Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

A. Piasecki: "Prezydent znowu wszystkich zaskoczył"

"Sprawa jest świeża i kontrowersyjna. Brnięcie dalej w Igrzyska to branie odpowiedzialności. Już poszły na to duże pieniądze. Ta możliwość kiełkowała w głowach wielu polityków. Prezydent to powiedział w odpowiednim momencie." - mówił na antenie Radia Kraków profesor Andrzej Piasecki, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z profesorem Andrzejem Piaseckim, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Można powiedzieć, że prezydent Majchrowski zaczął kampanię wyborczą tą deklaracją o referendum?

- Na pewno prezydent po raz kolejny zaskoczył polityków, media i ekspertów. Do tej pory nie słynął z pociągnięć dotyczących demokracji bezpośredniej. To jedyny chyba przypadek, gdzie prezydent dużego miasta odwołuje się do referendum.

Nie po raz pierwszy prezydent Majchrowski zaskakuje. Politycy z obu stron nie wyciągnęli jeszcze z tego wniosków?

- Dlatego jest prezydentem. Politycy, którzy liczą na wybory mogą się zawieść. Nieprzypadkowo urzędujący prezydent jest profesorem, administratorem i przywódcą. Mamy sytuację, gdzie mamy zwolenników i przeciwników. Ci, którzy chcą spożywać konfitury polityczne zobaczyli, że to znowu Jacek Majchrowski rozdaje karty. Jednocześnie może się ze wszystkiego jeszcze zręcznie wycofać. To dobre posunięcie.

Posunięcie, które oznacza, że prezydent umywa ręce i staje ponad sporem o ZIO?

- Z jednej strony to posunięcie, które występuje w małych gminach. Jak wójtowie mają zlikwidować szkołę to odwołują się do referendum. Z drugiej tutaj mamy do czynienia z prezydentem metropolii. On wie, że może nie być frekwencji potrzebnej do rozstrzygnięcia. Można to traktować jako konsultacje albo jako umycie rąk od trudnego tematu.

Do tej pory wydawało się, że prezydent idzie ramię w ramię z Platformą po podpisaniu porozumienia. Teraz robi coś wbrew PO. Porozumienie zostanie rozwiązane?

- To jest problem PO a nie prezydenta. Mamy w ostatnich latach przypływy i odpływy na linii PO – prezydent. Ta współpraca nie ma trwałych podstaw i instytucjonalnej gwarancji. PO musi zająć swoje stanowisko. Na razie Platforma jest zaskoczona. Teraz inicjatywa jest dalej po stronie prezydenta. PO tylko reaguje a nie inicjuje.

To dziwna sytuacja. Do tej pory nie było ostrej krytyki Igrzysk ze strony PiS. Dziś obudziliśmy się w innej rzeczywistości. Po słowach Jacka Majchrowskiego, PiS zaczyna krytykować Igrzyska.

- Tak. Jak dojdzie do referendum, to będzie coraz większa polaryzacja stanowisk. Sondaże pokażą co myślą krakowianie. To sprawdzian wyborczy z prezydentem w tle. Beneficjentem każdego rozwiązania będzie prezydent a nie politycy PO czy PiS.

Ale to jednak radni PO i PiS podejmą decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu uchwały o referendum.

- Teoretycznie mogą to zrobić mieszkańcy. Takie referendum może się odbyć z inicjatywy mieszkańców. Były przecież takie próby. Można sobie wyobrazić sytuację, w której prezydent stanie na czele grupy inicjatywnej, która zorganizuje referendum. Tu decyzje jednak chyba podejmie Rada. To problem do rozstrzygnięcia przez Platformę.

Do tej pory kiedy prezydent Majchrowski był pytany o referendum, stanowczo taki pomysł odrzucał. Podobnie robiła wiceprezydent Sroka. Teraz się okazuje, że prezydent jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Zdecydowały kwestie polityczne?

- Myślę, że wiele rzeczy zdecydowało. Sprawa jest świeża i kontrowersyjna. Brnięcie dalej w Igrzyska to branie odpowiedzialności. Już poszły na to duże pieniądze. Ta możliwość kiełkowała w głowach wielu polityków. Prezydent to powiedział w odpowiednim momencie. To zmienia podejście do Igrzysk.

Chyba nie wyobrażą pan sobie takiego rozwiązania, że Rada odrzuci wniosek o referendum?

- To zależy co postanowi PO. Ona ma większość. Byłoby to jednak antydemokratyczne i wbrew hasłom głoszonym przez PO. O to trzeba pytać polityków Platformy. To oni mają problem a nie my.

Jeśli taki wniosek zostanie przyjęty w czerwcu to będzie 50 dni na organizacje referendum. Ono się nie odbędzie ani w terminie eurowyborów ani w terminie wyborów samorządowych. Ma to w ogóle sens?

- W Polsce takie referenda wyszły w kilkudziesięciu przypadkach, w większości w małych gminach. One zwykle były przy okazji jakichś wyborów. Jak to będzie referendum poza wyborami samorządowymi to jest prawdopodobne, że to nie przyniesie rozstrzygnięcia. To będą tylko takie konsultacje.

Będzie kosztowało milion, nie przyniesie rozstrzygnięcia. Kto na tym zyska a kto straci?


- Sam pomysł referendum i konsultacji to jest kulturalne, polityczne wycofanie się z całej inicjatywy. Może zawiążą się jakieś grupy dyskusyjne. Tylko czemu tego nie zrobiono wcześniej? Pieniądze zostały już wydane. Podobnie było w wielu innych kwestiach, na przykład przy okazji budowy stadionów.

Nie jest to zepchnięcie decyzji na rząd? Referendum prawdopodobnie nie przyniesie rozwiązania ze względu na frekwencję. Tak czy inaczej o projekcie Igrzysk będzie decydował rząd.

- Prezydent wielokrotnie mówił, że na tle Dolnego Śląska czy Mazowsza, Małopolska jest niedofinansowana przez rząd. Rząd powinien się wykazać. Kwestia Igrzysk jest ogólnopolska. Propagandowo to referendum będzie pytaniem dla rządu co dalej z tym zrobić.

Pan weźmie udział w tym referendum?

- Oczywiście. Cieszę się, że jest taki pomysł. Chcę więcej możliwość zabierania głosu. Podobnie mają wszyscy, którym zależy na mieście. Taki pomysły jak Igrzyska muszą być wcześniej weryfikowane przez społeczeństwo albo chociaż jakieś grupy focusowe. Sam jestem w grupie przeciwników Igrzysk.


Wyślij opinię na temat artykułu

Najnowsze

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię