Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem PO, Aleksandrem Miszalskim.

 

Te wyniki, które niedawno podała PKW, różnią się od tych wczorajszych. Rafał Trzaskowski przegrał pojedynek z Andrzejem Dudą. Prezydent dostaje 51,21%, Rafał Trzaskowski 48,79%. To dane niekompletne, brakuje kilku protokołów. Na tym etapie różnica głosów to około 400-5000 tysięcy głosów. Jak pan ocenia taki wynik?

- Jeśli te wyniki się potwierdzą, nie są to dla nas dobre wiadomości. Jednak popatrzmy na sytuację dwa miesiące temu. Mówiło się o I turze. Rafał i cała Koalicja mieli mało czasu na przekonanie Polaków do tego. Była masa świetnej energii od ludzi. Takiej kampanii nie pamiętam. Zabrakło jednak. Nie walczyliśmy tylko z prezydentem. 2 miliardy na TVP. Słyszałem to od mieszkańców zatroskanych losem Polski. Oni powtarzali te kalumnie i fałszywe oskarżenia, którymi faszerowała nas TVP. Nie było łatwo.

 

Mówi pan, że nie mieliście wiele czasu, ale jako jedyni zdecydowaliście się na zmianę kandydata. Wszyscy inni kandydaci od niedoszłych wyborów się nie zmienili. Na własne życzenie mieliście mało czasu. Jak można było wystawić Małgorzatę Kidawę Błońską? Widzieliśmy różnice w dynamice kampanii między nią i Rafałem Trzaskowskim.

- Tak, ale na końcu wymiana kandydata nie była tego powodu, że Małgorzata Kidawa-Błońska była złym kandydatem.

 

Sondaże były dla niej tragiczne.

- Dlaczego?

 

Między innymi dlatego, że zaproponowała bojkot wyborów i już wyborcy PO nie wiedzieli co mają robić.

- Właśnie. Sam pan odpowiedział.

 

Tak robi dobry kandydat?

- Dobry kandydat to kandydat odpowiedzialny, mąż, żona stanu. Małgorzata Kidawa-Błońska jedyna, ryzykując swoje poparcie, mówiła, że wybory odbyć się nie mogą. Ona jasno dała sygnał, że trzeba je przyłożyć. W dużej mierze dzięki niej wyborów nie było 10 maja. Wybory robione przez ministra Sasina, wybory korespondencyjnie. Teraz mówimy o święcie demokracji, prawie 70%. Małgorzata Kidawa-Błońska padła ofiarą własnej odpowiedzialności.

 

Jako jedyna zdecydowała się na krok, na który nikt inny z opozycji się nie zgodził.

- Wszyscy myśleli bardziej o sobie, niż o Polsce.

 

To poważny zarzut wobec Władysława Kosiniaka-Kamysza, Roberta Biedronia, Szymona Hołowni.

- Kalkulowali. Tak. Każdy chciał być w II turze.

 

Co ten wynik oznacza dla PO? Rafał Trzaskowski, który stał się liderem waszej formacji i opozycji, powinien przejąć stery partii od Borysa Budki?

- Nie ma takiego tematu. Nie wiem kto to wymyśla.

 

Pytam jako publicysta, osoba zainteresowana. Zwykle lider prowadzi potem do wygranej w parlamencie.

- Liderów można mieć więcej. Borys Budka wygrał wybory w styczniu tego roku. Nie zdążył jeszcze realizować swojego programu. Zaskoczyła nas pandemia, zmiany wyborcze, szybka kampania. Borys zabierze się teraz za reformowanie partii.

 

Gorzkie słowa na temat PO mówi w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej profesor Antoni Dudek. To historyk, ale także publicysta. „PO okazała się sprawna wiecowo, ale o skali intelektualnego wyjałowienia tej partii świadczy to, że program wyborczy Trzaskowskiego został sklecony w przeddzień I tury z pomysłów Hołowni i Kosiniaka-Kamysza. Niewiele tam było wkładu intelektualnego PO. Po 5 latach bycia w opozycji nie jest to optymistyczne. Mam obawy, że w PO nie ma pomysłu, co robić w przypadku przejęcia władzy, zwłaszcza w obliczu kryzysu. Najbardziej by im odpowiadała sytuacja, gdy w roli hamulcowego byłby Trzaskowski, żeby PiS sczezł przez 3 lata” - mówi. Jak pan to skomentuje?

- Pan profesor Dudek zawsze był bardziej po stronie PiS.

 

Nie szczędził PiS-owi krytycznych słów.

- Nie mówię, że nie krytykował. Ma prawo do takiej opinii. Czasu na ten program Rafał miał mało. On się pojawił późno. Nie powiedziałbym, że był jałowy. Wiele dobrych pomysłów tam było. Nie wiem czego profesor Dudek oczekiwał.

 

To był błąd, że Rafał Trzaskowski nie pojawił się na debacie TVP w Końskich przed II turą? Wielu publicystów zarzucało, że kandydat goniący powinien uczestniczyć w takich spotkaniach.

- Zawsze po fakcie można szukać błędów i się zastanawiać, co by było. Widzieliśmy debatę TVP w I turze. Widzieliśmy wszystko od ustawień kamery, mikrofonów, żenujące pytania. Nie dziwię się, że jak Rafał jest zapraszany do takiej debaty, gdzie walczy z całą ekipą dziennikarską, która wymyśli jak mu dowalić, na 4 czy 5 dni przed wyborami, nie jest to najlepszy pomysł tam iść.

 

Ale zna pan kontrargument. W 2015 roku Andrzej Duda – wtedy pretendent – zdecydował się na debatę. Ani TVP, ani TVN wtedy nie były życzliwe PiS-owi i Andrzejowi Dudzie.

- To prawda. Chce pan jednak porównać tamtą TVP z tą?

 

Mówię o sytuacji, że pretendent wziął udział w debacie. Tym razem pretendent nie wziął.

- Zapraszał do swojej debaty.

 

Do swojej...

- Niezależnej. 20 różnych redakcji – Gazeta Polska, TVP3 między innymi – miały możliwość zadać pytania, których wcześniej nie znał. To by była debata rzetelna i sprawiedliwa. Nie dziwię się, że do takiej ustawki się nie palił.

 

Dobrze się stało, że Rafał Trzaskowski nie skorzystał z zaproszenia prezydenta do Pałacu, żeby o 23.00 panowie z małżonkami mogli porozmawiać i uścisnąć sobie dłonie? Rafał Trzaskowski odmówił. To oznacza, że Rafał Trzaskowski i pańska formacja będzie ostro w kontrze do prezydenta w II kadencji?

- Pan uważa, że godzina 23 po takim maratonie to jest dobry czas? Kandydat też ma swoje emocje.

 

Ja położyłem się o 3 w nocy. Nie wiem jak pan...

- Ja też późno, ale ja odbieram ten gest prezydenta jako próbę demobilizacja kolejek, które stały do lokali. Widzieliśmy Split i Rewal. „Już wygrałem, chodź Rafał porozmawiamy”. Tak to odebrałem. Gesty uściśnięcia dłoni? Gestem by było jakby prezydent Duda przeprosił za to, co się działo w TVP. Rafał się pewnie spotka z panem prezydentem. Emocje ochłoną i porozmawiają. Chodzi o proponowanie dobrych rozwiązań.

 

Jeśli ten wynik, różnica na poziomie 400-500 tysięcy głosów się utrzyma, będziecie używać wszystkich środków – skarg do Sądu Najwyższego – żeby podważyć to rozstrzygnięcie.

- To źle zadane pytanie. Protesty będą, jak będą nieprawidłowości. Mieliśmy 3500 osób w komisjach w Małopolsce. Oni zgłaszali wiele nieprawidłowości.

 

Jakiego typu?

- Były wydawane karty bez pieczęci. Brakowało kart w Tatrach: w Zakopanem, w Białce. Kilkaset osób zostało odprawionych. Nie wiemy, czy wrócili. Były próby fałszerstwa, przekładania kupek głosów z Rafała na Andrzeja Dudę. Nie znam skali. Mężowie zaufania nie byli wpuszczani. Były interwencje na policji. To się sumuje teraz. Będą na pewno protesty, jeśli nieprawidłowości były. Nie zależy to od wyniku.