Urszula Wolak poleca: „Diego”

Reżyseria: Asif Kapadia

Produkcja: Wielka Brytania

 

W sporcie osiągnął wyżyny, by wieku 15 lat utrzymywać rodzinę, odbił się od biedy, stał się dobrym ojcem i mężem. Sprawił, że jego najbliższym niczego nie brakowało. Ale miał też drugą twarz: ryzykanta, zdrajcy i kokainisty uwikłanego w toksyczne relacje z włoską mafią. Mimo to zyskał rzeszę wyznawców uznających go za boga.

Nic dziwnego, że życie genialnego piłkarza Diego Maradony posłużyło za scenariusz filmu dokumentalnego „Diego” w reżyserii Asifa Kapadii („Amy” i „Senna”). W oryginale dzieło zatytułowano jednak „Diego Maradona” podsuwającego interpretacyjny trop o podwójnej tożsamości światowej gwiazdy futbolu. Potwierdzają to słowa wypowiedziane w filmie przez jednego z bliskich współpracowników bohatera: „Dla Diego zrobiłbym wszystko. Z Maradoną nie chciałbym mieć nic wspólnego”.

Kapadia doskonale prowadzi nas przez życie sportowca ukazując dwoistość życiowej ścieżki, którą wybrał na własne życzenia. Reżyser nikogo jednak nie ocenia. Nie wykorzystuje też w filmie częstych w kinie dokumentalnym gadających głów. Z ekranu, za sprawą dokumentalnych nagrań, sączy się prawdziwa rzeczywistość obfitująca zarówno w euforyczne jak i przygnębiająco smutne momenty. Życie Maradony nabiera rozpędu, gdy jako młody, niezwykle utalentowany chłopak zostaje ściągnięty do włoskiego klubu Napoli i trafia w sam środek neapolitańskiego kotła: mafijnych rozgrywek, sukcesów, uwielbienia i skandali. Na boisku dokonuje cudów wyciągając drużynę z dna tabeli na sam szczyt, ale gdy gasną światła, wszystko wymyka mu się spod kontroli.

„Diego” nie jest wyłącznie filmem dla znawców historii futbolu i piłkarskiej kariery Maradony. To obraz skrojony według najlepszego amerykańskiego modelu; trzymający w napięciu niczym thriller, przywodzący na myśl opowieści spod znaku „Od pucybuta do milionera”, w których spełnia się amerykański sen. Człowiek, który stał się dla wielu bogiem nie udźwignął jednak tego ciężaru. Pogrążyły go samobójcze bramki strzelane w najważniejszym meczu. W życiu.

 

 

Urszula Wolak