Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ministrem infrastruktury, Andrzejem Adamczykiem.

 

Dzisiaj Rada Ministrów ma przyjąć Krajowy Plan Odbudowy, który ma być podstawą do wypłaty środków z unijnego Funduszu Odbudowy. Rozumiem, że to będzie formalność. Jak się to odbędzie? W trybie zdalnym, osobistym, obiegowym?

- Nie traktujemy Krajowego Planu Odbudowy tylko w sposób proceduralny. To decyzja niebagatelna. Niebagatelne to są szanse dla rozwoju Polski. Dziś o 10.00 będą jeszcze konsultacje ze stroną społeczną. Potem dokument zostanie w trybie obiegowym przesłany do ministrów celem jego zaopiniowania i przyjęcia. Krajowy Plan Odbudowy… Jesteśmy zobowiązani, żeby do 30 kwietnia przesłać go do Brukseli. W przyszłym tygodniu procedujemy ustawę o zasobach własnych. Dlatego zwołano nadzwyczajne posiedzenie polskiego parlamentu.

 

Wspomniałem o tym, że dzisiaj będzie to miało charakter formalności, bo większość członków Rady Ministrów co do tego dokumentu jest przekonana. Inaczej będzie na posiedzeniu Sejmu 4 maja. Tutaj jednomyślności w koalicjancie – Solidarnej Polsce – nie ma. Pytanie też - jak zagłosuje opozycja?

- Tak. Trwa debata na ten temat. To Sejm jest do debaty. Parlament jest do dyskusji, często gorącej. Wymieniane są uwagi. Dzisiaj mógłbym powiedzieć „Bitwa o Polskę”. Ta bitwa mam nadzieję, rozstrzygnie się pozytywnie dla nas wszystkich. To niebagatelna kwota. Wątpliwości w szeregach opozycji, której część czeka na potknięcie rządu, ta debata z ich strony przypomina debatę nad Planem Marshalla. W latach 40. olbrzymie szanse wykorzystała część państw Europy. Oni są w innym gospodarczym miejscu teraz. My byliśmy tego pozbawieni, ale nie Polacy o tym wtedy decydowali. Dzisiaj jest drugi Plan Marshalla. Nie powinniśmy go odrzucać.

 

Pan jest spokojny, że 4 maja uda się przyjąć ten dokument? Wiemy, że premier Morawiecki spotkał się z Lewicą i ta zadeklarowała poparcie dla rządu w głosowaniu. Wątpliwości ma Solidarna Polska. Dochodzi też nowy element. Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL mówi, że będzie domagał się głosowania większością 2/3 głosów, bo jest to przeniesienie kompetencji państwa polskiego na rzecz organizacji międzynarodowej.

- Trzy elementy towarzyszą mi w czasie tych dyskusji i debaty nad Krajowym Funduszem Odbudowy. To nadzieja na nowoczesną, rozwijającą się Polskę. Tutaj w tym segmencie najwięcej czasu poświęcam z pracownikami, żeby przygotować plan, jak te środki wykorzystać. W lwiej części chcemy je przeznaczać na komunikację, bezpieczną kolej, bezpieczne drogi, transport zielony. Polska suwerenność nie jest tutaj zagrożona. Ufam w analizy prawne, które mówią, że nie ma o tym mowy. Co do wicemarszałków Sejmu z opozycji, ja ich proszę o zastanowienie się, jaka ma być Polska w przyszłości. Czy dajemy szansę przyszłym pokoleniom, żeby nie widzieli różnicy, wjeżdżając do Niemiec czy Francji? Niech mówią, że u nas jest ładniej, piękniej i u nas pociągi i samochody mają szansę przewozić ludzi w bezpiecznych warunkach. Tego życzę marszałkom, nie debaty czy 2/3, czy zwykła większość powinna się wypowiedzieć co do ustawy.

 

Jest pan spokojny o wynik wtorkowego głosowania?

- Tak. Jestem spokojny. Jestem przekonany, że po wtorku rozpocznie się kolejna dyskusja, jak wykorzystujemy środki w niebagatelnej kwocie ponad 2 bilionów złotych. 2/3 czy 3/4 parlamentarzystów powinno się wypowiedzieć? Potem ci sami ludzie będą mówili, że na coś innego powinny być środki. Proszę polityków opozycji o branie udziału w dyskusji i pomoc nam. Niech analizują i oceniają podział środków. Środki muszą być podzielone z korzyścią dla wszystkich Polaków. To edukacja, zdrowie, obronność, bezpieczeństwo. Do tego wymiar regionalny. Podkarpacie, Podlasie, Zachodniopomorskie. Wszyscy Polacy powinni mieć szansę na korzystanie z dobrodziejstw tych funduszy. To kwoty dotychczas niespotykane.

 

Przed nami majówka w obostrzeniach. Nie będzie to majówka naszych marzeń. Jednak samochodami i pociągami będziemy się przemieszczać. Jak bardzo sytuacja w ciągu ostatniego roku się zmieniła? Przed dwoma dniami otworzył pan ważny, długi odcinek trasy S3 do Świnoujścia. To trasa, którą wielu mieszkańców….

- 22 kilometry, dodatkowo z przystosowaną do warunków dróg ekspresowych drogą o długości 40 kilometrów.

 

Tą trasą wiele osób z Małopolski pojedzie nad morze. Pojadą szybciej, ale potem będą czekali w korku na prom do Świnoujścia, bo tunel się drąży.

- Tylko do jesieni przyszłego roku. Wtedy tunel zostanie otwarty. Budujemy ostatni etap drogi ekspresowej S3 do Świnoujścia. Droga ekspresowa S3 w 2024 roku, kiedy wjedziemy na nią na wysokości chociażby Legnicy jadąc A4 z Małopolski, będziemy mogli autostradową drogą dojechać do Świnoujścia, Międzyzdrojów. Będziemy mogli na wysokości Legnicy skręcić też na południe i wjechać do Czech. Ta droga dochodzi do granicy z Czechami. W 2024 roku będzie to w pełni zrealizowane. Rok później niż S7 Kraków-Warszawa.

 

Wróćmy do Małopolski zatem. Jeśli chodzi o ważne dla nas szlaki to mamy: S7 Kraków-Warszawa, obwodnica Krakowa. Gdzie w tym momencie jesteśmy?

- Realizowana jest droga ekspresowa S7 od granicy świętokrzyskiego. W projektowaniu jest 5-kilometrowy odcinek, w którym nie przewiduje się obiektów inżynieryjnych. Będzie on realizowany - jak pierwszy odcinek - do 2023 roku. Jesienią wszyscy ci, którzy dzisiaj stoją w zatorach na wysokości Słomnik, będą je mogli ominąć. Według zapewnień szefa GDDKiA i jego zespołu, w drugiej połowie roku powinny zostać rozpoczęte roboty na odcinku S7 do miasta, do węzła Mistrzejowice. To największy węzeł w Małopolsce. Miejscami będzie po 8 pasów w jednym kierunku. To nam pozwoli wjechać na północną obwodnicę Krakowa. To też się odbywa zgodnie z harmonogramem. Są prace końcowe na Zakopiance w części tunelowej. Dobrze też idą prace na odcinku Rdzawka-Nowy Targ. Trwają prace na drodze numer 94 z Krakowa na Olkusz i dalej na Śląsk. Miejsca w gminie Wielka Wieś, które powodowały zatory, są przedmiotem naszych starań. Do tego kolej. Kolejarze mocno się starają, żeby dotrzymać planów związanych z modernizacją szlaków kolejowych w Małopolsce.

 

To będą inne wakacje. Od 1 czerwca wchodzi w życie nowelizacja kodeksu drogowego. Rozszerza pierwszeństwo i prawa pieszych, zakazuje też jazdy na zderzaku. Do tego zostanie ujednolicona w nocy i za dnia prędkość w terenie zabudowanym. Będziemy przemieszczać się bezpieczniej, czy ten moment początkowy będzie krytyczny i będzie wymagał ostrożności kierowców i pieszych? Często złe zrozumienie między kierowcą i pieszym będzie mogło skutkować śmiertelnym wypadkiem.

- Nie ma innej drogi niż bezpieczeństwo i zaostrzenie przepisów. One wskazują na konieczność ochrony pieszych. Stąd nowelizacja prawa, która daje pieszym większą ochronę, ale też zobowiązuje pieszych do uwagi na przejściach. Kierowca będzie musiał też wracać uwagę, co się dzieje wokół przejścia, czy pieszy już na nie nie wchodzi. Pieszy nie będzie mógł wchodzić na przejście jak na wysublimowaną przestrzeń zapatrzony w komórkę. Te relacje muszą być obustronne, obowiązki też są obustronne. Obowiązek uwagi spoczywa też na pieszych. Nie tylko kierowcy są odpowiedzialni. Jeśli każdy zrozumie tę odpowiedzialność, bezpieczeństwo na polskich drogach zostanie podniesione. Polska z ostatnich miejsc w rankingach europejskich, gdzie liczy się wypadki drogowe… W Polsce jest ich prawie najwięcej. Zajmujemy trzecie miejsce od góry. W liczbie ofiar śmiertelnych też mamy to niechlubne trzecie miejsce. Trzeba to zmienić. Jesteśmy zdeterminowani. Ważny jest stan infrastruktury drogowej. Muszą być bezpieczne drogi. Kierowca nie może być zaskoczony brakiem poboczy, narażeniem na relację pieszy-kierowca. Trzeba to eliminować. Stąd programy rządowe i wielkie kwoty na likwidowanie tego.