działania, wykazania się. Te łzawe konferencje i klipy nie robią wrażenia na wyborcach. Obraz się zmieni, gdy przyjdzie czas wyborów.

 

W weekend obserwowaliśmy w wiadomościach migawki z Izraela i Francji, gdzie mieszkańcy protestowali przeciwko zbyt dużym obostrzeniom spowodowanym epidemią koronawirusa. Liczba przypadków w tamtych krajach rośnie. W Polsce od kilku dni mamy ponad 1000 przypadków. Uda się uniknąć ogólnopolskiego lockdownu? Jakie trzeba zastosować ograniczenia, żebyśmy powstrzymali skutecznie rozwój pandemii?

- Najważniejszy jest zdrowy rozum i dyscyplina wewnętrzna każdego Polaka. Wczoraj wieczorem kupowałam benzynę w Nowym Sączu. Minął mnie młodzian z gołą twarzą. Do kasy poszedł bez maseczki. To denerwujące. Jeśli są przepisy, powinny dotyczyć wszystkich. Bez rozumu możemy mieć kłopoty. Rząd rozważnie dawkuje środki ochrony. Obostrzenia są w powiatach z dużą liczbą zakażeń. Restrykcje są ograniczane. Zdrowy rozum nakazuje noszenie maseczki, higienę, dystans. To jest obrona. Te demonstracje... Mamy Don Kichota, który z wiatrakami walczył. Można krzyczeć, że choroby się nie chce, ale ona jest. Trzeba włączyć najmniej dotkliwe, ale skuteczne formy ochrony. U nas poziom zakażeń jest dużo niższy niż na zachodzie Europy. Mamy poniżej 10% obciążonych respiratorów. Nie jest źle. Śmiano się na początku lockdownu z noszenia maseczek, ale one spełniają role. Trzeba to robić. Mam nadzieję, że doczekamy się szczepionki na covid.

 

Maseczki kiedyś kojarzyły nam się ze smogiem w Azji. Dzisiaj małopolski Sejmik ma zająć się głosowaniem nad ostateczną wersją Programu Ochrony Powierza dla Małopolski. Prace nad tym dokumentem trwają bardzo długo. Na ile skutecznie uda się w dokumencie pogodzić przyspieszenie walki ze smogiem w małopolskich gminach z ochroną mniej zamożnych mieszkańców regionu, czy z ochroną tych dziedzin gospodarki, której przedstawiciele mają zastrzeżenia do tego dokumentu?

- Taki dokument wymaga dłuższego czasu. Kwestia konsultacji i uzgodnienia go z gminami i powiatami... Każdy z tych organów władzy ma swoje funkcje do wykonania. Takie programy udają się, jak jest współpraca wszystkich jednostek. Trzeba go dobrze było skonsultować. Stąd prace trwały tak długo. Taki program musi godzić różne interesy. Zdrowy rozsądek dominuje. Takie zapisy jak wyłącznie kotły na biomasę od 1 stycznia 2020 roku, z wyjątkiem tych, które są w trakcie realizacji, a pozostałe spełniające standardy ekodesignu już za własne pieniądze, czy rok później wyłącznie kotły na biomasę o emisji poniżej 20 miligramów to są w miarę rozsądne i możliwe do poniesienia obciążenia. To, że poza Krakowem jest większa swoboda stanowienia prawa, nie ma zakazu kotłów węglowych i kominków... To by szło za daleko. Danie możliwości radom gmin to dobre rozwiązanie. Lokalny samorząd musi wybrać, czy bardziej im się opłaca standard gminy ekologicznej z czystym powietrzem, czy trzeba poczekać i dać czas mieszkańcom, żeby źródła wymienili. To wielki wysiłek finansowy. Trwa program Czyste Powietrze. To spore zaawansowanie w podpisywaniu umów, wypłatach. Fakt, że gminy się angażują. Były informacje odnośnie Czystego Powietrza. Ponad 600 gmin w kraju zadeklarowało wsparcie. Będą punkty obsługi w gminach, zatrudnienie ekodoradców, informacje, publikowanie danych o zanieczyszczeniu powierza na swoim terenie i analiza ubóstwa energetycznego. Najlepiej zrobi to gmina. Jeśli kieruje się duże środki publiczne - 103 miliardy od rządu i województwa też się dokładają – nikt nie zastąpi gminy w dobrej analizie ubóstwa energetycznego. Do tego ważna jest kontrola palenisk.

 

Pojawił się ostatnio taki pomysł, by gminy w ciągu 12 godzin musiały reagować na sygnały dotyczące palenia śmieci i zarządzać kontrole. To możliwe? Wiele gmin nie ma swoich straży.

- Nie wiem, czy w gminie Kraków by to było do wykonania. Nie tylko małe gminy miałyby problem. Przepisy prawa lokalnego powinny być wykonalne. Na obecnym etapie byłoby to utrudnione. Jak ktoś spali jakiś odpad w piecu, można to wykryć. Czy to nastąpi dobę wcześniej, czy później, nie ma znaczenia. Zostanie wykryte. Gminy mają narzędzie do dyscyplinowania mieszkańców. Czasem to może być uciążliwe. Wiem, że organizacje upominające się o czyste powietrze są niecierpliwe, ale przepisy prawa powinny być wykonalne. Inaczej to dewastacja szacunku dla prawa, jeśli jest przepis, którego nie da się wyegzekwować.

 

Jeszcze krótko o pracach w Sejmie nad rządowym pakietem zmian ustaw wspierających rozwój mieszkalnictwa. Te projekty są procedowane w komisjach. Uczestniczy pani w tym. Nowe przepisy sprawią, że samorządom łatwiej bezie budować tanie mieszkania na wynajem i będziemy bliżej rozwiązania bolączek mieszkaniowych?

- Zdecydowanie tak. Gmina ma obowiązek utrzymywać zasób mieszkaniowy. To tanie mieszkania komunalne, mieszkania tymczasowe. To istotna pomoc dla gmin sięgająca nawet 80%, żeby odnawiać zasób komunalny. Gminy mają wiele budynków zdezelowanych. Po dokonaniu remontów one poszerzą zasób mieszkaniowy. W 2006 roku, gdy została uchwalona ustawa o mieszkaniowym zasobie gminy, nasz pierwszy rząd PiS poszedł w tym kierunku. PO to potem porzuciła i zlikwidowała. Ona poszła w kierunku deweloperki. Od dewelopera mieszkanie kupi tylko osoba bardzo zasobna. Poszerzenie instrumentarium, danie gminom wsparcia, żeby były w stanie podjąć prace, to szansa, żeby w pewnym zakresie ofertę dostępnych mieszkań poszerzyć.