Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłanką Kukiz’15, Agnieszką Ścigaj.

 

W sobotę w Warszawie protest pracowników budżetówki zwołuje OPZZ. 2 października na ulicę ma wyjść mundurówka. Jesienne protesty mogą przyćmić kampanię samorządową?

- To są sprawy, które są niezależne od kampanii. Mamy takie przypadki jak budżetówka, gdzie słyszymy w czasie kampanii propagandę sukcesu, że mamy pieniądze, będziemy je rozdawać. Premier jest codziennie w innym mieście i prowadzi kampanię. Nie ma co się dziwić, że pielęgniarki, policjanci i inni służący społeczeństwu chcą podwyżek. Ceny idą w górę.

 

Związkowcy przypominają, że mija już 10 lat odkąd rząd Donalda Tuska zamroził pensje pracowników budżetówki.

- Dokładnie. Słyszymy o dobrej koniunkturze, wyniki gospodarcze są. Pensje nie rosną. Słyszymy o programach socjalnych. Polacy nie oczekują tylko zasiłków, ale chcą godnie zarabiać. Mamy bardzo dobre służby, szczególnie mundurówki. Oni chcą zarabiać. Oni nie chcą zasiłków. Tu jest kampania o zasiłkach i rozdawaniu. Ludzie idą do domu i zastanawiają się, czemu nie mogą zarabiać. Bunt jest i będzie narastał. Kampanią nie zakrzyczy się budżetów domowych.

 

Prezydent powołał 10 sędziów do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. To domyka reformę sądownictwa w Polsce?

- Nie. To domyka realizację ustaw PiS. To nie jest reforma, ale zmiany kadrowe. PiS miało taki pomysł, żeby od tego zacząć. To nie jest reforma. Reforma była i jest potrzebna, ale przez 3 lata mogła zaistnieć. Teraz są wybory samorządowe. Gdyby zrealizowano przepisy Kukiz’15, sędziowie pokoju odciążyliby sądownictwo. Skrócenie czasu oczekiwania na rozstrzygnięcia by się zrealizowało w przyszłym roku. Tu mamy domknięcie ustaw personalnych PiS.

 

Izba Dyscyplinarna poprawi jakość pracy i szybkość orzekania, czy raczej – jak mówią przeciwnicy reformy – będzie batem na środowisko prawnicze?

- Ona była potrzeba, ta Izba. Tego nie kwestionowaliśmy. To nie poprawi jednak szybkości, ale to, że sędziowie będą się czuli zobligowani do postępowania na każdym poziomie, zgodnie z intencją swojego zawodu. Poczucie bezkarności sędziów było zbyt duże. Oni często traktowali siebie specjalnie, łagodnie. Czy to coś usprawni dla obywateli? Zobaczymy. Poza dyscypliną muszą być procedury i narzędzia do sprawniejszego orzekania.

 

Ma pani pomysł na to, po co premier Morawiecki spotkał się w Sądzie Najwyższym z sędzią Małgorzatą Gersdorf? Jego obóz polityczny nie uznaje pani Gersdorf jako I prezes SN.

- Nie uznaje, ale pewnie były kwestie personalne. Nie znam szczegółów. To świadczy o tym, że aspekt polityczny ma duże znaczenie. My byliśmy przeciwnikiem skracania kadencji I prezesa SN. Te dwa lata nic by nie zmieniły, ale uchroniłyby nas przed tą europejską awanturą. Zapłacą za to polscy podatnicy. Może być dla nas kara.

 

Dzisiaj zaprezentuje pani jedynki listy Kukiz’15 do małopolskiego Sejmiku we wszystkich okręgach. W niedzielę prowadzić pani będzie ogólnopolską konwencję waszego ruchu w Warszawie. Zapytam o program Kukiz’15 dla Małopolski. Jaki jest?

- Jedynki i innych kandydatów. Całe listy mamy wartościowe. Oni się pojawią. Każdy powie o specyfice swoich subregionów. Nasz program dla Małopolski będzie spójny z programem ogólnopolskim. Transparentność, głos decydujący subregionalny, nie listy rankingowe dla zarządu województwa, jawność umów, czyste powietrze, czysta woda, powszechne współfinansowanie elektrofiltrów, turystyka, która będzie zrównoważona, żeby turyści w całej Małopolsce byli dłużej. Będzie położenie nacisku na Sądecczyznę, Pustynię Błędowską. Do tego Małopolska solidarna, usługi społeczne, większy budżet obywatelski. Dzisiaj są senioralia, będzie więc też wykorzystanie potencjału osób starszych i zaangażowanie ich w działania. Wszystkiego nie omówię, ale jest jeszcze ważna rzecz - nacisk na rozwój własnej przedsiębiorczości, wzmocnienie drobnych kupców. Chcemy się skupić na zdrowej żywności ze wsi.

 

Jesteście państwo naturalnym koalicjantem PiS w Sejmiku? Pytam w kontekście inicjatywy Łukasza Gibały, który proponuje antyPiS-owski kordon na poziomie Krakowa.

- Nie wpisujemy się w te działania od początku. Jesteśmy samodzielni. Mamy listy nasze. Jesteśmy koalicjantem wszystkich, którzy zdecydują się realizować nasze postulaty.

 

Gdyby się okazało, że zdobędą państwo jeden mandat, który będzie na wagę większości koalicyjnej, niezbędnej do powołania marszałka...

- Będzie to bardzo cenne. Będziemy mieli wpływ na marszałka i zarząd. Tego będziemy pilnować. Nie interesują nas koalicje coś za coś. Interesuje nas dobro Małopolan. Takie negocjacje będziemy prowadzić. Jest szereg ważnych punktów. Jeśli potencjalny koalicjant przyjmie nasze warunki, będzie współpraca.

 

Czyli to oznacza, że możliwe jest poparcie kandydata na marszałka Koalicji Obywatelskiej i PSL i kandydata PiS, w zależności od tego, kto będzie mógł wybrać marszałka?

- I podejdą do nas poważnie, do ludzi i obywateli, którzy nas poprą. Nie może to być podejście, żeby klepać to co my chcemy i za to macie wicemarszałka. Nie. Chodzi o postulaty. Pracowaliśmy nad nimi. Mamy ludzi, którzy nie mogli znaleźć się na zabetonowanej scenie politycznej, ale realizowali swoje małe inicjatywy. Będziemy strażnikiem transparentności i uczciwości, także udziału we współdecydowaniu mieszkańców o tym, co się dzieje w województwie.

 

W tym tygodniu ruszył nabór wniosków do programu Czyste Powietrze. Od 7 do 53 tysięcy będzie mógł otrzymać właściciel domku jednorodzinnego, w zależności od osiąganych dochodów. Jest ponad 100 miliardów na walkę ze smogiem. To poważna jakościowa zmiana w dotychczasowych działaniach na rzecz czystego powietrza?

- Tak, ale martwi mnie kryterium dochodowe. Będzie to dla rodzin, które nie przekroczą 600 złotych na osobę.

 

Będzie stopniowo spadał poziom dotacji, w zależności od tego, ile się zarabia.

- 600 złotych to nawet nie jest kryterium pomocy społecznej. To bardzo niski dochód. To nawet nie minimum socjalne. To nie będzie łatwo osiągalne dla osób, które chcą poprawić swój dom. To program rządowy. Województwo powinno partycypować. Boję się, że konflikt rząd-samorząd nie będzie temu sprzyjał. Jest robienie sobie na złość. Nie wiem, czy województwo się włączy.