1 listopada 1918 r. wybuchły walki o Lwów. Opanowanie znacznej części gmachów publicznych przez Ukraińców i proklamowanie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej napotkało zbrojny opór ludności polskiej. Szczególną sławą w obronie miasta „Zawsze wiernego” okryli się młodzi ochotnicy, chłopcy i dziewczęta, pochodzący ze wszystkich grup społecznych – Orlęta Lwowskie. Na czele komitetu ratunkowego, którego rolą była opieka nad rannymi w walkach i rodzinami setek poległych w obronie polskości Lwowa stanął arcybiskup lwowski obrządku łacińskiego Józef Bilczewski.

Będąc gorącym zwolennikiem odbudowy Rzeczypospolitej na fundamentach chrześcijańskich jako jedynych, które umożliwić mogą pełne pojednanie pomiędzy grupami etnicznymi i społecznymi w odradzającym się kraju, czynnie zaangażował się w rokowania pomiędzy stronami konfliktu. Nie opuścił wiernych ani w dobie zagrożenia ukraińskiego, ani bolszewickiego.  W narastającym zagrożeniu ze strony bolszewizmu i upatrywał jednego z największych zagrożeń dla cywilizacji chrześcijańskiej. W odezwach skierowanych do duchowieństwa i wiernych atak Sowietów w roku 1920 nazwał „zaprzeczeniem Chrystusa i wolnego naszego bytu państwowego”, ponieważ „niesie zagładę krzyża i zniszczenie naszej kultury”.

Nie miał wątpliwości, że celem bolszewików jest „wygubić imię polskie w starym grodzie kresowym”. Po odparciu nawały sowieckiej podziękował tym wszystkim duchownym i wiernym „którzy nie zawiedli, mimo wielu represji i prześladowań.” O roli kanonizowanego w 2005 r. arcybiskupa Józefa Bilczewskiego podczas konfliktu z Ukraińcami, a także jego związkach z podkrakowską Rudawą opowie Piotr Kuruc z Oddziałowego Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.