Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem

 

 

Mariusz Bartkowicz: „Rzeczpospolita” nieoficjalnie ustaliła, że jutro na posiedzeniu rządu mają Państwo pracować nad projektem ustawy budżetowej na rok 2020. Ma być on o tyle wyjątkowy, że po raz pierwszy od 30 lat ma przewidywać brak potrzeby deficytu, czyli zadłużania się państwa, by finansować wydatki. To jest możliwe?

 

Andrzej Adamczyk: Tak, oczywiście, to jest możliwe. Mógłbym powiedzieć, że to kolejny cios, który bierze na siebie opozycja. Bo przecież nie kto inny, a partie opozycyjne od wielu miesięcy, a w zasadzie od lat powtarzają, że wszystkie programy, które realizuje PiS dedykowane rodzinie, określonym grupom zawodowym i obszarom gospodarczym są programami na wyrost i doprowadzą do katastrofy budżet państwa. Okazuje się, że tak nie jest. Okazuje się, że te prorocze zdaniem pana Schetyny i jego konfraterii politycznej są niesprawdzonymi przepowiedniami. Być może opozycja życzyłaby sobie, by doszło do krachu, a tym samym mogła dojść do władzy. Nie, nie ma takiej potrzeby, by ograniczać programy socjalne jak zapowiedziała opozycja, np. program 500+ na drugie, później na pierwsze dziecko, by likwidować program 300+, likwidować wsparcie dla samorządów na przebudowę dróg lokalnych, by ograniczać lub całkowicie likwidować fundusz autobusowy, który likwiduje białe plamy. Powód jest prosty – uszczelniliśmy budżet. Kiedyś pani premier Beata Szydło powiedziała: wystarczy nie kraść. To było na koniec 2016 roku. Uszczelniony budżet, uszczelniony wypływ podatku VAT, mafie VAT-owskie, które zostały praktycznie rozbite. Proces ich likwidacji trwa. To one powodują, że są dodatkowe środki w budżecie. To one powodują, że w różnych kurortach na południu, na północy Polski w okresie wakacji trudno jest znaleźć jakąkolwiek kwaterę, bo wreszcie rodzice z dziećmi mogą wyjechać na krótkie wczasy. Wreszcie problem biedy i niedożywionych dzieci w szkołach się kończy.

 

 

Nie tylko politycy opozycji mówią, że programy społeczne, chociażby spod znaku „piątki” Kaczyńskiego, to jest obciążenie dla budżetu. Mówią o tym także ekonomiści. Ale przede wszystkim, w kontekście tego ambitnego pomysłu na budżet na rok 2020 bez deficytu, czy to się wszystko dopnie w sytuacji, gdzie prognozuje się początek globalnego spowolnienia gospodarczego?

 

To jest ambitny program. Proszę zwrócić uwagę, że te prognozy spowolnienia gospodarczego definiowane są przede wszystkim w starych państwach UE, i nie tylko zresztą w Europie, także poza jej granicami. Jeżeli chodzi o perspektywy dla Polski i kilku innych krajów – one są bardzo pozytywne. Miejmy nadzieję, że one się właśnie potwierdzą. Mówię tutaj o opisywanych perspektywach będących pochodną analiz ekonomistów, nie polityków.

 

 

Wspominał pan m.in. o funduszu autobusowym, że także na ten cel są środki w budżecie. Chociaż prasa donosi, że do tej pory zainteresowanie samorządowców, by reaktywować te połączenia, jest małe. Jak pamiętamy dane, nawet blisko 14 mln osób może być dotkniętych wykluczeniem komunikacyjnym.

 

Tak, to prawda. Pojawiają się i nie dalej jak wczoraj spotkałem taką analizę na jednym z portali internetowych, gdzie mówi się że jest 13, bez mała 14 mln osób żyjących w obszarach, które można uznać za wykluczone komunikacyjnie.

 

 

To skoro tak jest, to czemu samorządowcy nie chcą reaktywować tych połączeń?

 

Trzeba tutaj przypomnieć, że sama deklaracja ze strony pana prezesa Kaczyńskiego padła na wiosnę. Że oto będziemy walczyli z wykluczeniem komunikacyjnym poprzez przywracanie połączeń autobusowych. Praktycznie w błyskawicznym tempie przygotowany został niełatwy i skomplikowany projekt ustawy. Proszę zwrócić uwagę, że nie mieliśmy punktu odniesienia, bo takiego programu przecież nie było. Przez 30 lat niszczono PKS i połączenie autobusowe. Ten proces trwał przez wiele lat. Przygotowaliśmy błyskawicznie projekt ustawy, Sejm zajął się tą ustawą. Ona weszła w życie 18 lipca i już na początku sierpnia wojewodowie ogłosili nabór wniosków. Był to pierwszy nabór wniosków. Nie wszyscy samorządowcy byli na to przygotowani, mieli zabezpieczone środki w budżecie. Jest jeszcze jeden element. Część z nich spogląda na projekt, może nie zachowawczo, ale na razie chce obserwować, co się dzieje u sąsiadów, którzy wnioski złożyli i reaktywują te linie. Te połączenia, które dzisiaj powodują te białe plamy i wykluczenie komunikacyjne - niszczono przez bez mała 30 lat.

 


Czyli jest szansa, że samorządowcy zgłoszą się na przyszły rok?

 

Wojewodowie będą ogłaszali nabór w miesiącu wrześniu, ale i w październiku, listopadzie i grudniu. Na kolejne miesiące i lata. Jeżeli nawet część samorządowców zastanawia się, jak to będzie po wyborach, czy PiS będzie rządziło, czy nie; czy wróci poprzednia władza – Koalicja Obywatelska Platforma Obywatelska, która powie „nie, nie będzie funduszu autobusowego, bo to niepotrzebny wydatek rządu” i wówczas nie będzie podstaw do sfinansowania tego działania - to ja zapewniam, że jestem przekonany co do tego, że najpóźniej w listopadzie ci samorządowcy, którzy nie złożyli wniosków albo złożyli małą ilość wniosków, na pewno je powiększą. Dziś mamy ustawę, że mamy fundusz, czyli są środki finansowe. Dziś zachęcamy samorządowców: wójtów, burmistrzów, starostów do tego, by te wnioski składali. Mamy mechanizm i narzędzia, trzeba ich użyć, by zlikwidować białe plamy w połączeniach komunikacyjnych.

 

 

Ustawa PKS już jest. Na przyjęcie czeka nowelizacja prawa o ruchu drogowym, która miałaby regulować palący i bolesny dla innych samorządowców głównie z średnich i większych miast – problem hulajnóg. Wydawałoby się, że problem błahy, a jednak taki nie jest. Z jednej strony hulajnogi, które zalegają na chodnikach i powodują problem dla pieszych, z drugiej – coraz większa liczba urazów i wypadków. Czy w tej kadencji Sejmu jest szansa, by ta ustawa została przyjęta?


Ja mam taką nadzieję. To kwestia podobnych urządzeń, nie tylko hulajnóg, ale i np. elektrycznych deskorolek. Nazywamy je UTO – urządzenia transportu osobistego. Właściwy projekt ustawy jest złożony. W wielu państwach UE i nie tylko trwa wyścig z czasem, by przyjąć rozwiązania legislacyjne, które by określiły i zdefiniowały, na jakich zasadach można korzystać z tych urządzeń. Niektóre z nich, np. hulajnogi, podobno wg niektórych publikacji, mogą rozwijać prędkość ponad 100 km/h. Ja takich nie widziałem, odwołuję się tylko do publikacji. A te które już jeżdżą po naszych miastach – jeżdżą bardzo szybko. Trwa wyścig w całej UE i poza nią, bo w miesiącu lipcu tylko w trzech krajach takie regulacje weszły w życie. Większość państw prowadzi proces legislacyjny, my także. Mam nadzieję, że ustawa o UTO znajdzie finał w polskim Sejmie, Parlamencie.

 

 

A potrzeba zmian ustawowych, by samorządowcy mogli sobie poradzić z problemem hulajnóg, o które potykają się piesi? Czy mogą już sami je rozwiązywać?

 

Oczywiście, że mogą. Jeśli mówimy o hulajnogach, które zalegają na chodnikach lub przy przejściach dla pieszych, to przecież miasto określa, w jaki sposób można wykorzystywać ciągi piesze, jezdne, gdzie można prowadzić działalność gospodarczą. Parking dla hulajnóg to przecież nic innego jak działalność gospodarcza. Każde z miast ma szeroki wachlarz różnorakich działań, którymi może zabezpieczyć ciągi pieszych w związku z zalegającymi hulajnogami. Naszym obowiązkiem jest przyjąć przepisy, które określą w jaki sposób, kiedy i na jakich warunkach można korzystać z chodników, jadąc hulajnogami czy innymi urządzeniami o napędzie elektrycznym, np. deskorolkami.

 

 

Wczoraj swój program zaprezentowała lewica, której wsparcie udzielił były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Oprócz wielu postulatów ideologicznych, znalazły się też takie, że finansowanie części programów społecznych odbędzie się dzięki oszczędnościom płynącym z m.in. rezygnacji budowy elektrowni w Ostrołęce i Centralnego Portu Komunikacyjnego. Czy nas stać na to, by zrezygnować z budowy CPK?

 

Absolutnie nas na to nie stać. Jeśli aspirujemy do poziomu życia, który funkcjonuje w zamożnych i w średnio zamożnych państwach europejskich, a także poza Europą – to musimy przede wszystkim rozwijać infrastrukturę komunikacyjną, która przyciąga tych, którzy realizują różnorakie projekty gospodarcze, a te napędzają gospodarkę. Nie stać nas na to, by nie wykorzystać warunków, jakie niesie za sobą lokalizacja Centralnego Portu Komunikacyjnego i potencjału, jaki drzemie we wzrastającym z roku na rok ruchu lotniczym. Uważam, że ta propozycja jest nie do końca przemyślana. Ta propozycja to próba szukania źródeł finansowania. Jeżeli ktoś z nas zaproponuje, że chcemy zrealizować takie czy inne działania, a wtedy ktoś inny zapyta, skąd pieniądze. Podejrzewam, że eksperci lewicy rozejrzeli się dookoła. Nie mogli powiedzieć, że nie będziemy budowali nowoczesnych i bezpiecznych dróg, nie będziemy zabierali pieniędzy przeznaczonych na budowę szlaków kolejowych i modernizację taboru, to powiedzą, że zabiorą pieniądze z CPK. Na to Polski i Polaków nie stać, by zablokować tę inwestycję.

 

 

Czy ta inwestycja będzie tak oczywista i kończąca się sukcesem, jak budowa portu w Gdyni na początku XX wieku? Doświadczenia Niemiec z budowy lotniska pod Berlinem nie napawają optymizmem.

 

Pełnomocnik rządu ds. CPK, minister Mikołaj Wild bardzo ciężko pracuje ze swoim zespołem. Spółka CPK decyduje o kolejnych przedsięwzięciach, które przybliżają nas do finału, do tego pierwszego samolotu, który wystartuje bądź wyląduje na pasie startowym CPK i zadokuje na płycie postojowej; i do pierwszego pociągu, który odjedzie z CPK.

 

 

Kiedy ma to nastąpić?

 

To lata 2028-29 – tak to jest zapisane w dokumencie rządowym. Trwają procedury planistyczne i przygotowania do tego. Pan minister Wild ciężko pracuje wraz ze swoim zespołem.

 


Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy


Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.

Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]

Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku  oraz Twitterze.

Zastrzegamy sobie prawo publikacji wybranych opinii.