Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z Arturem Paskiem z krakowskiego kuratorium oświaty.

25% młodzieży w Małopolsce poległo na maturze z matematyki. Mam swoje teorie. Teoria numer 1: młodzi się nie uczą. Teoria numer 2: młodzież jest źle uczona, o tym mówią politycy PiS. Teoria numer 3: egzamin był za trudny. Jest jeszcze jedna teoria, że to jest feralny rocznik, któremu zawsze wiatr w oczy wieje. Do której teorii by się pan przychylił?

- Nie chciałbym, żeby ta dyskusja poszła w stronę polemiki politycznej. Oświata jest zbyt poważna. Najwygodniej by było znaleźć jedną przyczynę, ale takiej możliwości nie ma. Jak pani pyta o te problemy to na pewno trzeba wskazać, że uczniowie mają obecnie dużo mniejszą motywację do osiągania wysokich wyników.

Czyli się nie uczą?

- Tak i nie są pilni. Dodatkowo są bombardowani informacjami, że nie trzeba się dużo uczyć, żeby się dostać na studia.

Nie uczą się, bo słyszą, że przez maturę i tak przejdą. Może to też dlatego, że słyszą, że po studiach i tak pracy nie ma?

- Na pewno. Frustracja nie sprzyja temu, żeby w szkole być pilnym. Jednak matura oznacza, że absolwent jest dojrzały do podjęcia samodzielnych studiów. Matura nie może być zbyt prosta. Matura musi być progiem, który nie każdy może przekroczyć.

Wszyscy muszą do niej podchodzić? 20 lat temu 6% osób miało średnie wykształcenie. W końcu lat 30. w całej Polsce było 5000 osób, które miało mature. Teraz w Krakowie takich ludzi jest pewnie 100 razy więcej.

- Ponad 70-80% rocznika idzie na studia.

Może ta bramka powinna być ustawiona wcześniej? Może jest tak, ze dla sporej części młodzieży intelektualne ogarnięcie tych analiz, trygonometrii czy całek, jest za trudne? Może oni nie są w stanie się tego nauczyć? To skomplikowane. Może nie trzeba im robić nadziei i wpuszczać ich do tych szkół, które się kończą maturą. To nie musi być ich wina.

- Zgadzam się. Równy dostęp do edukacji nie oznacza, że każdy musi mieć maturę. Stało się coś niepokojącego. Ci, którzy nie zdali matury, nie powinni w ogóle do niej być dopuszczeni. Matura obejmuje zakres podstawy programowej. Jak oni w 30% nie mogli opanować programu to nie powinni dotrzeć do trzeciej klasy. Może w ogóle nie powinni być w liceum, ale pójść do szkoły zawodowej. Tam by sobie lepiej poradzili i nie byłoby takiego problemu, że w części liceów uczniowie nie zdali więcej niż jednego przedmiotu.

Jak to jest tym nadzorem kuratorium nad poziomem nauczania? To o czym pan mówi, okazuje się przy maturze. Dlaczego nie wcześniej? Dlaczego nadzór nie wkracza i nie mówi, że nie można iść tą drogą?

- W 1989 roku wybraliśmy drogę decentralizacji oświaty i większość zadań została przesunięta na samorządy. Kurator utracił uprawnienia na rzecz organu prowadzącego. Także w zakresie prowadzenia polityki na terenie gminy. O tym decyduje samorząd. W takim razie ta jednostka albo jest zainteresowana wysoką jakością edukacji, albo patrzy przez pryzmat finansów. Jeśli ma do wyboru 12-15 osobową klasę i przeznaczenie tyle samo środków na klasę 30-osobową to chce to zrobić. Wtedy będzie większa subwencja. Kurator nie ma możliwości blokowania takiego podejścia. Stąd są powiaty, które mają słabsze wyniki niż średnia wojewódzka.

Jakie to są powiaty?

- Na przykład dąbrowski, proszowicki. Nie chce stygmatyzować. To jest powód do głębszej refleksji, ale ciężar odpowiedzialności za szkoły został przesunięty od kuratora do jednostki samorządu. Kurator daje informacje jakie mamy wnioski i propozycje, ale decyzje podejmuje samorząd.

Czyli nie ma żadnego narzędzia, żeby egzekwować od prowadzącego szkołę, że placówkę trzeba zamknąć albo wprowadzić program naprawczy?

- Tylko w sytuacjach zupełnie ekstremalnych kurator może wydać polecenie poprawy efektywności.

25% oblanej matury to taka sytuacja?

- Musimy się zastanowić nad konkretną szkołą. Jak chcemy, żeby edukacja była jak najlepsza to próg 25% mnie nie przeraża.

Będzie opublikowana lista szkół jak te wyniki się kształtują?

- To jest powszechnie dostępna informacja na stronach OKE. Można do niej dotrzeć. Nie widzę konieczności, żeby podejmować dodatkowe działania. Niewątpliwie będziemy się zastanawiali razem z samorządowcami i starali się pomóc. To zadanie zostało też przesunięte do innych jednostek. Chodzi o wsparcie najsłabszych szkół. Kurator widzi jednak konieczność reakcji i mamy plany organizacji wsparcia dla tych najsłabszych szkół.

Czyli pomoc dla nauczycieli?

- Przede wszystkim wynika, że dyrektorzy mogą lepiej sprawować nadzór nad nauczycielami. Widzimy nie zawsze dobrą umiejętność analizy wyników przez nauczycieli i środowisko szkolne. Niektórych zadowalają niskie wyniki i mówią, że słabi są uczniowie. Edukacja musi być dostosowana do potrzeb ucznia. Jak trzeba dodatkowej pomocy to uczeń powinien ją otrzymać.