Niestety zazwyczaj nie ułatwiamy im życia – zbyt dokładnie sprzątając rabaty usuwamy resztki roślin, suche łodygi i opadłe liście. Owady nie mają więc miejsc, w których mogłyby się schronić. Czy jednak możemy im jakoś pomóc? Pewnie! Jeśli tylko znajdziemy miejsce na zawieszenie, pełnych specjalnych zakamarków i wygód, domków dla owadów. 

Jak się do tego zabrać? 
Takie domki możemy stworzyć zupełnie sami i nie są do tego potrzebne żadne specjalne umiejętności czy zasobny budżet. Wręcz możemy wykorzystać do ich zbudowania materiały, które zazwyczaj lądują na kompoście lub w śmietniku. Na ściany i dach domku możemy użyć starych desek, a z cienkiej sklejki zrobimy tylną ściankę domku i wiatr nie będzie wywiewać mieszkańców. Widziałam domki dla owadów zrobione w starej szafce. 
Wnętrze wypełnimy przyciętymi na odpowiedni wymiar (na głębokość domku) pędami roślin o pustym wnętrzu – bzu czarnego, malin, bambusów, forsycji, czy też słomy. Drobniejsze gałązki możemy powiązać w pakieciki. Pomiędzy nimi umieśćmy grubsze gałęzie z ponawiercanymi otworami o średnicy 3-7 mm. Jako wypełniacz można także użyć kawałków kory, glinę, cegłę dziurawkę. Dobrze jest wybierać różnorodne surowce, dzięki czemu każdy z potencjalnych mieszkańców wybierze najbardziej odpowiednie dla niego „pokoje”, a sam domek będzie nie tylko uniwersalny, ale także atrakcyjny wizualnie. 

Malujemy? 
Jeśli będziemy chcieli go pomalować to wybierajmy barwy zbliżone do kolorów kwiatów, a same farby czy kleje niech koniecznie będą nietoksyczne. Sprawdzą się tu farby do drewna z atestami dopuszczającymi do użytku w pokojach dziecięcych. Ciekawostką jest, że trzmiele bardzo lubią kolor niebieski, więc część domku dla nich przeznaczoną możemy pomalować właśnie na ten kolor. Przód domku zabezpieczymy przymocowując siatkę metalową o oczkach heksagonalnych, taką jak stosuje się dla drobiu, co zapobiegnie wypadaniu zawartości. 

Domki mogą, a wręcz powinny wisieć w ogrodach przez cały rok, bo zadomowione owady schronią się w nich także na zimę. Najlepiej gdy umieścimy je w miejscu słonecznym, osłoniętym od silnego wiatru i zabezpieczonym przed deszczem. Idealnie byłoby gdyby w pobliżu znajdowała się rabata kwiatowa, bo wtedy stołówka będzie blisko. Na takiej rabacie mogą rosnąć na przykład rozchodniki okazałe, kocimiętka, pysznogłówka, ogóreczniki i inne rośliny miododajne. 

Zalety: przyczyniamy się do powiększania populacji dzikich owadów zapylających, zapewniając im schronienie i miejsce do rozwoju. 
Zyskujemy pracowitych zapylaczy w naszym ogrodzie, bo przodują w tym dzikie murarki, które w zapylaniu kwiatów są wydajniejsze niż pszczoły miodne, a do tego nie tworzą rojów i nie atakują ludzi. Dzięki nim plony w sadzie i warzywniku będą zdecydowanie większe.
Zmniejszamy zużycie środków chemicznych, bo mieszkańcy domków ograniczają populację szkodników takich jak mszyce i przędziorki. Niedocenianymi drapieżcami są biedronki i złotooki (oraz ich larwy), żywiące się mszycami.
Możemy lepiej poznawać przyrodę dzięki obserwacji jej z bliska. Ma to również aspekt edukacyjny dla dzieci. 

 

 

 

Anna Łoś i Barbara Błaszczyk