Płótno przedstawiające chore, naturalnej wielkości, obnażone ciało modela, jest częścią wystawy pt. „...i inne gwiazdy”, prezentowanej w Krakowie w ramach eksperymentu wystawienniczego "prom/ieni\otwórczość. twoje oczy są ciekawsze od słońca", przygotowanego przez krakowską ASP i Festiwal Nauki 2015. Kuratorzy wystawy umieścili dzieła kilkudziesięciu współczesnych polskich artystów w nowych, zaskakujących kontekstach - akt pędzla Ćwiertniewicza znalazł się w stałej galerii  "Broń i barwa w Polsce" w Głównym Gmachu MNK. Wizerunek schorowanego nagiego mężczyzny skontrasowany został z wojskowymi mundurami, białą bronią, malarskimi scenami polowań i walk.   

 

Uważam, że to dobre miejsce dla mojego obrazu. Polubiłem ideę i po raz pierwszy zobaczyłem go w takim kontekście. Wśród mundurów i sztyletów. Naprzeciwko mojego obrazu znajduje się bardzo zły obraz z polowania. Jest to proponowane społeczeństwu i młodzieży, która podobno często odwiedza tę salę. Na drugi dzień mój obraz został zasłonięty.To zbyteczna cenzura. Każdy artysta, każdy człowiek ma jakąś cenzurę, która nim kieruje w życiu. Jeżeli artysta wypuszcza obraz z pracowni, to podejmuje jakąś decyzję. Jeżeli jest jakiś problem, to proszę z tym zwracać się do mnie, a nie... do obrazu. Zasłaniając go - powiedział Witold Ćwiertniewicz w rozmowie z Radiem Kraków. 

 

Ekspozycję w Muzeum Narodowym w Krakowie oglądać można do końca maja.

 

Zapis rozmowy Justyny Nowickiej z Wojciechem Ćwiertniewiczem: 

Wojciech Ćwiertniewicz: Na obrazie jest nagi mężczyzna młody, ale chory. Z jakimiś problemami skórnymi i z rozrusznikiem serca - dość widocznym na obrazie. Pomysł kuratorski był taki, by obraz włączyć w jakiś naukowy projekt. Są tam dołączone materiały, z których korzystam, czyli fotografie modela.

 

Justyna Nowicka: Twój warsztat.

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Tak. I to jest wtórne.

 

Justyna Nowicka: Akt to jeden z najstarszych tematów w malarstwie. Ciekawy jest kontekst ekspozycji. Kuratorzy wpuszczają w stałe ekspozycje muzealne Muzeum Narodowego w Krakowie, tzw. "wirusy". Twój obraz pojawia się w galerii "Broni i barwy".

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Takie obrazy pojawiają się w różnych galeriach MNK w Krakowie. Uważam, że to dobre miejsce dla mojego obrazu. Polubiłem ideę i po raz pierwszy zobaczyłem go w takim kontekście. Wśród mundurów i sztyletów. Jak część społeczeństwa jestem raczej nastawiony pacyficznie - obraz odzwierciedla moje poglądy. W tym kontekście jest nawet pożądany.

 

Justyna Nowicka: Dodajmy, że nie jest to ciało herosa.

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Tak. To nie jest zdrowy żołnierz.

 

Justyna Nowicka: Wymowa tego obrazu wydaje się bardziej dotkliwa na tle tych wszystkich mundurów.

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Ta sala nie jest taka jednoznaczna. Na otwarciu przyglądałem się jej po raz pierwszy. Naprzeciwko mojego obrazu znajduje się bardzo zły obraz z polowania. Zupełnie cywilna sprawa. Jest to proponowane społeczeństwu i młodzieży, która podobno często odwiedza tę salę. Dosyć przyjemnie ubrani mężczyźni na koniach, którzy bawią się w polowanie. Obraz zresztą kiepsko namalowany. To mnie dość obraża.

 

Justyna Nowicka: Po wernisażu okazało się, że jesteś gorszycielem.

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Na drugi dzień. Obraz został zasłonięty.

 

Justyna Nowicka: Jesteś na liście znakomitych światowych malarzy. Słynny obraz Courbeta, "Początek świata", czyli - nazwijmy rzecz po imieniu - otwarte kobiece łono przez lata był ukrywany. W twoim przypadku to tylko kilka dni.

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Można się zatem cieszyć. Tamten obraz to zupełnie inna historia - był prywatną własnością. Trudno się dziwić, że ktoś go ukrywał. Teraz wisi w muzeum.

 

Justyna Nowicka: Poczułeś się ocenzurowany?

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Tak, absolutnie uważam, że w tym przypadku to zbyteczna cenzura. Każdy artysta, każdy człowiek ma jakąś cenzurę, która nim kieruje w życiu. Jeżeli artysta wypuszcza obraz z pracowni, to podejmuje jakąś decyzję. Ja ją podjąłem. Uważam, że to obraz absolutnie nadający się do pokazania. Jeżeli jest jakiś problem, to proszę z tym zwracać się do mnie, a nie... do obrazu. Zasłaniając go.

 

Justyna Nowicka: Jaki jest problem z aktem męskim w naszym społeczeństwie? Stada gołych kobiet są wszędzie. W sztuce choćby "Szał uniesień" Podkowińskiego. Dosyć kiczowaty obraz jakoś nikomu nie przeszkadza.

 

Wojciech Ćwiertniewicz: Golizny jest bardzo dużo i dostęp do niej też jest bardzo prosty. Muzea są jak najbardziej predystynowane do pokazywania aktów. Akt męski, który robię już od kilkunastu lat, to temat, z którym mam problem.

 

Justyna Nowicka: Twój obraz zasłonięto niespecjalnie dyskretną materią. Ale jednak ją zdjeto. Podobno część kuratorów zagroziła, że zasłoni inne akty.

 

Wojciech Ćwiertniewicz: A to by był dobry pomysł. Jestem za. Przynajmniej na jeden dzień. Okazałoby się, że spore rzeczy jest przesłoniętych. Ktoś mądry powiedział, że sztuką rządzą tematy typu Eros i Tanatos - bez nich muzea są zupełnie martwe.

 

 

(Justyna Nowicka, ew)