Zapis rozmowy Jacka Bańki z Adamem Gliksmanem z małopolskiej Solidarności.

 

Co z tym ograniczeniem handlu? mamy sprzeczne wiadomości. Co innego mówi Ministerstwo Rozwoju, co innego Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej.

- Ja będę oszczędny w słowach. Poczekajmy na oficjalny dokument.

 

Ale Solidarność pewnie już wie.

- Ja nie wiem. Wydaje się, że czekaliśmy na opinię Ministerstwa Pracy. Z tych informacji nieoficjalnych wynika, że ministerstwo pozytywnie się odnosi do naszego projektu. Chodzi o to czy trzeba stopniowo ograniczać handel w niedziele, czy wprowadzić to tak jak proponuje Solidarność, czyli we wszystkie niedziele. Wkrótce się dowiemy jakie będzie oficjalne stanowisko rządu. Wtedy będziemy mogli rozmawiać. Teraz są tylko przecieki medialne.

 

Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej mówi, że nie ma możliwości stopniowego ograniczenia handlu. Pan się zgadza? Wszystkie niedziele powinny być włączone pod tę ustawę?

- Powodem, dla którego Solidarność zgłosiła ten projekt, był fakt, że traktujemy niedzielę nie jako dzień pracy. Ta praca powinna być ograniczona do minimum. Jest tam dużo wyjątków. Polem kompromisu może być ograniczenie do kilku niedziel.

 

Na przykład dwie niedziele.

- O dwóch nie słyszałem. Mówiliśmy, że jak są miesiące, w których są dni wolne od pracy ze względu na święta, żeby w tych miesiącach w jedną niedzielę mógł być handel prowadzony. Sam projekt ustawy zakładał, że w kilka niedziel w miesiącach handlowych handel powinien być dopuszczalny. Takie pole do kompromisu jest, ale z tych informacji od pracodawców to słyszę, że taki pomysł na częściowe ograniczenie nie jest zbyt fortunne, bo wprowadza to chaos.

 

Czyli kompromis według Solidarności mógłby polegać na tym, że w te miesiące, kiedy mamy tak czy inaczej święta, odejmujemy te święta od tych 4-5 niedziel z ograniczeniem handlu?

- Tak. To propozycja do zaakceptowania przez związek.

 

Czyli na przykład w grudniu nie każda niedziela byłaby objęta ograniczeniami?
- W grudniu w projekcie te niedziele przed świętami są wolne. Mamy jeszcze Boże Narodzenie i II dzień świąt. W grudniu w sumie wszystkie niedziele byłyby niedzielami handlowymi.

 

W listopadzie byśmy odjęli dwie niedziele?

- Pewnie tak.

 

To jest ten kompromis?
- To kompromis. Na pewno to będzie dyskutowane, ale jest szansa na kompromis dla obu stron.

 

Wicepremier Morawiecki mówi, że nie ma zgody na to, żeby ograniczenie handlu objęło wszystkie niedziele w miesiącu. Wicepremier chyba wie co mówi, bo patrzy na wskaźniki gospodarcze.

- Czekamy. W opinii rządowej będą wszystkie aspekty, także te wyliczenia. Ja słyszałem, że to jest jego przekonanie. Zobaczymy jakie będzie stanowisko rządu. Trzeba poczekać.

 

Ale te wyliczenia przemawiają do wyobraźni. 26 tysięcy miejsc pracy mniej, 2 miliardy mniejsze wpływy do budżetu.

- Przypomnę, że te dane dotyczące ewentualnych zwolnień i obrotów, nie znajdują często pokrycia w faktach. Kwestia zachowań konsumentów jest trudna do zbadania. Może się okazać, że obroty wzrosną. Wiele razy mówiliśmy, że handel w pozostałe dni się zwiększy i zapotrzebowanie na pracowników będzie takie samo.

 

Od miesiąca Solidarność zachęca pracowników do informowania o nieprawidłowościach związanych z płacą minimalną. To jest akcja „13 złotych za godzinę i nie kombinuj”. Co pracownicy zgłaszają?

- Zgłaszają przypadki łamania tych przepisów. Z tych historii, które spływają nasuwa się obraz różnych pomysłów pracodawców jak obejść przepisy. Za parę lat to będzie ciekawy dokument socjologiczny. Na szczęście ilość tych wpisów nie jest tak duża. To było około 250 zgłoszeń. Szacujemy, że w 20% przypadków jest obchodzenie przepisów.

 

W jaki sposób pracodawcy to robią?

- Stosują dodatkowe kary dla pracowników. Pracownik ma wyższe wynagrodzenie, ale jest mu potrącane to za spóźnienie, niedokładne wykonanie pracy. To jest trudno udowodnić.

 

13 złotych za godzinę i pracownik jest regularnie karany, żeby to obniżyć?
- Tak. Przykładem jest w ochronie wprowadzenie kwoty opłaty za wypożyczenie munduru. Do tej pory tego nie było. 13 złotych stawki na godzinę i 5 złotych za godzinę wypożyczenia munduru. Jest przykład sprzątaczki, która za wypożyczenie odkurzacza na miesiąc musi płacić 500 złotych. Tego nie było do tej pory. To są takie opłaty nałożone na pracowników. Koszty pracodawcy się zmniejszają. Druga metoda to nie do końca rzetelnie prowadzona ewidencja czasu pracy. Pracownik ma wypłacane 13 złotych za godzinę za 160-178 godzin przepracowanych, za resztę ma niższe stawki wypłacane pod stołem. Często pracownicy to zgłaszają z nazwami firm. Sprawdza to Inspekcja Pracy. Sam fakt nagłośnienia tego powoduje, że pracodawcy się wycofują. To jest wychwytywane.

 

Skala jednak nie jest duża? Rynek się cywilizuje?

- Tak. Te 13 złotych za godzinę to w wielu przypadkach jest standard. Solidarność jako pierwszy związek zawodowy powstał w słynnej sieci Amazon, która słynęła z polityki antyzwiązkowej. Nigdzie na świecie nie udało się założyć związku, Solidarność jest. Tam pracownicy mają 15 złotych za godzinę. Sytuacja na rynku pracy powoduje, że pracodawcy nie mogą aż tak zaniżać kosztów.

 

Skoro mówimy o cywilizowaniu ryku pracy to mamy też projekt ustawy o pracownikach tymczasowych. Co te przepisy mają uregulować?

- To ważna sprawa dla Solidarności. W 2003 roku ta ustawa powstała kiedy było wielkie bezrobocie. Stąd uznano, że praca tymczasowa, która pozwoli na krótki czas znaleźć pracę, będzie ratunkiem. Dodatkowo uznano, że pracodawca, który nagle musi zatrudnić pracownika, nie zawsze chce zaryzykować na normalnej umowie i powinien móc zatrudnić na chwilę. W Polsce doszło do patologii. Często osoby pracują latami na tych samych stanowiskach w jednym miejscu. Stąd mówimy o pracy wiecznie tymczasowej. Ta ustawa doprowadziła do tego, że główny cel nie jest osiągany. Nie wszystkie agencje tak działają. W Polsce mamy blisko 8000 agencji. Część realizuje oba cele, ale większość żeruje na pracownikach. Pomysł rządu z 24 stycznia ma na celu uporządkowanie tego i podniesienie standardów pracy osób, które są zatrudnione na umowach tymczasowych. Podam przykład. Nowa ustawa będzie pomagała kobietom w ciąży. Do tej pory kobiety na umowie tymczasowej, w momencie wygaśnięcia umowy, zostawały bez pracy. Jak ustawa wejdzie w życie to osoby, których umowa by została rozwiązała po 3 miesiącu ciąży, będą miały automatycznie przedłużoną umowę do czasu rozwiązania. Zyskają dzięki temu prawa do urlopu macierzyńskiego.