Urszula Wolak poleca: „McQueen”

Reżyseria: Ian Bonhôte, Peter Ettedgui

Produkcja: Wielka Brytania

 

 

Zwany enfant terrible brytyjskiej mody Alexander McQueen wyrósł na artystę totalnego wykraczającego poza normy nie tylko jako autor zjawiskowych projektów, ale także jako człowiek. Bycie geniuszem nie pozwoliło mu jednak na realizację najważniejszego marzenia – nigdy nie doświadczył piękna zwyczajności życia, którego tak pragnął. Tworząc kilkanaście kolekcji rocznie, bez opamiętania zanurzał się w wir pracy dając się porwać nęcącym inspiracjom, które codziennie rozpalały jego wyobraźnię nie pozostawiając miejsca na budowanie zdrowych relacji z najbliższymi. McQueen, jak wielu podobnych do niego artystów ze świata muzyki czy filmu, pozornie miał wszystko – sławę, pieniądze i talent – ale zmagał się z samotnością, której nie był w stanie przezwyciężyć ani on, ani nikt inny. Film dokumentalny „McQueen”, który opowiada o jego życiu i twórczości przypomina przejażdżkę rozpędzoną kolejką z wesołego miasteczka. Jest dynamicznie, ekscytująco i nie brakuje mocnych wrażeń, ale po pewnym czasie marzy się o chwili wytchnienia. Tego McQueen nigdy nie zaznał, bo kolejka jego życia nigdy się nie zatrzymała.

Wraz z jego odejściem skończyła się pewna epoka w modzie wyrażana przez McQueena w formie widowiskowych pokazów przypominających spektakle teatralne. To on wprowadził na wybieg roboty i wykorzystał hologram Kate Moss, który unosił się ponad głowami publiczności. Mierzył się również odważnie z brutalną historią Wielkiej Brytanii, a wpisany w nią gwałt, społeczną niesprawiedliwość, przemoc i seks eksponował na zaprojektowanych przez siebie ubraniach wywołując kontrowersje w mediach i na całym świecie. Oskarżany o mizoginię i perwersję, mawiał jednak: „Nie lubię norm. Albo normy, albo rozwój. Cała reszta to asekuranctwo”.

Cel był jeden: dostarczyć emocji, poruszyć, wstrząsnąć. Kiedy publiczność śmiała się i płakała, nagradzając jego pokazy gromkimi brawami, on wymykał się niepostrzeżenie za kulisy. Wolał być sam. A może nie radził sobie zarówno z krytyką jak i z falą pochlebstw, które na niego spadały? Jedno jest pewne – wszystko w swoim życiu zaplanował. Nawet śmierć.

 

 

Urszula Wolak