Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury, Andrzejem Adamczykiem.

 

Po piątkowym spotkaniu osób z kierownictwa PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim w krakowskim biurze partii mówił pan, że potrzebna jest chwila refleksji po gorących momentach sejmowych, kiedy na ostrzu noża stanęła przyszłość koalicji rządzącej. Po tej chwili refleksji w weekend jesteśmy bliżej odpowiedzi na pytanie, co dalej ze Zjednoczoną Prawicą?

- Tak. To taki zasadniczy sposób na to, żeby rozwiązać ważne problemy. Nie tylko polityczne, ale z punktu widzenia przyszłości państwa, możliwości realizacji ważnych programów dla Polski. Refleksja zawsze jest potrzebna. Mam nadzieję, że ona będzie udziałem naszych koalicjantów, szczególnie w parlamencie. Dzisiaj w godzinach wczesnopopołudniowych będzie spotkanie, narada kierownictwa PiS. Tam zostaną podjęte ostateczne decyzje. Jestem przekonany, że weekend był też okazją do rozmów. Mam nadzieję, że szefowie partii koalicyjnych byli w kontakcie z prezesem Kaczyńskim. Mam nadzieję, że dzisiejsze decyzje będą służyły Polsce.

 

W piątek z ust polityków PiS padały mocne słowa. Marek Suski mówił, że koalicjanci mogą pakować biurka w ministerstwach. Łukasz Schreiber mówił, że koalicjanci są w stanie separacji, co może zakończyć się rozwodem. Są chyba trzy możliwości. Albo koalicjanci usiądą do stołu i wyjaśnią sobie różnicę zdań, albo rząd mniejszościowy, albo wcześniejsze wybory.

- Tak, ale nie chcę dywagować, co się stanie dzisiaj wieczorem i w najbliższym tygodniu. Mam nadzieję, że ci, którzy skazali się na separację… To nie decyzją kierownictwa PiS nasi koalicjanci złamali wcześniej ustalone zasady. Oni głosowali wbrew ważnym ustawom. Mam na uwadze ustawę o ochronie zwierząt. Jest też generowanie żądań i oczekiwań w trakcie negocjacji. To podniosło temperaturę. Głosowanie było decyzją naszych koalicjantów. Prosiliśmy ich, żeby wsparli nasze inicjatywy. To naturalne. Stąd ta separacja, ta alienacja ze środowiska Zjednoczonej Prawicy. O ile takiego pojęcia można używać w czasie teraźniejszym.

 

Legendami zaczyna obrastać piątkowe spotkanie w krakowskiej siedzibie PiS. Dziennikarze zauważyli pojawienie się w pobliżu prezesa NIK Mariana Banasia. Niektórzy sugerowali, że brał udział w spotkaniu. Pan był w środku. Potwierdza pan udział prezesa NIK w spotkaniu?

- Wyraźnie chcę podkreślić. To nie jest pierwsze takie pytanie do mnie. Byłem w lokalu PiS, w biurze PiS koło godziny 18.30. Później do czasu kiedy ostatni gość opuścił nasze biuro, też byłem. Szef NIK nie przekroczył progu biura PiS. Może przejeżdżał samochodem w okolicy. To świadectwo tego, jak niektórzy dziennikarze są w stanie łamać wszelkie zasady. Mam na myśli wykonanie zdjęcia w samochodzie. Widziałem to zdjęcie. Prezes NIK Marian Banaś był z osobą towarzyszącą w samochodzie. Ta pani zasłoniła twarz torebką. Łamano zasady prywatności. Pan Marian Banaś mieszka w Krakowie. Ma prawo poruszać się ulicami Krakowa. To nie jest podstawa do budowania piramidalnych bzdur. Brak mi słów. Nie chcę tego mojego stanu ducha rozwijać na antenie.

 

Na Forum Ekonomicznym w Karpaczu zaprezentował pan pierwsze okazanie publiczne programu Budowy Dróg Krajowych do 2030 roku. Szczegóły ma pan przedstawić razem z premierem Mateuszem Morawieckim. Wtedy pan wspomniał, że ponad 6000 km dróg ekspresowych i ponad 2000 km autostrad ma powstać do 2030 roku. W Małopolsce to przede wszystkim S7?

- Mamy przygotowany projekt programu Budowy Dróg Krajowych na nową perspektywę UE do 2030 roku. W naszym kraju, gdziekolwiek nie rozmawiamy o drogach, autostradach, kolei, zawsze padają pytania, co w następnych latach. To ważne dla instytucji europejskich. Od lat trzymamy się zasady, że przyszłość jest opisana w konkretnych budowach, odcinkach dróg. Tak jest też w przypadku do 2030 roku. Wielkości i ilości dróg wynikają ze strategii transportowej naszego kraju. Mamy nadzieję, tak planujemy i tak zrealizujemy to do 2030 roku. W sumie 2320 km autostrad i ponad 6100 km dróg ekspresowych. Naszym zdaniem, zdaniem ekspertów to będzie wystarczająca ilość dróg ekspresowych i autostrad. Do tego remonty, modernizacje dróg gminnych i powiatowych, których remonty wspierane są przez rządowy program wsparcia dróg lokalnych. Jak pan pyta o drogi w Małopolsce, jestem przekonany, że S7 przebiegająca od Rabki do granicy z województwem świętokrzyskim to przełom 2023/2024. Wtedy ostatnim 5-kilometrowym fragmentem w Poradowie pojedziemy. Od Rabki w programie do 2029 roku wpisaliśmy drogę S7 do Chyżnego. Będzie ostatni odcinek w kierunku przejścia granicznego. W budowie jest też droga dwujezdniowa, główna, przyspieszona z Rdzawki do Nowego Targu. W programie są też te drogi, o które zawsze jestem pytany. Droga Brzesko-Nowy Sącz. Mamy nadzieję, że to się uda do roku 2027. Mamy problemy z zaskarżonymi decyzjami środowiskowymi na Beskidzkiej Drodze Integracyjnej. Tę drogę chcemy ukończyć do 2030 roku, o ile nie będzie protestów mieszkańców.

 

Dzisiaj kolejna inwestycja współfinansowana z Funduszu Dróg Samorządowych. To miejscowość Korzkiew w gminie Zielonki. Inwestycja na 3 miliony, dofinansowanie na 1,7 miliona. Te kwoty w całościowych budżetach wrażenia nie robią, ale dla mieszkańców Korzkwi poszerzona droga z chodnikiem zmieni jakość życia.

- Tak. W ostatnich dniach i tygodniach mamy wysyp inwestycji na drogach samorządowych. W ubiegłym roku rząd dofinansował samorządy kwotą 6 miliardów złotych. W sumie, razem ze środkami z samorządów, dało to ponad 10 miliardów na przebudowy dróg gminnych i powiatowych. W Małopolsce w ubiegłym roku realizowano 323 km dróg gminnych i powiatowych. W tym roku to 214 km. To ilości na wielką skalę. Efektem tych działań samorządów, przy wsparciu rządu, są bezpieczne drogi. Będzie ich więcej. To olbrzymie, niespotykane od 1918 roku, nakłady na budowę dróg w Polsce. Cieszę się, że samorządy odpowiadają na nasze propozycje, chcą korzystać ze wsparcia rządu. Dzięki temu każdy mieszkaniec ma poczucie bezpieczeństwa udając się do pracy.

 

Jeszcze kolej. Znamy zarys rozkładu jazdy PKP PLK, który ma wejść w życie 13 grudnia. Wynika z niego, że 18 par połączeń osobowych w ciągu doby skomunikuje Kraków z Katowicami. Te najszybsze połączenia będą rwać zaledwie godzinę. Ostatnio takie połączenie średnio rwało 2 godziny 27 minut. Te połączenia kolejowe będą mogły szybko ostać się realną alternatywą dla połączeń autobusowych, które zdominowały ten kierunek? W ciągu 10-15 minut dwa autobusy odjeżdżają z Krakowa do Katowic.

- Powiem, że dotrzymujemy słowa. Kolejarze dotrzymują słowa. Oni dostali wsparcie na przebudowę tej linii. Przyrasta ilość pasażerów, wzrasta ilość pociągów kursujących rozkładowo na tej linii. Tak będzie stale. Ta linia ma wielki potencjał. Dzisiaj pasażerowie jeżdżą samochodami. Chcemy to przenieść na kolej. To, co jest zapowiedzią rozkładu jazdy pociągów… Na 102 dni przed wejściem w życie się to weryfikuje, na 70 dni przed także. Zmiany pewnie jeszcze będą. Ilość pociągów, o których pan mówi, czas przejazdu… Dzisiaj dla pociągu pospiesznego to 50-55 minut. Dla osobowego, który zatrzymuje się na stacjach to godzina 15 minut. W roku 2021 zostaną zakończone ostatnie prace związane z uruchomieniem systemu zabezpieczenia ruchu. To certyfikacja tego systemu. W nowym rozkładzie jazdy na rok 2021/2022 czas przejazdu Kraków-Katowice pociągiem pospiesznym szacujemy na 45-50 minut. Zmniejszy się czas przejazdu także dla pociągów osobowych.