Szanowny Panie Prezydencie,

Drodzy Urzędnicy,

Martwi mnie stan naszych dróg krakowskich, po których codziennie poruszam się do pracy. Dzisiaj był bardzo duży korek od ronda Grunwaldzkiego do mostu koło Jubilatu. Zdarza się, że korek sięga aż od Ronda Matecznego.

Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie jedna myśl. Chciałbym przedstawić ją Panu.

Uważam, że Kraków powinien zakaz lub utrudnić wjazd samochodom z rejestracją spoza Krakowa. Nie można zakazać wjazdu, ale trzeba go ograniczyć ze względu na zbyt dużą ilość samochodów do ilości dróg i ich przepustowości. W praktyce po alejach jedzie się albo na pierwszym lub drugim biegu. Rzadko na trzecim.

Proponuję, aby miasto zrobiło najpierw badania, jak dużo aut wjeżdża do Krakowa, jak dużo tych aut nie jeździ - ile zajmują miejsca po dzielnicach, a następnie ile aut jeździ po Krakowie. Dzisiaj Mama i Tata dają dziecku auto do szkoły średniej i tak się zaczyna przygoda jeżdżenia wszędzie samochodem. Teraz przyjedzie 100 tys. aut ze studentami do Krakowa, jeśli nie więcej. Super. Większość to niezłe graty, co więcej palą i smrodzą.

Następnie proszę o projekt budowy sieci dużych parkingów na obrzeżach miasta, a następnie postawienie via toli na dalszych wjazdach do centrum Krakowa. Np. Czerwone Maki, albo się zjeżdża na parking i jedzie się tramwajem do centrum albo się wykupuje abonament wjazdu do miasta - 400 zł za miesiąc lub roczny 4000 zł dla rejestracji spoza Krakowa. Dla mieszkańców Krakowa - 300 zł na miesiąc - 3000 zł na rok od samochodu.  Zależy jaki się program przyjmie - jednak im wyższa cena, tym lepiej, gdyż trzeba ograniczyć ilość samochodów w centrum. Wyjątek: niedziela bez opłat.
Mandat za brak via tolla - 1000 zł plus wykupienie miesięcznego lub dziennego.  

Jest to pomysł dosyć utopijny, ale biorąc pod uwagę małą wielkość i średnią przepustowość krakowskich dróg, smog, zanieczyszczenie, hałas, to projekt jest ciekawy. Jeszcze są środki unijne do wykorzystania więc pomysł mógł być realizowany z tychże środków.

Dzisiaj ludzie w Polsce uważają, że jeżdżąc autem po mieście są fancy, cool, super, lepsi. Jest to zwykły przejaw snobizmu, konformizmu, egoizmu - nikt nie myśli o studentach, co stają przy drodze i wdychają spaliny na alejach. Nikt nie myśli o ludziach, co mieszkają w centrum przy alejach. Itp. W Holandii lub podobnych krajach, gdzie ludzie myślą logicznie i żyją świadomie, duża część mieszkańców jeździ rowerami lub komunikacją miejską do pracy.

Nie można iść na łatwiznę, a podejmować decyzje, które mają pomysł i mają cel na przyszłość. Inny przykład z budownictwa: zapraszam na Czerwone Maki. Blok do bloku nie pasuje. Każdy projektowany przez kogoś innego. Zbyt wąskie drogi i chodniki. Nie ma gdzie zaparkować. Powoduje to konflikty społeczne. Nadmiar prac służb, które muszą karać ludzi. Gdyby był plan zagospodarowania, to wszystko miałoby ręce i nogi, a tak mamy taki budowlany kadłubek bez rąk i nóg. Jest chaos budowlany, architektoniczny. Przede wszystkim bloki są brzydkie. Blok Piltza 35 - po co budować 300 metrowy blok o takiej długości? Nie ma światła, powietrze nie przechodzi przez taką długość. Obrzydliwy. Tak samo Osiedle Europejskie blok przy bloku. Okropny. A piętro niżej koło Chmieleńca - piękne osiedle z zachowaną odległością pomiędzy budynkami, zieleń, piękne kwiaty i krzewy, parkingi, monitorowane, brak kradzieży. Przykład z życia wzięty. Skarga na brak smaku i kunsztu urzędników co dają zgody na budowy.

Trzeba zauważyć, że Kraków reperuje drogi ze swojego budżetu a nie z budżetu ościennych gmin. Większość pracujących w Krakowie nie płaci tutaj podatków, a korzystają z tejże infrastruktury.  

Taki projekt stwarza nowe miejsca pracy - więcej kierowców w komunikacji miejskiej, więcej zakupów polskich autosanów, powoduje oszczędności czasu i pieniędzy ludzi. Więcej bezpieczeństwa, mniej wypadków.

Wiem, że projekt jest ryzykowny jednak w długiej perspektywie przyniesie same korzyści dla miasta. Wiem, że prezydent może się nie podjąć tematu, bo grozi to przegraną w wyborach. Ludzie sami sobie nie służą społeczeństwu tylko hołubią swojej wygodzie.

Wyjątki co nie płaciłyby: służby, taksówki, autobusy, busy spoza Krakowa wożące mieszkańców, emeryci, renciści; dyskont dla przedsiębiorców którzy używają aut do codziennego zarobku.

 

Mieszkaniec